POISONED – BEYOND THE GATES OF FIRE

(4 lipca 2016, napisał: Przem "Possessed")


POISONED – BEYOND THE GATES OF FIRE

Tym razem przenieśmy się do Trójmiasta, a dokładniej do Gdyni skąd pochodzi Poisoned. A co chłopaki grają? Najprościej byłoby powiedzieć, że to trash / death zatopiony w old schoolowym brzmieniu i tak też zagrany. Myślę, że teraz już Wasze zainteresowanie wzrosło. Moje było duże już w momencie, gdy Dawid z Fallen Temple podesłał mi materiał do recenzji, szczególnie, że nigdy nie zawiodłem się na wydawanych przez Niego zespołach. Tym razem jest nie inaczej. Od pierwszych dźwięków zachwyciła mnie ta muza. Jest prosto, z powerem, do przodu, do tego ten brud w brzmieniu, zupełnie jakbym przeniósł się w lata 80/90. Na pewno niektórzy zarzucą Poisoned wtórność, lecz czy nie wszystko zostało już zagrane? A takie materiały jak „ Beyond The Gate Of Fire” po prostu kocham, to kwintesencja metalu, buntu i zabawy, lecz koniec już tych pochwał, pora zająć się muzyką.

„Reign Of Cruelty” otwierający album, rozpoczynają sprzęgnięte gitary, po których następuje kumulacja dźwięków i przechodzimy do konkretów. Zajebisty riff i podkręcająca szybkość perkusja, która zwalnia po chwili i pojawia się wokal, taki brudny, czytelny, niski i krzykliwy. Jak to wszystko idealnie do siebie pasuje. Refren i dostajemy nieco więcej melodii. Nagle zostaje sama gitara, dołącza do niej druga i talerze, a po chwili znowu pędzimy ku samozagładzie. Nagle wskakuje ostra, pokręcona solówka, po której muzyka wraca do rytmiczniejszego grania. A gdy wydaje się, że to już koniec chłopaki z nową siłą uderzają prostym riffem i perkusją. Na pierwszy plan wysuwa się wokal, podnosi się tonacja i po chwili zaczyna się już „The Despot” z rytmiczną pracą garów i wpadającym w ucho riffem. Niski pomruk wokalisty, zmiana riffu. Szybkie tempo zostaje zastąpione kilkukrotnie powtarzającym się przejściem. Nagle gitara zostaje sama, perkusja włącza się tylko kilkoma akcentami i tornado rusza dalej. Szybka, wciśnięta w wolnej chwili solówka, zmiana riffu, wszystko pędzi przed siebie zagrane prosto z serca,, z jakby „młodzieńczą” energią. Kolejna zmiana riffu i świetne aranże perkusji, która na chwilę rezygnuje ze swojej prostoty. A tu już leci „Extermination Command”. Średnie tempo po kilku taktach zostaje przerwane przyspieszeniem i rykiem wokalisty. Prostota cyklicznie zostaje zastępowana nieco trudniejszymi zagraniami perkusji. Prosty riff jest zabójczy. Nagle całość faktycznie zwalnia nabiera melodyjności, riff zmienia się, tempo wciąż wolne i odrobinę zmieniony przez maszynkę wokal. Nie trwa to długo, muzyka przyspiesza i pojawia się świetna solówka. Tu nie ma brania jeńców. Brzmi to jakby było nagrywane w latach 80tych, gdy całość instrumentów nagrywana była na 100% za jednym podejsciem. Już widzę, jak ten numer wychodzi na żywo, przy jego dynamice. Pojawia się fragment gdzie gra basu wychodzi do przodu i nagle po zwolnieniu muzyka niesamowicie się intensyfikuje. Ostry riff zapętla się, a perkusja pędzi na wysokich obrotach. „Czarny Anioł” to cover Thrasher Death, który nic nie traci z oryginalnego wykonania, a równocześnie tak wtapia się w stylistyke Poisoned, że brzmi niczym utwór autorski. Nawet gdybym się uparł, nie jestem w stanie znaleźć tu słabego momentu, złej aranżacji… Lecz następny w kolejce jest już „Legacy Of The Lie”. Tutaj ostry riff rozpoczyna utwór, dołącza druga gitara, perkusja i znowu nieodłączny ryk wokalisty. Brzmi to prosto i melodyjnie, a przede wszystkim podrywa baniak do machania. Po chwili dostajemy więcej świetnej melodii i trochę przejść perkusyjnych, które są miłą odmiana, przy dość prostej grze perkusisty. Lecz słuchając całej płyty dochodzę do wniosku, że ta wręcz momentami toporna gra perkusji, to efekt całkowicie zamierzony, dodający brutalności muzyce. Pojawia się solówka, która ciągnie się przez długi czas, oczywiście jest szybka, momentami dźwięki są przeciągane, to miód dla moich starych uszu. Tak to się żewniej grywało. Na chwilę muzyka zostaje zawieszona i powraca w średnim tempie, z bardzo rytmiczną perkusją. No i w końcu nadszedł czas na tytułowy utwór. Kolejny ciekawy riff i po chwili muzyka przyspiesza, by w refrenie uderzyć jeszcze większą szybkością przerwaną bardzo ciekawym zwolnieniem. Czy da się zagrać prościej, pewnie tak, lecz paradoksalnie ta prostota daje miażdżący efekt. Nagle muzyka zrywa się do przyspieszenia niczym tornado, które po chwili nieco ucisza się by zrobić miejsce na solówkę, która wprowadza nieco chaosu w bardziej melodyjny fragment i wracamy do znanych nam już elementów. „Re-birth Through Suffering’ rozpoczyna się w nieco wolniejszym tempie, by po kilku taktach przyspieszyć na chwilę. Równa praca gitar jest wspierana niskim wokalem i ciekawą aranżacją perkusji. Momentami słychać jak palce szurają po gryfie, cóż „Szatan tkwi w szczegółach” i tym bardziej to, że nie zostało to usunięte w studiu, kupuje mnie i dodaje zespołowi wiarygodności. Po kilku melodyjnych taktach, muzyka zmienia się, przyspiesza, pojawia się krótka solówka, powraca znowu z kilkoma dźwiękami i za kolejnym razem trwa już dłużej, a muzyka wraca w dobrze znane nam już rejony. „Violent Termination” po kilku dźwiękach zagęszcza się, przyspiesza, tworzy niesamowity niepokojący klimat, po czym rozkręca się w bardziej typowe dla Poisoned rejony. Melodia i rytmika biorą górę nad szaleńczymi tempami, które następują nieco później, lecz wciąż melodia jest wszechobecna, a praca perkusji coraz bardziej mi się podoba, gdy momentami staje się nieregularna. Kolejny raz solówka uderza chaosem, który jest pod pełną kontrolą, czasem wysuwa z niej swoje pazury melodia. Nagle riff zmienia się, staje się bardzo ciekawy w swojej prostocie, muzyka gęstnieje i nagle kolejny riff, w który wbijają się dźwięki perkusji i niskiego wokalu przechodzi płynnie w refren i kumulację kończącą utwór. Ostatnim już utworem jest „Reaper’s Wrath”. Tutaj początek jest bardzo klasyczny, zachowany w średnim tempie, z ciekawym riffem i dobrze wplecionymi przejściami perkusyjnymi. Nagle bass staje się bardziej słyszalny i pojawia się solówka, w którą wbija się mocny wokal. Riff się zmienia, nadchodzi zwolnienie, które jest tylko przerywnikiem w tym pochodzie agresji. W dodatku riffy w „Reaper’s Wrath” są zdrowo pokręcone, co jeszcze bardziej mi się podoba. Jedynie refren jest wolniejszy, bardziej wypełniony melodią, reszta to ostra agresywna gra, chociaż również nie pozbawiona melodii. Kolejna solówka mknie szybko, wtopiona w resztę instrumentarium. Po niej następuje chwilowe zwolnienie, lecz nie ma tu czasu na złapanie oddechu, gdyż muzyka wraca do szybkiej kanonady. Na koniec mamy jeszcze klasyczne zakończenie, które przypomina mi… Venom. Innych porównań, które byłyby tutaj dużo bardziej na miejscu nie przytoczę, po co mam Wam odbierać świetną zabawę, w odgadywanie, jakie są inspiracje chłopaków z Poisoned.

„Beyond The Gates Of Fire” to materiał, który jest dla mnie kwintesencją old schoolowego grania. Gdyby ktoś puścił mi płyte i powiedział, że została nagrana na przełomie lat 80/90 i tylko „podkręcona” w studiu we współczesnych czasach, łyknąłbym tą ściemę bez popitki. Tak właśnie grało się w tamtych latach, nawet kompozycje są tak aranżowane, że dałbym się oszukać bez żadnego problemu. Owszem to wszystko już było kiedyś zagrane, lecz w niczym nie przeszkadza mi to zasłuchiwać się w tym materiale wciąż od nowa. Po tak udanym debiucie Gdańszczan pozostaje nam już tylko czekać na ich drugi album, który pokaże, czy wszystkie te pochwały nie są na wyrost.

 

 

Wyd. Fallen Temple, 2016

 

 

Lista utworów:

 

  1. Reign Of Cruelty
  2. The Despot
  3. Extermination Command
  4. Czarny Aniol (Thrasher Death cover)
  5. Legacy Of The Lie
  6. Beyond The Gates Of Fire
  7. Re-birth Through Suffering
  8. Violent Termination
  9. Reaper’s Wrath

 

 

Ocena: +8/ 10

 

 

https://poisonedeathrash.bandcamp.com/releases

http://poisonedeathrash.blogspot.co.uk/

complete_necro@vp.pl

fallentemple@gmail.com

http://nocturnalsilencedistro.blogspot.co.uk/

https://www.facebook.com/fallen.temple.1

 

 

 

divider

polecamy

Ironbound – Serpent’s Kiss Königreichssaal – Psalmen’o’delirium Meat Spreader – Mental Disease Transmitted by Radioactive Fear Three Eyes of the Void – The Atheist
divider

imprezy

Łysa Góra wystąpi w Krakowie – koncert promujący album „W Ogniu Świat” Festiwal Tribute to GlamRock Vibes Hard Crack Fest: Embrional, Perversity, Putrid Evil, Hegony SOKOŁOWSKI w Krakowie! Powrót zimowy: Blindead 23 i Obscure Sphinx razem w trasie Miserere Luminis, Givre i Halny w Krakowie koncerty Mercurius Dark Funeral na jedynym koncercie w Polsce! Wizjonerzy z Blood Incantation wystąpią w Warszawie i Krakowie! Furia, Gaahls Wyrd i Aluk Todolo na czterech koncertach w Polsce! Heavymetalowe legendy z Saxon ponownie zagrają w Polsce Maledictio Tour 2024 Discrusade tour The Unholy Trinity Tour 2025 17/11/2024 Kings Of Thrash & Dieth Europejska trasa ULCERATE z polskimi przystankami Legendy niemieckiego thrashu z Assassin zagrają dwukrotnie w Polsce! Sepultura po raz ostatni w Polsce!
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Deformeathing Prod. Sklep Stronghold VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty