Brute Forcz – Brute Forcz
(19 czerwca 2016, napisał: Pudel)

Brute Forcz to amerykańskie heavymetalowe trio, założone kilka lat temu przez bliźniaków (odpowiednio bas/wokal i bębny), uprzednio parających się zupełnie niezrozumiałym dla ludzi z naszego kręgu kulturowego zajęciem jakim jest wrestling. Z tego co się zorientowałem, to panowie nie byli wielkimi gwiazdami tej, ehm, dyscypliny, nie walczyli w najbardziej uznanych federacjach. Niemniej jednak w USA ta błazenada jest popularna, więc panowie na pewno start muzyczny mieli jakoś ułatwiony. Tegoroczna EPka (niby czteroutworowa, na promówce są trzy kawałki), to trzecie wydawnictwo grupy. Wcześniej była inna EPka i duża płyta. Na tamtych wydawnictwach braciom towarzyszył Will Wallner, gitarzysta znany choćby z White Wizzard. Obecnie gitarzystą grupy jest Rowan Robertson, gość, który miał idealny start kariery – w wieku 19 lat zagrał na płycie „Lock up the wolves” Dio, potem jednak słuch o nim nieco zaginął. No to się teraz odnalazł. No ale przejdźmy w końcu do muzyki. Bałem się tej Epki, spodziewając się jakiegoś mało śmiesznego pastiszu heavy metalu. Tymczasem te trzy numery to kawał naprawdę rasowego grania! „Phat ass girls” zaczyna się speedmetalową niemal jazdą spod znaku Exciter. Praca gitary, sekcji oraz brzmienie jest absolutnie bardzo dobra. Gorzej niestety z wokalem. Jammer bardziej deklamuje niskim głosem niż śpiewa, co może przywołać skojarzenia z „krulem” metalu, Thorem z Kanady. Na szczęście muzycznie jest na tyle dobrze, że ten wokal da się przełknąć, po kilku odsłuchach zaczyna on nawet nabierać pewnego uroku. Pozostałe dwa utwory są utrzymane w wolniejszym, średnim tempie, są też cięższe, ale nie tracą „feelingu” i przebojowości. Bardzo miło się tego słucha, przede wszystkim z powodu wyjątkowo rasowego, tłustego brzmienia. Pan Robertson również pokazuje, że z choinki się nie urwał – sola robią wrażenie… ale nie mniejsze od eleganckich, ciężkich riffów. No cóż, krótkie to wydawnictwo, jednak naprawdę potrafi zaciekawić. Może z heavy metalem się już robi troszkę tak jak z bluesem, że trzeba być po czterdziestce, żeby dobrze ten styl grać? Bo serio, EP Brute Forcz to nie jest żadna rewelacyjno – rewolucyjna rzecz, ale i tak zjada na śniadanie niejeden debiutujący młody band.
Wyd. własne zespołu, 2016
Lista utworów:
1. Phat ass girls
2. Death is the devil
3. (Ain’t gonna) tear me down
Ocena: +7/10
