Overdoze – Supreme dosage
(9 czerwca 2016, napisał: Pudel)
Czasem mam wrażenie, że zespół o nazwie Overdose lub Overdoze istnieje w każdym miasteczku mającym więcej niż 5000 mieszkańców. Ten Overdoze, o którym piszę tutaj wywodzi się z Helsinek, gra od sześciu lat i po trzech demówkach popełnił opisywany tutaj, wydany własnymi siłami (bardzo schludnie i gustownie skądinąd) album „Supreme Dosage”. Od razu warto dodać, że Ameryki to fińskie trio na tym albumie nie odkrywa, co nie zmienia faktu, że ich twórczość potrafi zaintrygować. Co my więc tu mamy? Otóż muzykę najbliższą thrashowi, ale jednocześnie zupełnie inną od tego co robią dziś dzieci w katanach tudzież klasycy gatunku. Działa to w ten sposób, że riffy są owszem dosyć thrashowe, ale sekcja gra w dosyć rockowy sposób, tempa też do najszybszych nie należą. Momentami to zajeżdża Metallicą z czarnej płyty czy nawet dwóch kolejnych, ale… jednocześnie sporo tu brudu, dołu i podziemia. Brzmienie jest ciężkie, trochę południowo – doomowe(?), trochę mamy tutaj wycieczek w kierunku strasznego słowa „groove” ale elegancko to wszystko żre. Ten groove to oczywiście nie taki jak w jakimś soulflaju, prędzej późna Pantera. No i teraz dodajmy do tego jeszcze to, że wokalista śpiewa zupełnie jak Tom Warrior i ogólnie przytrafiają się łupanki rodem z pierwszych płyt Celtic Frost, Hellhammer czy może nawet niemieckiego Warhammera! Brzmi to wszystko razem dziwnie? Pewnie, ale to naprawdę działa. „Supreme dosage” to taka płytka, że i potupać nóżka można, ale i na robienie srogich min i prężenie muskułów też miejsce się znajdzie. Kawałki są dosyć zróżnicowane, mimo to ciężko któyś wyróżnić, wszystko razem tworzy bardzo równą i dobrą całość. No, może prawie sześciominutowy instrumental na końcu można sobie było darować – rzecz z tylu „o patrzcie chłopaki jaki mam fajny riff, pociągnijmy go przez sześć minut, będzie fajnie”. No ale oprócz tego męczenia buły na końcu „supreme dosage” to pół godziny energetycznego, mocnego grania, które w dodatku ma do zaoferowania coś więcej ponad rytmy umpa umpa. Nie testowałem płyty w takich okolicznościach przyrody, ale wydaje mi się, że jako podkład do dobrego piwa ten album byłby idealny.
Wyd. własne zespołu, 2015
Lista utworów:
01. Dosed Back to Reality
02. Way of the North
03. Abyssus
04. Asylum of Madness
05. The Great Northern Alcoholculture
06. Night After Tomorrow
07. The Last
08. WeakEnd
09. And Beer for All
Ocena: +7/10