Sarg/ProFanatism – Split
(2 czerwca 2016, napisał: Pudel)
Jednoosobowy projekt Sarg z Piły jest mi znany za sprawą taśmy „Fuck the life out of you” z 2013 roku, którą kiedyś recenzowałem i… która solidnie mnie wymęczyła niezbyt przekonującym i słabiutko zagranym black metalem. Tak więc daleki byłem od entuzjazmu, gdy w paczce z nowymi promówkami znalazłem dwa najnowsze materiały tego „hordu”. Na pierwszy ogień postanowiłem wziąć na tapetę split Sarg z liczniejszym, bo dwuosobowym i wcześniej mi nieznanym ProFanatism z Gorzowa oraz z Norwegii. Dodajmy jeszcze, że taśma została bardzo schludnie wydana i jest limitowana do 150 sztuk. Zaczyna Sarg, sześcioma utworami o tytule „Zepsucie”. No i w zasadzie już na początku pierwszego numeru moje negatywne podejście do recenzowanego materiału poszło sobie wpizdu, bo te sześć numerów naprawdę robi dobre(czy może raczej złe, hyhy) wrażenie. Nadal jest to dosyć prosty black, bez jakichś blastów czy ekstremalnych temp, pojawiło się za to coś, czego na „Fuck…” najbardziej mi brakowało, czyli wściekłość, agresja, jad. Oczywiście ponure to, depresyjne i tak dalej niczym Sosnowiec o poranku, ale czy się to panu twórcy podoba czy nie jest muzycznie znacznie żywsze, żwawsze, obok smutnego pitolenia pojawiają się całkiem zacne fragmenty, przy których o zgrozo jestem sobie w stanie wyobrazić podsceniczną zabawę, gdyby tylko Sarg miał pełny skład i grał koncerty. Szczególnie trzecie „Zepsucie” to kawał solidnego naparzania z bardzo dobrymi gitarami. Fragmenty ponuro – melancholijne też są dosyć przekonujące… po prostu w swojej kategorii rzecz jest bardzo dobra ale ogólnie no… no wystaje to ponad poziom limitowanych do 150 sztuk leśnych kaset, nie obrażając nikogo. Dobra, przekładamy kasetę na drugą stronę i słuchamy ProFanatism. Intro z filmu o Lucyferze jest, po czym włażą gitary i słychać, że będziemy mieli do czynienia z nieco innym graniem, co zresztą udowadnia kolejny a pierwszy „właściwy” numer. Te sześć numerów trafiło zresztą w ubiegłym roku na wydaną przez zespół własnym nakładem płytkę „My kingdom come”, więc może co niektórzy mieli już możliwość zapoznania się z tymi dźwiękami. Dźwięki te to również black metal, ale taki trochę „zwyklejszy”, bliższy głównemu nurtowi skandynawskiej sieki z lat 90tych. To gdzieś mignie mayhemowy riff, to karpackim lasem toto zajedzie, w najgęstszych fragmentach można na siłę się jakiegoś Marduka doszukać. Wokal jest odpowiednio ohydny, leci screamem, ale dosyć niskim, co fajnie wypada. W tle lecą jakieś sample, ma to swój klimat. No i brzmieniowo jest to całkiem potężne, aż się szczerze mówiąc zdziwiłem – fajnie, że wyszedł ten materiał na takim podziemnym splicie, ale i na CD z logiem jakiejś zacnej wytwórni źle by się ten materiał nie prezentował – zresztą niedługo się takiego wydawnictwa doczekamy; lada dzień wyjdzie debiutancki album grupy. Oczywiście jest to dosyć jednorodna stylistycznie rzecz, raczej tylko dla blackowych ortodoksów, no ale ciężko to przecież uznać za wadę. Ogółem split należy uznać za udany, obydwa projekty prezentują odmienne podejście do czarnej sztuki, ale obydwa potrafią zaintrygować.
Wyd. Black Death Prod, 2016
Lista utworów:
Side A
1. Sarg – Zepsucie I
2. Sarg – Zepsucie II
3. Sarg – Zepsucie III
4. Sarg – Zepsucie IV
5. Sarg – Zepsucie V
6. Sarg – Zepsucie VI
Side B
7. ProFanatism – Devil In My Flesh
8. ProFanatism – Dark Essence
9. ProFanatism – Scorn
10. ProFanatism – Ether of Hades
11. ProFanatism – Sons of All Devils
12. ProFanatism – Przyjdź królestwo moje
Ocena: 7/10