PYROMANCER – MMXV (DEMO)
(1 czerwca 2016, napisał: Przem "Possessed")
Trafiają się materiały, które już od pierwszego przesłuchania trafiają jak pięść w ryj. Takim właśnie solidnym uderzeniem jest demo amerykańskiego Pyromancer. Pierwotnie ten plugawy materiał zostaw wydany na kasecie przez Grim Winds Records, lecz w tym roku kompaktową reedycją zajęła się nasza rodzima wytwórnia Godz ov War Productions. „MMXV” to zaledwie trochę ponad 13 minut muzyki, za to utrzymanej w najlepszych klimatach black/ death metalu z przełomu lat 80/ 90, czyli „to co tygrysy lubią najbardziej”. Oczywiście brzmienie jest współczesne, nie ma w sobie tego „garażu”, lecz odpowiednia dawka brudu jest pozostawiona, dzięki czemu każdy instrument jest świetnie słyszalny.
„Conjuring The Flame” pierwszymi dźwiękami podanymi w średnim tempie od razu przykuwa uwagę. Częste przejścia perkusji, sporo talerzy i ciekawy riff przyspieszają i pojawia się ten chory i opętany wokal wykrzykujący niezrozumiałe frazy. Nagle muzyka przyspiesza jeszcze bardziej, riff się zmienia, staje się prostszy, pojawiają się blasty, wokal schodzi do mruczącego growlu. Kilka takich przejść i dźwięki wchodzą w średnie tempo z krzykliwym wokalem umiejscowionym w tle, lecz już rozpoczyna się „Barbaric Wrath”. Kilka akcentów na kotłach i rusza tornado. Zaciekły riff i kanonada perkusji wspierane są przez znany nam już wokal. Uderzenia w struny przez chwilę pojawiają się sporadycznie, co daje dobry kontrast z szybką pracą perkusji. A całość przywodzi mi na myśl stare nagrania Grand Belial’s Key. Jest w tej muzyce podobna motoryka i te wokale wydobywające się z samego dna piekła. Mimo tak brutalnej formy zaskakuje Pyromancer melodiami, które są obecne w ich muzyce. Dźwięki zwalniają. Perkusja akcentuje mocno, riff oszczędnie uderza, wokal wysuwa się na pierwszy plan, pojawia się jakaś maszynka dodająca mu demoniczności, nakładane ślady… fakt efekt jest taki, że ciary po plecach przechodzą. „Inferno” zaczyna się dość melodyjnie ciekawym riffem, po chwili dołącza perkusja grająca bardzo rytmicznie w średnim tempie. Przypomina mi to stare dokonania Bathory. Obniża się tonacja. Wokal z minimalnym pogłosem growluje, by czasem podnieść się do krzyku, a noga sama tupie do taktu. „Abyssal Crucifixion”to krótki utwór utrzymany w szybkiej tonacji. Ciekawy riff, mocno taktująca perkusja i wokal, który robi wrażenie przechodząc od niskich pomruków po wściekłe krzyki i zawodzenia. Tym razem praca perkusji jest uproszczona do minimum, za to gitara pod koniec utworu zaczyna wydawać z siebie coraz ciekawsze dźwięki zbliżone do czegoś co zazwyczaj nazywa się solówką. Na koniec dostajemy jeszcze „Violent God”. Tu wpływ Bathory jest najbardziej chyba słyszalny, lecz muzyka jest podkręcona na wysokie obroty. Pojawia się też zwolnienie z dobrym użyciem talerzy i prawie „normalnym” wokalem, gdzie muzyka nabiera melodyjności, lecz niech Was to nie zmyli, nie ma tu miejsca na żadne pitolenie, bo to kawał solidnego i diabelskiego grania. Zaskakująca jest solówka gitarowa pod koniec utworu. To zaledwie kilka dźwięków schowanych gdzieś w tle reszty instrumentów. Niestety to już koniec.
Z muzyki Pyromancer przebija totalna szczerość, nie ma tu miejsca na popisy muzyków. Każdy utwór to pomysł, który należy zrealizować bez żadnych ozdobników, to ma być prosty, czytelny przekaz, który skopie dupsko i jeśli taki był zamysł tej dwójki Amerykanów, to idealnie swój plan zrealizowali. Mimo czerpania z klasycznych już dzisiaj wzorców, ich muzyka ma w sobie również pewną „stęchłą” świeżość. „MMXV” pozostawia po sobie spory niedosyt, więc pozostaje nam tylko czekać na kolejny materiał Pyromancer, a ich demówke puszczać raz za razem.
Wyd. Grim Winds Records 2015 (tape), Godz ov War Productions 2016 (CD)
Lista utworów:
- Conjuring The Flame
- Barbaric Wrath
- Inferno
- Abyssal Crucifixion
- Violent God
Ocena: 8/ 10
https://pyromancer.bandcamp.com/releases
https://www.facebook.com/pages/Grim-Winds-Tapes/176387569053509
https://www.facebook.com/godzovwar