Gorguts – Pleiades Dust
(21 maja 2016, napisał: Paweł Denys)

W tym roku Gorguts zdecydował się uraczyć wszystkich nowym wydawnictwem, na który składa się zaledwie jeden długaśny kawałek. Zapewne każdy choć trochę zaznajomiony z muzyką Kanadyjczyków wie czego się po nich spodziewać, ale też za każdym razem udaje się zespołowi czym zaskoczyć. Nie inaczej jest i tym razem, ale też nie ma sensu się oszukiwać, że zespół wykonał jakiś skok w bok. Nie, nie wykonał, raczej udoskonalił swoje dźwięki, dopełnił wszystko do granic możliwości. Wrażenie, jakie ten materiał sprawia jest ogromne. Ponownie zostaliśmy uraczeniu muzyką przez bardzo duże M. Muzyką, która jest w stanie wpędzić w kompleksy tuziny kapel, które chcą się parać technicznym death metalem. Gorguts posiada niezbędne umiejętności, żeby tworzyć dźwięki, które z jednej strony są w stanie przytłoczyć, ale z drugiej strony te dźwięki są w stanie porwać, skutecznie wciągnąć w swój świat. Odkrywania jest tu na wiele godzin, a i tak z każdym kolejnym przesłuchaniem rośnie ta muzyka w oczach, odkrywa przed słuchaczem kolejne pokłady, które tylko utwierdzają w przekonaniu, że oto mamy do czynienia z czymś wielkim, co przerasta wiele współczesnej muzyki i to nie tylko tej spod znaku death metalu. Ten jeden utwór-potwór, to podróż w jedną stronę podczas, której czekają nas niesamowite wrażenia, pełna paleta barw i zastosowanych środków wyrazu. Umiejętności, jakimi nas tu uraczyli muzycy to absolutna ekstraklasa. Tu nie ma miejsca na jakieś niedopowiedzenia, na przypadkowe zagrywki. Wszystko zostało tu bardzo zmyślnie zaaranżowane, zagrane z niesamowitą precyzją. Nie jest jednak tak, że wszystko zostało tu podporządkowane popisom. Tych oczywiście jest tu dużo, ale jednocześnie zespół nie zapomina, że w tym wszystkim najważniejsza jest sama kompozycja. Płyną te dźwięki bardzo naturalnie, poszczególne elementy wynikają jeden z drugiego, a my jesteśmy prowadzeni niczym na smyczy przez ten świat. Rozkłada mnie tu na łopatki niemal wszystko. Gitary tworzą tak obłąkany i zakręcony świat, że z czasem zaczyna człowieka łapać zadyszka, gdy próbuje nadążyć za zespołem. To samo można napisać o pracy sekcji, a w szczególności garowego. To co ten facet wyprawia to mistrzostwo w pełnej krasie, nie ma dla niego rzeczy niemożliwych, doskonale miesza różne style grania, bo nie jest to z pewnością czysto metalowa jazda. Każdy muzyk gra tu jeden wielki popis, nie waha się przed używaniem całej palety barw, różnych, skrajnie pokręconych zagrywek – robi to niesamowite wrażenie, ale nie tylko dlatego, że poziom tutaj zaprezentowany jest tak piekielnie wyśrubowany do góry. Przede wszystkim jest tak z powodu, który wymieniłem już wyżej, a więc naturalności muzyki, płynnego przechodzenia z jednego motywu do drugiego. Oczami wyobraźni widzę te szlifowanie materiału w sali prób i doprowadzenie go w końcu do perfekcji. Właśnie te słowo idealnie opisuje zawartość „Pleides Dust”. Koniecznie musicie tego posłuchać i to wiele razy. Dopiero wtedy będziecie w stanie wyłapać każdy niuans zawarty na płycie i się w niej bez pamięci zakochać.
Wyd. Season of Mist, 2016
Lista utworów:
1. Pleides Dust
https://web.facebook.com/GorgutsOfficial?_rdr
