Vidian – A Piece of the End
(16 maja 2016, napisał: Paweł Denys)
Vidian powraca z nowym materiałem, który zamyka się w zaledwie siedemnastu minutach. Niby mało, ale już to w zupełności wystarczy, żeby przekonać się, że oto kolejny zespół z szerokiego poletka, jakim jest post metal staje się na naszych oczach tworem w pełni świadomym, dojrzałym, który nie ma zamiaru tworzyć muzyki nijakiej. Vidian ewidentnie chce być wyrazisty, pewny swego i na tyle silny, żeby każdy miłośnik takiej muzyki mógł niemal momentalnie ich kupić, a w dalszej kolejności zasłuchiwać się w ich muzyce aż do porzygania. Nie przypadkowo to piszę, bo też nie będę ukrywał, że od dłuższego czasu wałkuję „A Piece of The End” jak opętany i ciągle mi mało. Niemały wpływ ma na ten stan długość samego materiału. Jest tu dokładnie tyle muzyki, żeby zdążyć się w niej zatracić, ale jednocześnie wciąż odczuwać uczucie niedosytu. Nie jestem jednak przekonany, czy w przypadku dłuższego materiału byłoby tak samo. Nie, nie dlatego, że zespołowi brakuje pomysłów, bo te ewidentnie są, ale raczej dlatego, że Vidian dość sztywno trzyma się gatunkowych ram. Nie wychyla się poza nie, nie szuka czegoś nowego. Mam takie wrażenie, że obecnie panowie dotarli do końca drogi z obecną formułą dźwiękową i dopiero przyszłość pokaże, co z tego będzie więcej. Teraz stoją na rozstaju dróg, okopali się solidnie na zajmowanych pozycjach, ale w końcu będą musieli wyjść z tego niezwykle przyjaznego i doskonale znanego miejsca. Będą musieli zrobić kolejny krok do przodu, bo też nie da się przez całe życie tkwić w jednym miejscu. To jednak temat na inny czas i miejsce. Dzisiaj mamy przed sobą cztery kawałki znakomicie zagranego post metalu, który posiada odpowiednią dramaturgię, powoduje nerwowe drżenie kończyn i pozwala się odkrywać przez bardzo długi czas. Vidian zastosował pełną paletę barw, nie zapomina, że ciężar dobrze jest skontrastować delikatniejszą partią, która wprowadzi znakomity klimat. Dynamika tej muzyki może się podobać i się podoba. To nic, że nie ma tu nic oryginalnego. Proroka nie każdy potrzebuje i nie każdy chce nim być. Przecież nie od dziś wiadomo, że najbardziej podobają nam się te dźwięki, które już doskonale znamy. Może właśnie dlatego ten materiał sprawia tak doskonałe wrażenie? Może, ale nad tym się teraz nie będę za mocno zastanawiał. Wolę skupić się na tym, co wylatuje z głośników. Wolę zachwycać się każdym pojedynczym dźwiękiem, każdym melodyjnym zagraniem, świetnie zaaranżowanymi liniami wokalnymi i mrokiem, który ta muzyka wlewa w słuchacza. Takiej właśnie utrzymanej na wysokim poziomie muzyki potrzebowałem i taką dostałem. To, że nie ma tu nic nowego mi nie przeszkadza. Przynajmniej na razie. Tym razem wygrała tęsknota za muzyką, którą np. Blindead grało na dwóch pierwszych płytach. Miałem się do tego zespołu nie odnosić, ale się nie da. Sami się o tym przekonacie, jak tylko „A Piece of The End” odpalicie. Zaznaczę tylko, że nie jest to żaden zarzut. Dobry materiał Vidian wyszedł, ale w przyszłości oczekuję zdecydowanie odważniejszych kroków.
P.S.: Ocena trochę na kredyt, ale niech mi będzie.
Wyd. Arachnophobia Records, 2016
Lista utworów:
1. Constellations
2. Distorted
3. Pole Shift
4. A Piece of The End
Ocena: 8/10
https://web.facebook.com/VidianPoland/?fref=ts