Inhumane Spells – II
(24 kwietnia 2016, napisał: Paweł Denys)
Oto trafiło mi się recenzji kolejne wydawnictwo wypuszczone przez Putrid Cult. Tym razem moje uszy zostały brutalnie zmasakrowane przez debiutancki materiał Inhumane Spells, który zamyka się w dziewiętnastu minutach i wyszedł oczywiście na kasecie. Ostrzegam, lekko tu nie ma i nie będzie. Niechaj każdy, kto zdecyduje się wejść w kontakt z tym materiałem się dwa razy zastanowi. Nawet najwytrwalsi zawodnicy mogą mieć spory problem, aby wysłuchać całości na spokojnie. Zresztą, o czym ja tu wam pierniczę, tu nie ma żadnego spokoju, jest wybitnie podziemna muzyka, przepełniona syfem wszelakim i bluźnierstwem. Krew popłynie z uszów niechybnie każdemu, innej opcji nie widzę i nie słyszę. Inhumane Spells nie bawi się w jakieś modne granie dla pipek wszelakich. Nie tędy droga, tu się bije po mordzie i momentalnie odsiewa wszelkie przejawy pozerstwa. Urzekła mnie wręcz zajadłość z jaką te dźwięki zostały podane. Urzekło mnie przekonanie, o potrzebie tworzenia takiej muzyki, która na pewno nie ma szans na ogólny poklaska. Te dźwięki są skierowane do bardzo wąskiego grona odbiorców, które uwielbia podziemną kanadyjsko-australijską mieszankę war metalu. W takie rejonu momentalnie biegną myśli, gdy tylko dźwięki prosto ze słuchawek wlatują do małżowin usznych. To nic, że brzmienie jest bardzo nieprzystępne, bo mogę się wręcz założyć, że właśnie taki był zamiar, aby wykreowane brzmienie pasowało idealnie to dość prostej łupanki, która ma jednak w sobie pewne elementy, które są w stanie chwycić już podczas pierwszego kontaktu. Kilka riffów lub rytmów, to czysta esencja takiego właśnie napierdolu. Weźcie się uważnie wsłuchajcie w takie kawałki, jak „Fourth Call” lub zamykający całość „Sixth Call”. Miód malina psze państwa tu się wyrabia. Jest na pewno w tym coś perwersyjnego, w tym zachwycie nad takimi dźwiękami, ale widocznie mam na tyle skrzywiony umysł, że nie tylko nie mam problemu z wysłuchaniem tego na spokojnie, a wręcz jestem w stanie jest niektórymi pomysłami zachwycić. Nie napiszę, że całość działa na mnie w jednakowy sposób, bo za dużo tutaj rzeczy, które giną gdzieś w tej syfiastej zalewie, ale to akurat nie jest duży problem. Wiem za to na pewno, że ta anty przebojowa, anty modowa muzyka jest w stanie wszystkich tych, którym się wydaje, że skoro takie granie wśród metalowej braci jest modne i przyznając się do fascynacji takimi dźwiękami coś zyskają, momentalnie wyleczy z prób gwiazdorzenia i robienia z siebie nie wiadomo jakiego znawcy i miłośnika war metalu. Nie ma szans, że ktoś kto nie siedzi w takiej muzyce od bardzo dawna przyswoi te dźwięki i przeżyje kontakt z nimi bez psychicznego i fizycznego uszczerbku. Wchodzicie w świat dźwięków kreowanych przez Inhumane Spells na własną odpowiedzialność, ale mogę wam zaręczyć, że warto się z „II” spróbować. Hitem roku to nie będzie, ale zdecydowanie pozwoli wam ten album rozładować wkurwienie. Zanim jednak zapodacie sobie ten materiał odłóżcie wszelkie niebezpieczne przedmioty jak najdalej, bo w innym przypadku mogą dziać się rzeczy, którym potem możecie długo żałować.
Wyd. Putrid Cult, 2016
Lista utworów:
1. First Call
2. Second Call
3. Third Call
4. Fourth Call
5. Fifth Call
6. Sixth Call
Ocena: +7/10
http://badtothebone.otwarte24.pl/3019,Inhumane-Spells-II