Cortege – Touching The Void
(13 kwietnia 2016, napisał: Paweł Denys)

Blisko cztery lata przyszło nam czekać na następcę „Anachoreo”. Cortege nie bierze jednak udziału w żadnych wyścigach i wypuszcza materiał tylko wtedy, gdy jest on gotowy na tip top. Czy warto było czekać? Ci, którym podobała się pierwsza płyta mogą w ciemno brać „Touching The Void”, a ci którzy dotychczas nie mieli okazji zetknąć się z muzyką tego zespołu powinni sprawdzić, czy ten Cortege faktycznie jest wart uwagi szerszego grona maniaków metalowej muzyki. Już początek płyty w postaci kawałka „Habemus Papam” nie pozostawia wątpliwości, że jest dobrze. Znakomite riffy, rozpędzona perkusja i zdrowo pojmowana przebojowość. Death metal w starym i bardzo dobrym stylu. Zresztą tylko takiej muzyki możecie się na tej płycie spodziewać. Im dalej w las tym mocniej kopiemy się w tym co jest czystą esencją śmierć metalowej muzyki. Nieważne, czy mówimy o potrafiących zrobić kuku prędkościach, czy też zwolnieniach, które mogę wprasować w podłogę. Ba, tutaj nawet jest sporo znakomicie zaaranżowanych melodyjnych partii (ostatni kawałek to niemal akustyczne granie), ale jeśli pomyśleliście chociaż przez chwilkę o jakichś słodkościach, to czym prędzej puknijcie się w czoła. Nie tędy droga, nie ta bajka. Tu się gra przecież death metal i nawet na moment o tym nie zapomnicie. Być może nie jest to najoryginalniejsza muzyka pod słońcem, być może pewne wpływy są aż nadto wyraźne, ale jako że nie każdy lubi innowacyjność w muzyce, to coś czuję, że przynajmniej parę osób może być z kontaktu z „Touching The Void” wybitnie zadowolonych. Ta płyta, to po prostu zwycięstwo ducha nad resztą. Cortege jest przecież zespołem podziemnym, który nie ma szans na jakąś oszałamiającą karierę, czy też żeby za mocno się nie rozpędzać wystarczy napisać, że nawet w naszym kraju nie będzie to nigdy zespół, który będzie się wymieniało jednym tchem obok największych. Pomimo tego, jest on w stanie grać muzykę wciągającą, zagraną na wysokim poziomie i absolutnie nie odstającą od tych najlepszych. Dlaczego? Bo wyraźnie słychać, że to w nich siedzi, że zjedli na death metalu zęby i znają go na wylot. Wciąż mówimy o tym klasycznym podejściu, sportu tu nie ma. Co by jednak nie było za słodko, muszę wspomnieć o jednym negatywnym aspekcie całości. Jest nim czas trwania płyty. Już tak pod koniec może ten materiał z lekka nużyć, choć nie jestem pewien, czy każdy odczuje to tak samo. Ja tak mam, ale nie zmienia to mojego zdania, że każdy maniak śmierć metalu w tym kraju powinien zapoznać się z „Touching The Void”. Jest w stanie ta płyta zrobić kuku co bardziej nieostrożnym słuchaczom. Cortege udowodniło, że ich egzystencja i uparte granie swoich ukochanych dźwięków ma wciąż sens. Mi tyle wystarczy. Sprawdźcie, czy wam też. Warto zaryzykować.
Wyd. Let Them Come Productions, 2016
Lista utworów:
1. Habemus Papam
2. The Journey
3. Event Horizon
4. Deus Vult
5. In Love
6. Hallowed Be Thy Name
7. Death Mills
8. Hear Our Cries
9. The Temptation
10. Touching The Void
11. The Path To Illumination
Ocena: +8/10
https://web.facebook.com/cortege.poland/
