Sacriversum – MacKozer
(13 maja 2005, napisał: Prezes)

Hej MacK.! Na początek pytanko łatwe… Jak zdrowie?!
Całkiem nieźle obecnie, choć przez ostatnie pół roku targają mną różne przeziębienia i grypy. System odpornościowy coś mi osłabł, no ale dużo się dzieje, jestem często w rozjazdach, dużo się gra i imprezuje, co na zdrowiu musi się odbić:)
Od premiery Sigma Draconis minęło już trochę czasu, możesz więc spojrzeć na nią z większym dystansem. Jak na dzień dzisiejszy oceniasz ten album?
Tak, minęło już ponad pół roku, a jednak dalej, bez fałszywej skromności, uważam że to najlepszy album Sacriversum ;)
Ja nie mogę stwierdzić czy najlepszy, bo nie słyszałem wszystkich Waszych albumów ale z pewnością jest bardzo dobry… Skąd pomysł na nagranie „kosmicznej” płyty?
Pomysł zrodził się w trakcie prac nad utworami na tą płytę, a dokładnie nad kawałkiem „Land Of Planet Hell”. Było to podczas jednej z prób, kiedy w wielkich bólach próbowaliśmy wyrzeźbić przynajmniej szkic jakiegoś utworu, ale niestety, przez kilka godzin nic nam nie wychodziło, irytacja mieszała się ze zmęczeniem i głupawką. Właśnie wtedy zacząłem od niechcenia rzeźbić temat gitarowy z Land Of Planet Hell, a Mario dość szybko wymyślił taki trochę jazzujący podkład. Traf chciał, że akurat na tej próbie byli nasi przyjaciele – fani, którzy zaczęli się śmiać, że Sacriversum gra teraz kosmosy. Na następną próbę Remo przyszedł z kilkoma tekstami i stwierdził, że skoro Sacriversum gra teraz „kosmosy” to i płyta będzie o kosmosie:)
W jednej z Twoich wypowiedzi na Waszym forum piszesz, że "nie uważasz Sacriversum za zespół gotycki". Jakim więc zespołem jest Sacriversum? Wiem, że szufladki są bee a poza tym w przypadku Waszego zespołu będzie to szczególnie trudne, ale spróbuj…
Tak, nie uważam Sacriversum za zespół gotycki, ani nawet za gotycko-metalowy, ani pod względem muzycznym (bliżej nam do klimatów death metalowych, zarówno tej nowej jak i starej szwedzkiej szkoły czy grania heavy a nawet rocka) ani obecnie pod względem image’u czy tekstów. Nikt z nas nie przejawia jakiegoś specjalnego zainteresowania cmentarzem czy śmiercią, ani nie jest wielkim miłośnikiem muzyki, która króluje na imprezach typu Castle Party:) Wydaje mi się, że kwestia naszej „gotyckości” wynika z dość sporych uproszczeń, których dokonują dziennikarze muzyczni. Muszą oni przecież jakoś określić muzykę, o której piszą, a w naszym przypadku często kierują się faktem śpiewającej czystym głosem wokalistki.
Niemniej jednak, kwestia tego jak nas ludzie określają nie jest dla nas specjalnie istotna. Każdy przecież ustawia płyty na półce wedle własnego uznania, tak więc dla kogoś możemy być death metalowi, dla kogoś jeszcze gotyccy, spotkałem się także z opinią że gramy symfoniczny black metal:)
Symfoniczny black metal? To była najdziwniejsza opinia na temat waszej twórczości? A może spotkałeś się jeszcze z jakimiś wyjątkowo absurdalnymi?
Nie spotkałem się z jakimiś bardziej absurdalnymi opiniami ;) Wspomniany „symfoniczny black metal” pojawił się w znanym magazynie metalowym (ostatnimi laty dość mocno krytykowanym).
Płytę Sigma Draconis określiłbyś bardziej jako szczytowe osiągnięcie w karierze zespołu czy raczej przełom?
Mam nadzieję, że będzie przełomem a nie szczytem naszych możliwości:) no ale to dopiero będzie można stwierdzić po ukazaniu się naszej kolejnej płyty, nad którą właśnie pracujemy.
Słyszałem Wasz ostatni materiał dopiero kilka razy ale już zdążył zrobić na mnie duże wrażenie. Domyślam się, że większość opinii na jego temat jest pozytywna?
Tak, większość recenzji jest pozytywna, zarówno w Polsce jak i za granicą. Muszę jednak wspomnieć, że spotykam się także z opiniami ludzi, którzy mechanicznie skreślają nasz zespół, bez przesłuchania kładąc krzyżyk na każdej naszej produkcji, no ale cóż, taki już jest ten metalowy światek:)
W podsumowaniu roku 2004 Wasza ostatnia płyta znalazła się na 13 miejscu, przed takimi kapelami jak In Flames, Vader, Slipknot czy Motorhead. Taki wynik chyba trochę połechtał Waszą próżność, co?
Nie, nie specjalnie:) Do wszelkiego rodzaju podsumowań podchodzimy z dużym dystansem, z resztą, w podsumowaniach niektórych serwisów czy magazynów w ogóle się nie znaleźliśmy. Oczywiście cieszy fakt, że znaleźliśmy się w podsumowaniu jednego czy drugiego niezależnego serwisu, bo rankingi w organach prasowych wytwórni (Metal Hammer, Thrash’em All) jakie są każdy widzi:)
A jak wygląda sprawa promocji tego materiału za granicą, był jakiś odzew?
Nic na ten temat nie wiemy, poza faktem, że płyta wyszła, no ale czemu się dziwić, skoro tacy a nie inni ludzie odpowiadają za jej promocję:)
No właśnie, jak Wam się układa z MMP? Nie od dziś wiadomo, że firma z Katowic opinie w branży ma różne…
No bo bywa z nimi różnie… raz lepiej, raz gorzej… ostatnio bywało gorzej, choć wolałbym by było lepiej.
Myślicie już nad następcą Sigma Draconis?
Tak, już pracujemy nad kawałkami na nową płytę, ale jeszcze za wcześnie jest by o tym coś szerzej powiedzieć. Jesteśmy w początkowej fazie prac, czeka nas jeszcze sporo ciężkiej harówki i wewnątrz-zespołowych sporów, bez których moim skromnym zdaniem dobra płyta powstać nie może:)
A jak u Was właściwie przebiega proces twórczy. Kto jest głównym autorem muzyki i tekstów?
Autorem tekstów zawsze jest Remo i on odpowiada za tematykę danego albumu, oczywiście konsultuje z nami swoje wybory. Z muzyką bywa różnie, w dużym stopniu zależy to od ograniczeń czasowo zawodowych ludzi w zespole. Często pracujemy nad utworami w mniejszych podgrupach. Nie ma w Sacriversum reguły kto ma być kompozytorem. Każdy pomysł czy szkic utworu i tak musi zostać zaakceptowany przez demokratyczną większość , a zazwyczaj nad jego końcowym aranżem pracuje cały zespół. Tak pracowaliśmy nad Sigma Draocnis i tak pracujemy nad materiałem na kolejny album. Sigma jest na pewno dla mnie dość osobistym albumem, i jest na niej bardzo dużo „mojej osoby”.
W tym roku Sacriversum obchodzi 13 urodziny. Czy 13 była dla Was szczęśliwa?
Jak na razie jest szczęśliwa:) Zagraliśmy kilka fajnych koncertów – choćby z Tiamat i Pain, nagraliśmy DVD, które już niebawem będzie miało premierę. No ale nie chwalmy roku przed północą w sylwestra:)
Słyszałem, że planujecie jakąś większą imprezę z tej okazji. Pochwal się!
Jak zwykle co roku organizujemy duży koncert urodzinowy, który tym razem przyjmie nazwę SacriFestu, od kilku lat koncerty urodzinowe Sacriversum są jedną z największych imprez metalowo – gotyckich (i nie chodzi mi o to że występują tylko zespoły metalowo – gotyckie). Na naszych urodzinach grały m.in. Sceptic, Tenebris, Unnamed, Neolithic, Closterkeller, Artrosis, StrommoussHeld czy poznańskie Lebenssteuer.
W tym roku grupa przyjaciół zaproszonych na urodziny jest znacznie większa niż wcześniej.
Niedawno graliście przed Tiamat i Pain. Jak wrażenia? Jak podobały Ci się nowe pomocnice Petera Tägtgrena?
Bardzo miło wspominam obydwa koncerty, choć muszę przyznać że impreza na Krzemionkach pobiła na głowę koncert w Proximie. Obecne koncertowe oblicze Tiamat w ogóle do mnie nie trafia i kojarzy mi się z Myslovitz, tak więc poza kilkoma kawałkami ze starszych płyt ich koncerty nie zrobiły na mnie specjalnego wrażenia. Podobał mi się bardzo koncert Pain na Krzemionkach, choć przyznać trzeba że pomocnice Petera mają za zadanie przede wszystkim wyglądać, a nie grać.
Jesteś, po Konradzie, drugim najmłodszym stażem członkiem zespołu a jednak to Tobie, do spółki z Remo, przypadła rola reprezentowania zespołu w mediach…
Tak, faktycznie, jednak gram w Smarach już 4 lata, a Konrad jest dość świeżym nabytkiem zespołu:) Dlaczego akurat ja udzielam się w mediach? Może dlatego że dość mocno w nich siedzę i jestem gadułą i narcyzem ;) Na pewno dość mocno angażuję się w sprawy organizacyjne i promocyjne zespołu i chyba dlatego jestem przez media mniej lub bardziej zauważany. W Sacriversum nie ma jakichś specjalnych ustaleń kto ma być medialny a kto nie. Jednych to bawi bardziej innych mniej po prostu:)
A propos Konrada… jak sprawuje się nowy członek zespołu. Skąd go wytrzasnęliście?
Konrad sprawuje się całkiem nieźle i jest bardzo zaangażowany w prace zespołu, teraz zresztą mówimy o dwóch zespołach, bo od kilku miesięcy jest on także pierwszym etatowym bębniarzem Artrosis (Inferno z Behemoth udzielił się jedynie gościnnie w studio podczas prac nad reedycjami kilku albumów).
Ok., zostawmy może na chwilę Sascriversum… Wiem, że jedną z Twoich ulubionych kapel jest Soilwork. Słyszałeś już ich nowy album?
Tak, słyszałem, choć wcześniej naczytałem się i nasłuchałem setek negatywnych opinii mieszających Stabbing The Dramma z błotem. Na szczęście album okazał się lepszy od poprzednika (Figure Number Five), tak więc mam nadzieję że Soilwork wreszcie pozbierał się i zacznie nagrywać znowu dobre albumy. Oczywiście Stabbing daleko kompozycyjnie czy przebojowością do płyt Predator’s Portrait czy Natural Born Chaos, ale ważne, że tendencja zwyżkowa jest zauważalna:)
Moje zdanie jest podobne. „Stabbing The Dramma” to album bardzo dobry, w moich oczach lepszy od poprzedniczki a te wszystkie negatywne recki biorą się z tego, iż teraz w dobrym guście jest zjechać najnowszy album kapeli, która coś już osiągnęła i zaczęła sprzedawać więcej płyt…
To prawda, choć wydaje mi się że zjawisko to ma o wiele szersze granice i związane jest z dość wybujałymi ambicjami niektórych dziennikarzy, którzy wyraźnie gardzą rzetelnością i etyką swojego zawodu. Nie tak dawno przeczytałem recenzję Stabbing, w której jakaś pani redaktor stwierdziła, że Soilwork inspiruje się Kill Switch Engage. No cóż, chyba ta pani nie słyszała starszych płyt Soilwork wydanych na długo przed debiutem KSE, w muzyce tego ostatniego słychać z resztą mocno fascynacje szwedzkim graniem właśnie w klimacie Soilwork.
Całkiem niedawno dołączyłeś do Hermh. Jak to się stało, że zacząłeś współpracować z ekipą Barta?
Ta historia ma już rok:) Barta poznałem w 2003 r. podczas białostockiego koncertu trasy Dark Stars, na której grało Sacriversum. Wtedy to Bart przedstawił nam plany wskrzeszenia Hermh i zaprosił na koncert reaktywacyjny i właśnie w maju ubiegłego roku (2004) podczas wspólnego koncertu Sacriversum i Hermh, Bart zaproponował mi stworzenie i prowadzenie strony swojego zespołu. Wtedy właśnie zaczęła się nasza współpraca, początkowo tylko internetowa. Drugi raz z Hermh spotkaliśmy się podczas kolejnego wspólnego koncertu, tym razem w Łodzi na Black Diamonds. Okazało się, że zespół przyjechał w okrojonym składzie – bez gitarzysty Derpha, który po zakończeniu trasy Black Diamonds opuścił skład tej formacji. Miesiąc później dogadałem się z Bartem, że mógłbym pomóc Hermh przy zbliżających się koncertach, chłopaki jednak chcieli bym dołączył do zespołu na stałe jako jego pełnoprawny członek. Przyznam, że do takiej ewentualności podchodziłem dość septycznie – bałem się, że nie podołam zarówno muzycznie jak czasowo, nie chciałem także by chłopaki tracili czas na współpracę ze mną, bo uważałem, że na pewno w Białymstoku znajdzie się kilku świetnych gitarzystów aktualnie bez etatu. Zaczęliśmy jednak spotykać się na próbach i przygotowywać materiał na koncert z Behemothem i na Metalmanię no i integrować się towarzysko (przy wódeczce i piwku). Okazało się, że bardzo dobrze się dogadujemy, a moje wszelkie obawy były bezpodstawne. Tak więc można powiedzieć, że faktycznie, od wspomnianych koncertów jestem regularnym gitarzystą Hermh i dość często można mnie teraz spotkać w Białymstoku.
Mówisz integrowaliście się „przy wódeczce i piwku”? Nasłuchałem się już niejednego o zdolności Barta do spożywania ogromnych ilości napojów wyskokowych. To wszystko prawda?
Hehe, to zależy co słyszałeś. Faktycznie w Białymstoku za kołnierz nie wylewają i wódeczka jest tam stałym elementem biesiad, do których okazji jest więcej niż w Łodzi. Dla mnie – osoby która czystej wódki w zasadzie w ogóle nie pije – ilości przez nich pochłaniane są niewyobrażalne . Ważne jest to, że wszystko ma swój czas i na pewno biesiadowanie i wódeczka nie koliduje z graniem, pracą zawodową czy studiami chłopaków , a Bart? – jego jest dwa razy więcej niż mnie, więc moja ćwiarteczka to jego połóweczka
Zanim dołączyłeś do Sacriversum grałeś również w progresywnej kapeli o nazwie The Company. Była to jakaś garażowa kapela, czy mierzyliście wyżej?
Myślę, że większość garażowych kapel mierzy wyżej, a to czy z tego garażu wyjdą zależy w dużej mierze od przyjęcia muzyki, jaką grają:) The Company było zespołem ludzi traktujących granie jako hobby (w dużym stopniu moje podejście nie zmieniło się do dnia dzisiejszego, choć to hobby jest o wiele bardzie na poważnie :)), ale jak na dość krótki okres istnienia (2 lata) udało nam się zaistnieć w mediach i osiągnąć jakiś tam sukces. Były to lata 1995 – 97, kiedy Internet nie istniał jako narzędzie promocyjne, będąc jedynie luksusem nielicznej garstki. Trudno zatem było przebić się poza swoim własnym podwórkiem. Graliśmy takie pomieszanie klimatów Marillion, wczesnego King Crimson, The Gathering i Cranberries :). Ja oczywiście odpowiadałem za wpływy Marillion, gdyż na muzyce tego zespołu się wychowałem i uczyłem się grać na gitarze. W niecały rok po zawiązaniu się zespołu znaleźliśmy sponsora, który sfinansował nasze demo – materiał, który pozwolił nam zaistnieć, a nawet spełnić pewne marzenia. Byłem z nim m.in. u Fish’a w jego studio nagraniowym w Haddington w Szkocji, a pół roku później zostaliśmy zaproszeni jako support na koncert Pendragon w warszawskim klubie Stodoła. Tam spotkaliśmy Piotra Kaczkowskiego, który zagrał naszą muzykę w programie 3 PR, wtedy jeszcze dość prestiżowym. Niestety, przez chore ambicje (w tym i moje) i brak porozumienia wewnątrz zespołu The Company rozpadło się w trakcie rozmów z wydawcą naszego materiału.
Potem wspomagałeś na koncertach Artrosis…
Tak, no i ta współpraca z Artrosis trwa nadal. Od około 1,5 roku jestem pełnoprawnym gitarzystą tej formacji. Wszystko zaczęło się na początku października 2002 r., kiedy to Remo oznajmił mi że gramy z Artrosis i jedziemy z Medeą i Maćkiem jako side-mani na pierwszą edycję trasy Dark Stars Festivals. Najwyraźniej byli z naszej gry zadowoleni, bo pół roku później poprosili nas o wsparcie gitarowe podczas występów na Castle Party, a miesiąc później lecieliśmy już na festiwal do Mexico – City. Obecnie Artrosis tworzy 5 osób w dość rewolucyjnym jak na ten zespół składzie: Medeah – wokale, Migdał (Lebenssteuer, ex Aion) – klawisze, Remo – bas, ja odpowiadam oczywiście za gitary, a za perkusją zasiadł Konrad czyli pałker Sacriversum.
Pogrywałeś gdzieś jeszcze?
Myślałem o takim własnym projekcie o nazwie Litzmannstadt, zorientowanym na melodyjny szwedzki death metal w klimacie Soilwork, In Flames czy Edge of Sanity. Jest trochę pomysłów, ale na razie z braku czasu projekt jest zawieszony.
Ooo! To widzę, że cos dla mnie;) Taki niby popularny gatunek a jakoś u nas nie widać wielu godnych uwagi naśladowców. Są to narazie same pomysły, czy masz już coś nagrane?
Na razie są to pomysły i szkice nagrane na komputerowym wielośladzie. Co do klimatów Soilwork to na pewno pełno ich na nowym albumie Frontside
Najpierw progresywne The Company, później Sacriversum a teraz także Hermh… Wniosek mógłby być taki, że pociągają Cię coraz bardziej brutalne dźwięki.
Nie wiem, ale być może tak to wygląda. Lubię bawić się muzyką, granie musi mi sprawiać przyjemność, a co za tym idzie dużą satysfakcję:) i chyba tym się tylko kieruję.
Z Twojej prywatnej strony można dowiedzieć się o Tobie wielu ciekawych rzeczy. Między innymi jest tam opisana Twoja fascynacja historią…
Archeologią :) choć i historią także, ale zdecydowanie bardziej prahistorią :)
W rubryczce zawód masz wpisane „student historii”. Trzydziecha na karku i dalej student?! Chyba „wieczny student”?
No i muszę w końcu zaktualizować moją stronę:) Nie jestem już od jakiegoś czasu studentem – i tu poprawka – na stronie jest „student archeologii”:) Jestem dyplomowanym archeologiem i staram się pracować w zawodzie – co w sumie udaje mi się z lepszym lub gorszym skutkiem. Myślę także o dalszej karierze naukowej.
Wracając do tego „studenta”, to faktycznie tekst na mojej stronie domowej może sugerować, że byłem wiecznym studentem, ale nie do końca tak jest. Po ukończeniu szkoły średniej skupiłem się na graniu, podróżowaniu do Szkocji i pracy, nie byłem początkowo w ogóle przekonany, co do kierunku studiów, jaki powinienem wybrać, dlatego studentem zostałem w wieku 25 lat. Studia jednak ukończyłem w terminie:)
Pomagałeś może kumplom z Abused Majesty w pisaniu ich historycznych tekstów? Hal mówił mi, że miał jakiegoś wykształconego w tym kierunku konsultanta, może to Ty?
Nie, zdecydowanie nie ja, ale mam pewne podejrzenia kto to i jeśli moje domysły są prawdziwe, to osoba ta żywi głęboką pogardę wobec archeologów:), gdyż mity traktujemy włącznie jako mity – teksty Abused Majesty oparte są na mitologii a nie na historii czy prahistorii. Niestety (czy stety :)) fakty, których dostarcza ziemia, ukazują nam zupełnie inny świat :) Wiem że teraz bardzo trendy jest interesować się pogaństwem i czcić swoich super aryjskich słowiańskich przodków i naszą prasłowiańską ojczyznę :) ale niestety – Słowianie pojawili się na naszych ziemiach dopiero ok. V w. n.e, a wcześniej te tereny należały do tzw. Germanii czyli terenów zamieszkałych przez plemiona germańskie (nie mylić z Niemcami) :). Jeśli chodzi o tereny Polski, to zajmuję się właśnie archeologią dwóch kultur identyfikowanych z germańskimi Gotami i szerszym związkiem plemiennym – Wandalami, specjalizuję się także w archeologii Szkocji i wysp na północnym Atlantyku (Szetlandy, Orkady, Hebrydy).
Z tego co wiem to zajmujesz się także webmasteringiem. Strony Hermh, Sacriversum to Twoja robota. To bardziej hobby czy czerpiesz z teko jakieś wymierne korzyści? Może chciałbyś się pochwalić jeszcze jakimiś innymi projektami, których nie znam…
Początkowo webmastering był także tylko i wyłącznie hobby, teraz jednak jest już też moją pracą obok archeologii. Cały czas uważam się jednak za amatora, który wciąż uczy się różnych sztuczek zarówno graficznych jak i języków programowania stron (php, java itp.). Co do innych projektów, zapraszam na moją stronę domową: www.mackozer.prv.pl (obiecuję, że już niebawem poddam ją solidnej aktualizacji (no przydałoby się:) – przyp. Prez.)) czy stronę naszego SacriFestu: http://fest.sacriversum.com. Jeśli chodzi o projekty nie związane z muzyką, to byłem jednym z twórców pewnego łódzkiego portalu internetowego traktującego o historii i architekturze miasta, a dokładnie ulicy Piotrkowskiej. Kilka lat temu było o tym trochę szumu w lokalnych mediach, a moja megalomańska dusza cieszyła się widokiem swojej facjaty na pierwszych stronach lokalnych gazet:)
Swoją drogą to „aktywność” internetowa Waszej kapeli jest dość duża, macie konkretną stronę, obszerne forum, na którym dużo się dzieje, chyba zależy Wam na zaistnieniu w Internecie?
Myślę, że w Internecie już istniejemy, a na podtrzymywaniu tej aktywności oczywiście nam zależy:) Forum Sacriversum skupia dość liczną grupę sympatyków zespołu, w tym także członków innych formacji. Rok temu na tymże forum zaistniał fan klub zespołu, który działa całkiem prężnie wpierając zespół promocyjnie i przy organizacji różnych koncertów, choćby najbliższego SacriFest’u.
Skoro już o tym gadamy to nie mogę nie zadać pytania o e-ziny. Jakie jest Twoje zdanie na ten temat? Ty także sądzisz, że zawsze lepiej papierzaka na kiblu czytać, niż przed kompem siedzieć?
Heh… nie zastanawiałem się co łatwiej czytać w WC, w końcu można wziąć ze sobą notebooka:)
Tak na poważnie, to mój stosunek do mediów, zarówno tych internetowych jak i papierowych jest dość chłodny, a wynika z chorej i patologicznej sytuacji jaka ma miejsce.
Jeśli chodzi o webziny, to mogą i niestety często są wylęgarnią różnej maści grafomanów. Ludzie piszący dla różnych webzinów bardzo często nie mają pojęcia o tym czym jest dziennikarska rzetelność, jakich zasad powinni przestrzegać pisząc recenzje czy relacje, a czego się wystrzegać. Często niestety ma miejsce wylewanie swoich frustracji na ten czy inny zespół przez takich amatorów dziennikarzy, bez podparcia tego jakimikolwiek rozsądnymi argumentami. Co gorsza, w środowisku metalowym, ale też rockowym traktuje się wielu ludzi piszących do webzinów (lub zinów papierowych) jak święte krowy czy nietykalnych, co jest totalną bzdurą, gdyż recenzje i relacje też można poddawać ocenie, zwłaszcza jeśli nie ma w nich za grosz rzetelności i argumentów, a jedynie jad własnych frustracji i zawiści. Nie chodzi mi tutaj o tzw. obiektywność czy jej brak, bo przecież nikt nie jest obiektywny, ale o podpieranie sensownymi i rzeczowymi argumentami swojej oceny (nie ważne czy pozytywnej czy negatywnej).
Oczywiście nie jest to regułą jednak dość częstą praktyką. Na szczęście znam całkiem spore grono rzetelnych dziennikarzy (zarówno profesjonalistów jak i amatorów) piszących dla różnych webzinów, którzy mają tego świadomość i sami dotykają tego tematu w różnych prywatnych dyskusjach.
Jest kilka webzinów, które czytuję mniej lub bardziej regularnie. Z MetalRulez zetknąłem się pierwszy raz w związku z wywiadem udzielonym przez Medeę (Artrosis) i często tutaj zaglądam. Podoba mi się także serwis Strefa Klimatyczna prowadzony przez Gośkę Gołębiewską.
Co do prasy metalowej, to sytuacja niekiedy wygląda podobnie jak w przypadku webzinów, wielu ludzi mówi o wyraźnym spadku poziomu pewnych tytułów. Jeśli chodzi o prasę wybitnie metalową to sytuacja też wygląda nie najlepiej – z jednej strony mamy organy prasowe kilku wytwórni, których obiektywność i orientacja jest w dużym stopniu z góry ustalona przez „lejbele”, a z drugiej dostępne w salonach prasowych ziny, które niekiedy uciekają w przeciwnym kierunku i kwestionują czy wyszydzają wszystko co nie pochodzi z tzw. undergroundu. Ostatnio zaczyna się ta sytuacja trochę zmieniać – pojawiło się kilka nowych tytułów które aspirują wyżej niż ziny, a są w pełni niezależne od wytwórni.
Jeśli zaś chodzi o będące już w zaniku papierowe kserowane ziny , to czytuję od czasu do czasu białostockiego Metal Jeers.
Kolejne Twoje zainteresowanie to Szkocja i kultura celtycka. Domyślam się, że to właśnie od tego wzięła się ta ksywa?
Tak, moja ksywka to połączenie fragmentu nazwiska ze szkockim słowem Mac – czyli syn (czyli jednak bystra bestia ze mnie – przyp. Prez.). Samą Szkocją interesuję się i jeżdżę tam od bardzo dawna, za każdym razem staram się pojechać w jakieś odległe i trudnodostępne rejony, których jeszcze nie poznałem albo tych które mnie urzekły najbardziej. Ze Szkocją związana jest też moja wielka pasja archeologiczna. Moja praca magisterska na studiach dotyczyła właśnie archeologii Szkocji Atlantyckiej (północno zachodnia Szkocja wraz z Szetlandami, Orkadami i Hebrydami), miałem także okazję wziąć udział w wykopaliskach na Szetlandach.
Mnie, jako zupełnemu laikowi, wykopaliska takie kojarzą się z gościem, który pędzelkiem „odkurza” jakieś stare kości i czaszki:) …znaleźliście coś ciekawego?
Cóż pędzelek to taka powszechnie przyjęta ikona przedstawiająca archeologa (podobnie jak postać Indiany Jones’a). Narzędzia pracy archeologa to dość szeroki wachlarz – od łopaty czy kilofa (który jest chyba podstawowym narzędziem w trakcie badań miejskich), przez szpachelki, pędzelki i sita, kończąc na ołówkach, kredkach linijce i gumce do ścierania, a także sprzęcie geodezyjnym i komputerach. Oczywiście ważnym narzędziem jest też dość duża literatura fachowa oraz źródła pisane (jeśli takowe istnieją). Czy znaleźliśmy coś ciekawego? To jest sprawa dość względna, bo co innego będzie ciekawe dla archeologa a co innego dla laika Często samo stanowisko jego rozplanowanie, konstrukcja grobów, kurhanów, kamiennych stel lub domostw jest sama w sobie bardzo interesująca dla badacza. Zabytki ruchome (przedmioty metalowe, kamienne czy wykonane z innych materiałów) stanowią część pewnego szerszego kontekstu archeologicznego, dlatego często przedmiot wydobyty niefachowo przez laika nie ma dla archeologa już takiej wartości. Stąd archeolodzy prowadzą (niestety z góry przegraną) walkę z bezmyślnym niszczeniem stanowisk przez tzw. odkrywców. Lepiej więc nie przyznawajcie się w mojej obecności do takowego procederu ;)
Dlaczego akurat Celtowie a nie na ten przykład Indianie Pueblo?
Wiesz, nie koniecznie są to Celtowie, bo przecież w czasach dominacji Celtów kraje takie jak Irlandia czy Kaledonia były marginesem domeny celtyckiej. Akurat na terenie Szkocji wymieszało się kilka ludów, których etniczne pochodzenie nie jest do końca jasne (np. Piktowie). Oczywiście kultura celtycka, zarówno ta dawna, nie istniejąca już (a która sięgała Czech i południowej Polski), jak i ta współczesna, bardzo mnie interesuje. Próbowałem nawet uczyć się szkockiego gaelika będąc na Hebrydach Zewnętrznych. Tam język ten jest w powszechnym użyciu. Jak już wspomniałem wcześniej interesuję się też germańskimi ludami barbarzyńskimi zamieszkującymi tereny środkowej Europy pod koniec I tysiąclecia p.n.e. i w pierwszych wiekach naszej ery.
Chyba będziemy kończyć powoli, wydaje mi się, że już dość Cię wymęczyłem. Powiedz jeszcze tylko jakie są Twoje plany na kilka najbliższych miesięcy?
Maj upłynie na przygotowaniach do SacriFestu. 22 maja gramy (Sacriversum) w Poznaniu w klubie „U Bazyla”. Sporo czasu poświęcimy na przygotowanie nowych numerów. Znajdzie się też czas na próby Artrosis oraz Hermh. Czerwiec to urodziny Sacriversum czyli SacriFest i początek wykopalisk archeologicznych na których spędzę całe lato. Na jesień tego roku przewidziane są sesje nagraniowe nowych albumów Sacriversum i Hermh. Od października wszystkie trzy zespoły wznowią działalność koncertową, a pewnie pod sam koniec roku rozpoczną się prace studyjne nad nowym albumem Artrosis.
Brzmi pracowicie… Dzięki serdeczna za poświęcony czas. Trzymaj się!
Ja również dziękuję za ciekawe pytania. Pozdrawiam
