Traffic Death – Terror on the freeway
(11 kwietnia 2016, napisał: Pudel)

Traffic Death to kwartet ze stanu Iowa grający… no właśnie trochę ciężko powiedzieć co. Bo na ich najnowszym, pięcioutworowym wydawnictwie, które ujrzało światło dzienne na siedmiocalowym winylu mieszają się wpływy przeróżne. Najwięcej tu chyba ekstremalnego crossoveru, takiego spod znaku DRI. Ale całość ma też taki trochę rock’n’rollowy feeling, trzeba być też głuchym żeby nie usłyszeć tu thrashu. A dodatkowo tu i ówdzie się pojawia w mózgu podczas odsłuchu tego materiału magiczne słowo „grind”. Trochę mi do tego wszystkiego mniej pasuje rozwrzeszczany na hardcorowy raczej sposób wokal – choć kto inny znów pewnie powie, że tak właśnie jest super. Traffic Death moim zdaniem stoi trochę okrakiem, trzymając się mocno thrashowych wpływów, ale jednocześnie ciążąc trochę ku cięższemu graniu. Mam wręcz wrażenie, że panowie się trochę duszą w tym crossoverowym sosie, ja bym naprawdę nie miał nic a nic przeciwko temu, żeby poszli w klimaty typu Blood Duster czy nasza Neuropathia, ale i tak źle nie grają – ma to kopa, idzie ostro do przodu i tak dalej. nie zmienia to wszystko jednak faktu, że płytka nie porywa. Nie jest długa a mimo to miejscami troszkę muli. Na szczęście pierwszy numer „Too late” i ostatni, „Hit and run” mocno ciągną całość do przodu. To co pomiędzy nimi niestety nie jest już tak dobre, jednym uchem wlatuje, drugim wylatuje. Całościowo jednak płytka jako tako się broni, choć trochę ciężko powiedzieć do kogo jest adresowana, dla wielu kataniarzy będzie zbyt mocna, wielu grindowców zabije ten materiał śmiechem. Niby fajna płytka to jest, ale jakoś jakbym z własnej woli miał słuchać takich dźwięków to raczej wybiorę Municipal Waste, czy choćby jakiś klasyk z lat 80tych niż Traffic Death…
Wyd. Give Praise records, 2016
Lista utworów:
1. Too Late, You Lose
2. Fuck Cancer
3. Life Justice
4. Thirst
5. Hit & Run
Ocena: 6/10
