Mithridatic – Miserable Miracle
(19 lutego 2016, napisał: mielony)

Uległem reklamie. Wrzucili zestaw nazw takich jak Morbid Angel, Mayhem i Portal. Pochwalili się tym, że mają w składzie garowego Svart Crown. No i nie minęła chwila, a ja już słuchałem pierwszego pełniaka Mithridatic. Najlepsze jest to, że te przytoczone nazwy to nie byle ściema. Coś w tym jest. Ale źle na tym nie wyszedłem, bo okazało się, że miałem nosa. Wyniuchałem tutaj kawał metalowej dobroci. Zamknąłem ślipia i skupiłem się tylko i wyłącznie na muzyce. Bije z tych dźwięków straszna srogość, klimat jest tak gęsty, iż można go siekać maczetą, a ciśnienie mi autentycznie skoczyło przy tej płycie, bo skubana potrafi wywołać stany lękowe. Naprawdę poczułem się zaniepokojony przy Miserable Miracle. Francuzi umieją tworzyć takie rzeczy, oj tak. Jak trzeba, to potrafią zmiażdżyć, a jak już mają dosyć miażdżenia, to budują napięcie. I tak przez całą płytę, a jedno z drugim miesza się do tego stopnia, że idzie ocipieć i czerpać z tego jednocześnie chorą przyjemność. To im się udał ten album, trudno temu zaprzeczyć. Coś w sam raz dla ludzi szukających mocnych wrażeń. Przebrnąć przez ten krążek nie jest łatwo, ale nie dlatego, że to bubel, ale dlatego, że nieźle wgniata w fotel. Ja słuchałem tego siedząc jak wmurowany i nie potrafiłem nawet wcisnąć pauzy, coby złapać chwilę oddechu. Niezłe piekło mi się trafiło. Wiem czym grozi słuchanie tego, a mimo to znowu odpalam Miserable Miracle i czuję to dziwne świdrowanie w jelitach. Nieczęsto tak mam słuchając płyt. Musi sam diaboł jaki w tym palce maczał.
Wyd. Kaotoxin Records, 2016
Lista utworów:
1. The Supply…
2. …For Terror and the Crowd
3. Miserable Miracle
4. I Will Harm
5. Funambule pénitent
6. Hell Compasses Points
7. Oxydized Trigger Sabotage
8. Dispense the Adulterated
9. Vitrified Desert
Ocena: 8/10
