Virulency – The Anthropodermic Manuscript of Retribution
(11 lutego 2016, napisał: mielony)
Dobra, wklepanie tego tytułu może szczególnie trudne nie było, ale na pewno do łatwych nie należy przebrnięcie przez ten album. Oczywiście mam tu na myśli osoby nie lubujące się w rzygach, bulgotach, piardach i nieustannej, bezlitosnej, brutalnej metalowej napierdalance. Ja wprawdzie bardziej sobie cenie bardziej sensowny, „typowy” death metal, ale raz na jakiś czas najdzie mnie ochota, co by się wymiotem wyłomotać. Wiadomo, takiego grania to więcej jak 20 minut z okładem zdzierżyć nie idzie, toteż całe szczęście, że pełniak Virulency tyle właśnie z życiorysu wyrywa. Hiszpanie z tej kapelki nie znają litości, grubo ciosają kolejne ochłapy i tak osiem razy. Coś tam czasem kombinują, spośród całego zalewu takich kapel na pewno w jakimś stopniu wyróżnia ich obecność fretlesika, który ciągle coś tam sobie bulgocze, ale generalnie kto słyszał wcześniej tego typu jatkę, ten mniej wincyj ogarnia temat. Do tego trza mieć odpowiedni nastrój, wówczas bowiem można się takim śmierdzielem radośnie nasmarować. W przeciwnym wypadku nie ma co nawet podchodzić, bo grozi wkurwieniem i wyłączeniem po chwili. Ja akurat chciałem ugryźć kawał takiej chamówy, na horyzoncie zamajaczył mi ten album, więc odpaliłem ten strumień szalonej sraki i było dobrze. Wystarczy mi na kolejny miesiąc albo dwa. Nie jest to granie, jakie nadaje się do głębokich analiz i rozpływania się nad poszczególnymi kawałkami. To taki muzyczny odpowiednik totalnego upodlenia z gigantycznym kacem dnia następnego. Czasem można.
Wyd. New Standard Elite, 2016
Lista utworów:
1. Myriapod Constructology – Part I – The Inception
2. Myriapod Constructology – Part II – Absolute Zenith
3. Immeasurable Gigantomastic Phenomenology
4. Concupiscent Succubus Disturbance
5. …from Putrescible to Perpetual
6. Mephistophelian Æsthetic Eroticism
7. Beyond the Ablated Clitoral Organs
8. Sculptured Didelphic Uterus
Ocena: 5/10