Senescence – Endoomed
(27 stycznia 2016, napisał: Pudel)

Senescence to zespół składający się z dwóch smutnych(sądząc po tworzonej muzyce) Niemców, którzy grali pod tym szyldem już ponad dwie dekady temu, wraz z początkiem nowego millenium pewnie stwierdzili że czas skończyć z tymi głupotami i zaprzestali muzykowania po czym kilkanaście lat później zapewne stwierdzili, że można by do smucenia wrócić. Jak pomyśleli, tak zrobili i opatrzona bardzo dowcipną okładką EPka „Endoomed” to już drugie wydawnictwo projektu od momentu reaktywacji w 2014 roku. Płytka zawiera tylko trzy utwory, więc omówię je każdy z osobna, choć nie zwykłem tego robić. Pierwszy numer to rzecz bardzo wolna i okrutnie smętna. Mogąca się kojarzyć z tymi najbardziej dołującymi z dołujących fragmentów twórczości My Dying Bride (duch Brytoli zresztą unosi się nad całym tym wydawnictwem). Gitary chodzą naprawdę dobrze, tworząc odpowiedni nastrój, trochę przeszkadza mi zbyt płaczliwy nawet jak na takie dźwięki wokal no i automat perkusyjny. Bębny z puszki przy wolniejszych tempach mało kiedy brzmią dobrze, nie inaczej niestety jest tutaj. Drugi numer to o ile dobrze rozumiem „remake” jakiegoś starego utworu. W każdym razie kawałek przynosi więcej przestrzeni, doomowy ciężar łączy się tu z post-rockowym czy może w ogóle rockowym graniem, efekt finalny jest może nie do końca udany ale na swój sposób intrygujący. Partia bębnów jest w tym utworze monotonna, jakby cleowo mechaniczna i od razu lepiej to wszystko brzmi. Trzeci i ostatni zarazem utwór jest najdłuższy, trwa prawie dziesięc minut.I tu jest ciężej, mroczniej, gęściej (bo niekoniecznie szybciej) choć w dalszej części mamy fragment a’la środkowa Anathema czy inny The Gathering. Nie ukrywam, że to właśnie ten numer przypadł mi do gustu najbardziej, mimo „słusznych” rozmiarów. 22 minuty to niby nie tak mało, ale szczerze mówiąc trochę za mało żeby wyrobić sobie jednoznaczne zdanie o tej kapeli. Jest to po niemiecku solidne, trzymające pewien poziom, ale też z drugiej strony równie niemiecko kwadratowe i jakby bez polotu, którego przecież nie brakuje u podobnie powolnych i smętnych wykonawców choćby z Wielkiej Brytanii. Mimo wszystko EPką powinni się zainteresować przede wszystkim fani My Dying Bride, może panowie wezmą w końcu nagrają jakiś longplay to wtedy będziemy mądrzejsi.
Wyd. własne, 2015
Lista utworów:
1. The Mourner’s Claim
2. Wisdom Be Prey (2015)
3. And The Vultures Collapsed Into Sound
Ocena: 6/10
https://www.facebook.com/thetruesenescence/
