The Oath – Consequences

(21 grudnia 2015, napisał: Przem "Possessed")


The Oath – Consequences

 

Zespoły pochodzące z Francji i grające black metal, zawsze zaskakiwały swoim podejściem do tego tworzywa. The Oath również jest francuskim zespołem poruszającym się na kanwie black i death metalu, chociaż tego drugiego nie jest zbyt dużo w ich ostatniej produkcji, a wszystko to okraszone jest industrialnymi smaczkami, klawiszami, damskim wokalem i jedno jest pewne, ten konglomerat jest dość ciekawy, lecz na ile dobra jest sama muzyka? Ile w „Consequence” jest wciąż ducha metalu? Zaraz postaram się Wam nieco przybliżyć ten album.

Na pierwszy ogień idzie „Never To Be Seen Again”. Jakieś szepty, dziwne odgłosy i rozpoczyna się tajemniczy klimat, który szybko zostaje zburzony mocnym uderzeniem. Szybkie tempo, ciekawy riff, kanonada perkusji i niski wokal. Pierwsze wrażenie jest naprawdę niezłe, lecz zaraz wchodzą klawisze niczym w Cradle Of Filth i po chwili muzyka zwalnia. Damski i czysty męski wokal przeplatają się, przebija przez nie growl, a instrumentarium ponownie szykuje się do szturmu, niby jest to ciekawy kontrast i zgrabnie skonstruowany, lecz … cóż lecimy dalej. Tempo zwalnia do średniego, riff wygrywa ciekawe dźwięki, nagle zmienia się na chwilę by stać się bardziej drapieżnym i… nagle wchodzą sample, które tu o dziwo świetnie pasują i stanowią tak zwana ciszę przed burzą, gdyż kolejny tajfun dźwięków już nas dopada, efekt jest nieco złagodzony klawiszami w tle. „Crimson Flesh” rozpoczyna się od kolejnych sampli, tworzących dość kosmiczny klimat. Pojawiają się pierwsze dźwięki gitary i mocna praca perkusji, urywany riff jest dość prosty, a melodie tworzą klawisze w tle. Dwa męskie wokale prowadzą dialog, a po chwili muzyka przyspiesza, niestety każdy taki zabieg zmiękczają klawisze, które są cały czas obecne. Nagle riff zmienia się, jest szybko zagrany i zaskakująco dobry, lecz to mocne uderzenie zostaje przerwane kolejnym pochodem klawiszy, które dodają tej muzyce industrialnego wymiaru. Nagle muzyka zwalnia, perkusja pracuje w ciekawy sposób, a gitara gra świetny riff, pojawia się solówka, która jest wręcz wyśmienita, a muzyka przechodzi w szybkie tempo. Tytułowy „Consequences” rozpoczyna gitara ciekawym riffem, szybko dołącza perkusja, która jest dobrze zaaranżowana i pojawiają się chóry w tle. Nagle na pierwszy plan wysuwa się bas grający gęste i soczyste dźwięki. Po przyspieszeniu, muzyka wkracza w średnie tempo. Pojawiają się bardzo rytmiczne fragmenty, kobiecy wokal w tle sprawia dobre wrażenie, lecz keyboard\ kolejny raz wytwarza plastikowe dźwięki, jakby ta muzyka miała służyć za soundtrack do horroru. Kolejne przyspieszenie i znowu bas staje się dobrze słyszalny, perkusja rytmiczna i nie tak prosta, lecz po chwili powracają klawisze psując cały efekt. Przy kolejnym zwolnieniu dostaje się nam wolno zagrana solówka, sprawiająca nieco orientalne wrażenie na początku, by na końcu zajechać ładnym przesterem. Nagle pozostaje na placu boju keyboard i bas, wydobywający z siebie pojedyncze uderzenia. Szybkim uderzeniem rozpoczyna się „Silent Dream”. Ostra praca perkusji i ciekawy riff podane w szybkim tempie szybko zostają złagodzone klawiszami i przejściem do średniego tempa. Nagle pojawia się czysty wokal, a muzyka jakoś łagodnieje, dopiero po chwili niski ryk zmienia sytuację. Kolejne fragmenty to już świetna praca gitar, momentami dźwięki klawiszy nawet całkiem delikatnie wpasowują się w muzykę, nie wybijając się na pierwszy plan, a my znowu powracamy do poprzedniego fragmentu z czystym wokalem, któremu po chwili zaczyna wtórować diabelski ryk. Muzyka przyspiesza, gitary znowu zaczynają grać w ciekawszy sposób, a muzyka przechodzi w rytmiczne tempo, które zwalnia, lecz pojawiają się w nim ciekawe przejścia. „Deconstraction’ rozpoczynają dźwięki niczym z Rammstein’a, lecz wraz z wejściem gitary i perkusji sytuacja się zmienia. Ciekawy riff, mocna praca perkusisty i ciężki wokal, który mimo wszystko jest dość czytelny. Nagle riff się zmienia, praca perkusji komplikuje, lecz dźwięki klawiszy nieodmiennie krążą wokół klimatów Cradle Of Filth. Zwolnienie przynosi nam kilka dźwięków solówki i nagle pojawiają się kosmiczne sample, w ich tle gitara gra solidny riff. Przejście perkusyjne i wracamy do melodyjnego grania z ciekawą gitarą. Dość skocznym rytmem rozpoczyna się „Today I Die”. Ostry riff, świetnie gadająca perkusja, wokal coraz bardziej czytelny i pojawia się niepokojący fragment z czysto death metalowym riffem, jakby pięknie to gadało, gdyby wyrzucić stąd klawisze. Nagle muzyka przyspiesza na chwilę, by przejść w średnie tempo, gdzie kolejny raz keyboard tworzy atmosferę. Znowu przechodzimy w szybkie uderzenie, by powrócić do średniego tempa. Tutaj gitary pracują wspaniale, a bas kolejny raz może zaprezentować ciekawą grę, lecz szybko wracamy do bardziej melodyjnego fragmentu. Lecz nagle pojawia się solówka przepełniona ciekawą melodią, która zwalnia w intrygujący sposób na końcu. „Create The Infinite” rozpoczyna się dość delikatnie. Ciekawy riff i zauważalna praca basu, zostają zmiecione konkretnym mocnym przyspieszeniem, lecz znowu na pierwszy plan wychodzą klawisze, muzyka po chwili nieco zwalnia. Niestety gitary są w stosunku do keyboardu zbyt cofnięte i cały efekt szlag trafia. To podstawowy mankament tej produkcji, że bazuje na „parapecie”, a metalowe instrumentarium jest schowane z tyłu. Jeszcze progresywny fragment, który brzmiałby dobrze, lecz w innej konwencji i muzyka kolejny raz przyspiesza. Ostrym i szybkim riffem rozpoczyna się „Unchanged”, by po kilku taktach złagodnieć i nagle muzyka cichnie i na pierwszy plan wysuwa się wokal i perkusja, pojawia się trochę efektów, którymi w studiu można doprawić muzykę. Kolejny szybki i zarazem melodyjny fragment powraca, lecz tym razem dla kontrastu pojawia się w nim czysty wokal. Po chwili dołącza do niego growl, a progresywne dźwięki gitary kończą ten utwór. „The Final Step” po kilku taktach klawiszy uderza w szybkim tempie ścianą dźwięku, by zwolnić na moment. Szybkie i zwolnione fragmenty mieszają się. Riff gada ciekawie i melodyjnie. Dźwięki keyboardu tym razem brzmią lepiej, tworzą niepokojący klimat, riff staje się rwany, by z kolejnym przyspieszeniem nabrać agresywności. Kolejne zwolnienie przynosi nam dialog dwóch kobiet w tle, na który nakłada się ciekawie zagrana solówka. Na koniec kolejnym bardzo współczesnymi dźwiękami klawiszy niczym ze szwedzkiego Pain rozpoczyna się „Endless Fallacies”. Tym razem tempo jest średnie, praca perkusji równa i dość typowa dla tej płyty. Całość przyspiesza na chwilę i przechodzimy do zwolnienia, z piękną kobiecą partią wokalną schowaną w tle pod growlem wokalisty, Muzyka ponownie przyspiesza, lecz to tylko wypełniacz mający poprowadzić nas w bardziej melodyjne fragmenty. Tempo staje się bardziej rytmiczne, a ciekawy riff pobrzmiewa w tle, a my wracamy do melodyjnego fragmentu z kobiecym wokalem, zmiana riffu nie dodaje agresywności muzyce, wciąż płynie z niej masa melodii.

Gdyby to był debiut The Oath to spojrzałbym na zespół przez palce, młodzi wyrobią się. Lecz niestety, to czwarty już ich album i mimo świetnego zaplecza technicznego muzyków i ich profesjonalności ten album mi nie wchodzi. Dlaczego? To jest po prostu plastikowa produkcja czerpiąca z dorobku Cradle Of Filtr, Dimmu Borgir, czy innych podobnych zespołów. Oczywiście The Oath ma swoje własne podejście i pomysły na muzykę, które doskonale potrafi zrealizować i nie jedna osoba się będzie zachwycała tą muzyką. Owszem pojawia się tu dużo ciekawych patentów, lecz mnie to jednak nie kupuje. Odpowiedzmy sobie, czy metal to plastikowa papka dla ogółu społeczeństwa? Ja nie wiem, wiem natomiast, że kiedyś metal to był bunt, brutalność i agresja. Tutaj wszystko jest złagodzone i pewnie usłyszę, że nie znam się na nowoczesnym podejściu do muzyki, że czas nie stoi w miejscu, a nowinki techniczne są po to, by z nich korzystać. Lecz jeśli efekt tych zabiegów jest taki jak na „Consequences” to ja dziękuje bardzo… postoje.

 

 

Wyd. Sliptrick Records, 2015

 

 

Lista utworów:

  1. Never To Be Seen Again
  2. Crimson Flesh
  3. Consequences
  4. Silent Dreams
  5. Deconstraction
  6. Today I Die
  7. Create The Infinite
  8. Unchanged
  9. The Final Sleep
  10. Endless Fallacies

 

Ocena +4/ 10

 

 

https://www.facebook.com/pages/THE-OATH/414528550397

http://theoath.org/

info@sliptrickrecords.com

https://www.facebook.com/pages/Sliptrick-Records/197022947007235

http://label.sliptrickrecords.com/

 

 

divider

polecamy

Exul – Path To The Unknown Faust – Cisza Po Tobie Stillborn – Cultura de la muerte
divider

imprezy

Exodus, pionierzy thrash metalu, powracają do Polski! 06/04/2024 Ariadne’s Thread, Slave Keeper, The Masquerade, Kruh 25/05/2024 KREW OGIEŃ ŚMIERĆ: Stillborn, Ragehammer, Hellfuck, Chaingun Trve Metal Camp vol. 4 22/03/2024 – Dom Zły & Clairvoyance & Moriah Woods Aftermath Tour – Banisher, Truism CZARNA WIELKANOC vol.1 THE ACT OF FRUSTRATION TOUR Injure Grind Attack Stillborn, HellFuck, Ragehammer w maju Left To Die i Incantation na jedynym koncercie w Polsce! MASTER gwiazdą finałów polskiego Bloodstock! Wolves In The Throne Room, Gaerea oraz Mortiferum zagrają w Polsce Tribute To Seattle 2024 Unholy Blood Fest vol. 3 Sepultura po raz ostatni w Polsce!
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Sklep Stronghold Musick Magazine nr 31 VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho Hellthrasher Productions SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty