FARSCAPE – PRIMITIVE BLITZKRIEG
(7 grudnia 2015, napisał: Przem "Possessed")

Przyznam się bez bicia, że o Farscape nie słyszałem wcześniej, a to już ich trzeci pełny album i do tego wydany w 2013 roku. Do recenzji dotarł do mnie dopiero teraz, zapewne z okazji tegorocznej reedycji tego materiału na winylu, wiec wrzuciłem płytę do odtwarzacza i przeżyłem szok. Dawno już nie słyszałem tak dobrze zagranego old-schoolowego, europejskiego thrashu. Jeszcze większe było moje zdziwienie, gdy sprawdziłem notkę o zespole, który pochodzi z …. Brazylii!!!! Żeby mnie jeszcze bardziej dobić okazuje się, że muzycy są znani z kilku zasłużonych załóg z tegoż kraju, a zespół powstał w 1998 roku. Zainteresowani? To lecimy.
„Primitive Blitzkrieg” rozpoczyna się od „Palace Of Bones”. Ciekawe wejście perkusji i po chwili pojawia się klasyczny riff, perkusista dalej ciekawie kombinuje, a riff wciąga nas coraz głębiej w muzykę. Nagle zostaje jedynie gitara, brzmi to tak bardzo pod Slayer’a, w którą wbija się mocnym i szybkim uderzeniem perkusja i krzykliwy wokal. Całość rozpieprza konstrukcje rzęs. Po kilku taktach wskakuje klasyczne solo i muzyka zwalnia, przywołując jak żywo fragment wyrwany z Kreatora, nawet wokal brzmi podobnie do Petrozzy. Muzyka przyspiesza wraz z kolejną szybką solówką, która nie trwa długo i już pędzimy przed siebie w zabójczym tempie. „Fallen Household” rozpoczyna się melodyjnym riffem, który podany w szybkim tempie zmusza całe ciało do podrygiwania w rytm muzyki. Krótki refren jest jeszcze bardziej melodyjny, lecz wciąż kipiący energią i brutalnością. Nagle pojawia się solówka i zaskakuje ciekawą melodyką, urywa się jednak szybko i rzeź trwa w najlepsze. Kolejne solo jest równie melodyjne i ciekawie skomponowane. Tu nie ma miejsca na jakieś szczególne kombinacje, jest melodyjnie, brutalnie w totalnym powerem i duchem przełomu lat 80/ 90. Następny utwór to „Behind The Sweet Mask”, który jest niejako kontynuacją poprzedniego. W ciekawy sposób zmienia się motoryka tego numeru, praca perkusji również staje się momentami ciekawie pokomplikowana, riff wwierca się w mózg ciekawymi dźwiękami, muzyka przechodzi w bardzo rytmiczne tempo, by zwolnić w ciekawy sposób wraz z bujającym riffem, w te dźwięki wbija się wolno i ciekawie zagrana solówka, pod koniec, której muzyka natychmiastowo nabiera rozpędu i wraca do dobrze znanych nam już zagrywek. „Morbid Convent” natomiast zaczyna się w wolnym tempie, coś jak Autopsy, do którego podobny jest ten początek, po chwili tempo nieznacznie przyspiesza, by nabrać jeszcze większej szybkości. Riff szybko tnie interesującymi dźwiękami i pojawia się solówka, kolejny raz Farscape skłania głowy przed klasycznymi dźwiękami thrashu. Chwilę po jej zakończeniu już pojawia się kolejna, nie mniej klasyczna. A nas znowu porywa szybkie i rytmiczne tempo tego utworu. Nagłe zwolnienie do fragmentu rozpoczynającego utwór w świetny sposób kontrastuje z szybkimi fragmentami, lecz już mega klasycznym riffem i ciekawą pracą perkusji zaczyna się „Sucked Into Another Reallity”. Średnie tempo prowadzi nas do przyspieszenia, riff się zmienia i zabijcie mnie jeśli nie jest pożyczony od Kreatora, lecz mnie to nie zraża, gdyż muzyka Farscape taka ma być, mnóstwo zapożyczeń, zaaranżowanych w ich własny sposób, to swoisty hołd europejskiej scenie thrashowej, a w szczególności staremu Kreator. Kolejna solówka przetacza się po nas wraz z lekkimi i melodyjnymi dźwiękami, które idealnie wpisują się w konwencję. Jeszcze kilka taktów i kolejne solo atakuje ciekawą melodią i świetną aranżacją. Cóż solówki to chyba najbardziej oryginalny element muzyki Brazylijczyków. „Homicidal Explosion” rozpoczyna się dość doomowo, dźwięki gitar przeplatają się w mistrzowski sposób, jakiś chór w tle coś cicho zawodzi, a mocy całości nadaje perkusja. Nagle te dźwięki zostają przerwane rasową thrashową młócką. Szybkie tempo, zmiany tonacji i kreatorowy riff porywają nas niczym tornado, a do tego ten zachrypnięty, krzykliwy wokal. To jest kurwa to!!! Pojawiająca się solówka zaskakuje tym razem zeschizowaniem dźwięków, a następujący po niej fragment jest niesamowicie wręcz rytmiczny i podany w średnim tempie, do tego kolejna chora solówka i cofamy się do czasów, gdy metal kierował się tylko sercem, spontanicznością i buntem, a do tego okraszony był hektolitrami wypitego piwa i jaboli. „Dr. Death” rozpoczyna kolejny już klasyczny riff, zmieniający się po kilku taktach. Muzyka staje się ponownie bardzo rytmiczna i utrzymana w średnim tempie, do tego kilka dźwięków basu przebija się przez resztę instrumentarium. Dochodzi do tego prosty i melodyjny refren, w którym wokalista potrafi też „ślicznie” zaryczeć. Wskakuje solówka, której dźwięki są nieco zaskakujące, lecz idealnie wpisujące się w to, co gra Farscape. W rytmiczne średnie tempo wpisuje się kolejna solówka, tym razem bardzo melodyjna i już zaczyna się „Night Tripper”. Tym razem zaskakuje nas świetna praca mięsistego basu wspartego perkusją. Szybko pojawia się ostro tnący riff, który zmienia się i staje bardzo melodyjny, do tego czysty wokal i całość brzmi jak cover heavy metalowej kapeli. O dziwo ten utwór mimo, że odbiega stylistycznie od reszty materiału, świetnie się w niego wpisuje. Szybka melodyjna solówka i to co najbardziej przyciąga uwagę, czyli czysty, chociaż zabrudzony wokal. Melodyjny riff przechodzi w ostrzejszy, nastrój zmienia się na dość niepokojący i kolejny fragment, jest już thrashowy. Taki konglomerat styli zawartych w tym utworze idealnie sprawdza się w wykonaniu Brazylijczyków. Muzyka przyspiesza wokal staje się bardziej chrapliwy i krzykliwy, a riff zahacza o dokonania Annihilator’a. Na koniec mamy jeszcze utwór tytułowy „Primitive Blitzkrieg” Tutaj od początku dostajemy w łeb ostrym i szybkim uderzeniem. Praca perkusji jest dość prosta, riff się zmienia, tempo wciąż szybkie, momentami przez resztę instrumentów przebija się ciekawie zaaranżowany bas i nagle słyszymy pierwsze dźwięki solówki, momentami mającej w sobie pierwiastki rock’and’roll’a. Muzyka wraca do początkowego szybkiego tempa, tu nie ma brania jeńców, ostro, szybko i na odlew w pysk. Nawet zmiana riffu na bardziej melodyjny nie odbiera muzyce tej wrodzonej drapieżności. Pojawia się kolejna szybko zagrana solówka, jeszcze kilka taktów i to już koniec albumu.
Można narzekać, że Farscape czerpie do bólu z twórczości innych zespołów, że ich wzorowanie się na starym Kreator sięga aż po kopiowanie niektórych riffów, czy zagrywek, lecz to co najbardziej przebija z tej muzyki, to ogrom energii, ciekawe aranże i fascynacja starym thrash metalem, z czasów gdy zespoły grające w tym gatunku wiedziały jak się to robi, gdy thrash metal nie oferował żadnych słodkich dźwięków, a jedynie ogromny bunt i dobra zabawę. I taka właśnie jest muzyka Forescape. Wszelkiej maści malkontentom zostawiam słuchanie współczesnych thrashowych brzmień, a ja ponownie zatapiam się w dźwiękach „Primitive Blitzkrieg”.
Wyd. Kill Again Rec. (CD 2013, LP 2015)
Lista utworów:
- Palace Of Bones
- Fallen Household
- Behind The Sweet Mask
- Morbid Convent
- Sucked Into Another Reallity
- Homicidal Explosion
- Dr. Death
- Night Tripper
- Primitive Blitzkrieg
Ocena: +8/ 10
https://www.facebook.com/pages/Farscape-Official/183673101678786
http://www.killagainrec.com/home.php
https://www.facebook.com/KillAgainRecords
https://twitter.com/killagainrecs
