DEADTHORN / UPIR – BELUA MULTORUM CAPITUM

(22 listopada 2015, napisał: Przem "Possessed")


DEADTHORN / UPIR – BELUA MULTORUM CAPITUM

„Belua Multorum Capitum” to split dwóch pomorskich kapel, które stylistycznie dość znacznie się różnią. Muzyka Deadthorn bazuje na starym death metalu wplatając w niego sporo pierwiastków black metalowych, tworząc w ten sposób dość specyficzny konglomerat, który nie ma nic wspólnego z typowym black/ death metalem. Tutaj przeważają średnie i wolne tempa, w których muzycy Deadthorn czują się jak ryby w wodzie. Pojawiają się ciekawe rozwiązania szczególnie w partiach gitarowych i perkusyjnych. Natomiast muzyka, którą prezentuje Upir to czysty black metal mocno osadzony w latach 90tych. Niestety do ich muzyki mam sporo zastrzeżeń, lecz o tym za chwilę. Zaczynamy od Deadthorn.

Na pierwszy rzut otrzymujemy „Intro”, które świetnie brzmi, lecz zdecydowanie za bardzo przypomina coś co zrobił już Vader w „Sothis”. Dobra to tylko intro, więc lecimy dalej. „Czarny świt” rozpoczyna miły dla ucha riff i stonowana praca perkusji, w które wbija się ryk wokalisty. Nagłe przejście perkusji pociąga za sobą przyspieszenie, riff tnie ostro i melodyjnie. Muzyka przyspiesza jeszcze bardziej, riff staje się coraz ciekawszy i bardziej melodyjny, lecz wracamy już do poprzedniego fragmentu, gdzie wokalista jedzie grobowym growlem, a w tle słyszymy black metalowy skrzek, który wbrew pozorom świetnie wplata się w niski wokal. Następuje zwolnienie do średniego tempa. Praca perkusji momentami staje się dużo bardziej skomplikowana, a wokale wymieniają się. Przejścia perkusji podgrzewają tempo, pojawiają się świetnie zaaranżowane solówki, które stapiają się z muzyką, nie wybijając się na pierwszy plan. Wokale zaczynają prowadzić ze sobą dialog. Właśnie w wolnych tempach pojawiają się najciekawsze rozwiązania w muzyce Deadthorn. Nagle dźwięki zwalniają jeszcze bardziej. Riff ciągnie się niespiesznie, perkusista zaczyna używać więcej talerzy w swojej grze, by po chwili zacząć szybszą i rytmiczną grę. Dźwięki gitary płyną transowo, a wokal momentami staje się jeszcze bardziej mroczny. Kilka oldscholowych przejść i wracamy do szybkiego tempa, po którym zaczyna się już „Błogosławiony w grzechu”. Od razu dostajemy niczym kuflem w mordę, szybkim tempem i ścianą dźwięku. Prosty riff płynie szybko, perkusja gra dość skocznie, a wokalista wypluwa z siebie frazy w szybkim tempie. Nagle gra perkusji zagęszcza się i pojawia się większa ilość dźwięków talerzy. Szybkie tempo zostaje jednak przerwane zmianą riffu i mocną, świetnie zaaranżowana perkusją, nie trwa to długo, bo już czeka nas kanonada perkusji i szybka praca gitar. Zdecydowanie jednak riff ze zwolnienia dużo bardziej do mnie trafiał swoją klasyczną konstrukcją. Tempo przechodzi w średnie i współpraca gitar brzmi wspaniale. Nie dane nam jednak dłużej się tym delektować, gdyż kolejny raz muzyka przyspiesza ostro. Na koniec utworu powraca jednak to zwolnienie i świetny dialog wokali. „Gnij!” rozpoczynają dźwięki przesterowanej gitary, nakładające się na prosty riff. Dołącza w ciekawy sposób perkusja i niespodziewanie pojawia się szybkie tempo z black metalowym wokalem. Jest to jednak tylko wstęp do utworu. Tempo szybko zwalnia i staje się bardzo rytmiczne, wskakują deathowe wokale, a tonacja się podnosi. Muzyka nieco zwalnia i pojawiają się ciekawe wokalizy, po których wracamy do szybkiego tempa, w którym praca gitar świetnie się uzupełnia. Nagle zaskakuje mocne zwolnienie bujające ciałem w rytm uderzeń perkusji. Dźwięki gitar przeplatają się, a perkusja momentami przyspiesza. Riff świetnie „gada”, by po chwili gitara solowa mogła nas zaskoczyć ciekawie zaaranżowaną grą. Perkusja staje się marszowa, riff zapętlą się i wracamy do średniego tempa nie pozbawionego sporej dawki melodii. Dźwięki zagęszczają się, gitary tną jednostajnie, a praca perki co chwilę ulega zmianom. Na koniec Deadthorn zaserwował nam dość specyficzny utwór „Wieczność”. W dźwięki płonącego ogniska delikatnie wplata się gitara klasyczna i nagle pojawia się niesamowity riff, a druga gitara wchodzi na przesterze w slayerowym stylu. Praca perkusji jest dość skomplikowana. Totalnie zaskakują wokalizy, które zaczynają się wysokimi, czystymi dźwiękami, by przejść w niski charkot. Po chwili pojawia się growl, który jest dużo bardziej czytelny i jakby wyższy, niż w poprzednich utworach, a muzyka w średnim tempie płynie na jednym hipnotycznym riffie. Pojawiają się chwilowe przyspieszenia i głęboko ukryty charkot w tle. Nagle muzyka przyspiesza, zmienia się riff i teraz przez chwilę mamy już do czynienia z czystym black metalem. Wraz ze zwolnieniem do średniego tempa wokaliście zaczyna wtórować żeński wokal i świetnie się to sprawdza, nie zmiękcza to muzyki, a dodaje jej specyficznego charakteru.

Teraz przyszła pora na Upir, który rozpoczyna od utworu „Gwałt na stworzeniu”. Prosty, acz przyjemny riff podany w wolnym tempie, do tego stonowana praca perkusji, okresowo przyspieszająca gitara, kilka dźwięków basu na pierwszym planie i zapowiada się dobrze. Nagle pojawia się krzykliwy wokal z pogłosem i o ile lubię różne nietypowe rozwiązania brzmi on dobrze tylko przez chwilę, później zaczyna już drażnić swoją manierą. Muzyka nieco przyspiesza, prosta praca perkusji, momentami zagęszcza się. Pozostajemy z pojedynczymi uderzeniami gitary, tempo jest bardzo wolne, a wokal jakby niższy, czytelny, riff płynie zgrabnie, a perkusja staje się wręcz monumentalna. Następuje przyspieszenie, prostota tej gry uderza po uszach, lecz nie razi, to po prostu powrót do korzeni black metalu. Kolejne zwolnienie jest tylko wstępem do nawałnicy perkusyjnej, przez którą przebijają się dźwięki melodyjnego riffu, gdyby tylko nie ten wokal, brzmiałoby to wręcz świetnie. Dźwięki gitary mają w sobie coś z folku. Nagle muzyka zwalnia, słyszymy samą gitarę, do której dołącza perkusja z ciekawym rytmem. Wchodzi druga gitara i i tempo przyspiesza. „Studnia Awestana” rozpoczyna się w szybkim tempie. Perkusja pracuje gęsto, riff szybko i melodyjnie tnie, jedynie wokal ma się do tego jak pięść do nosa. W końcu wchodzimy w średnie tempo, wokale nakładają się, praca perkusji komplikuje, riff jest też zdecydowanie ciekawszy. Nagłe zwolnienie przetacza się po nas jak walec. Perkusja jest oszczędna, riff prosty i wtedy pojawia się totalne zaskoczenie. Oszczędne dźwięki klawiszy, które nadają całkiem inny wymiar i jakość muzyce Upir. To oblicze zespołu zdecydowanie bardziej do mnie przemawia. Dźwięki wysoko strojonego basu wypełniają ciszę, powoli dołącza do nich gitara i nagle porywa nas huragan dźwięków. Przyspieszenie zmiata wszystko na swojej drodze, momentami wokal zaczyna brzmieć dobrze, lecz pora już na ostatni utwór na tym wydawnictwie „Psychodela owrzodzenia dusz”. Wolne tempo ciekawie akcentuje praca perkusji, riff jest klasyczny i zapada w pamięć. Wraz z wejściem wokalisty, perkusja staje się dość mocno skomplikowana, co w połączeniu z prostym riffem daje bardzo dobry efekt. Po chwili ciszy pojawia się gitara, grająca w melodyjny i ciekawy sposób, dołączają do niej dźwięki basu i rytmicznej perkusji. Wokal kolejny raz psuje efekt, lecz jednego mu odmówić nie mogę, niesamowitej ekspresji. Kolejnym zaskoczeniem jest zmiana riffu, który wychodzi na pierwszy plan ze swoimi melodyjnymi dźwiękami. Jeszcze zwolnienie i wchodzimy w średnie tempo na dwie gitary, które brzmi bardzo swojsko, a praca gitar uzupełnia się w wyśmienity sposób. Krótkie zwolnienie poprzedza powrót do nawałnicy dźwięków, która przeradza się w melodyjną w pozytywnym tego znaczeniu grę osadzoną w średnim tempie. Nagle melodyka zostaje zburzona nieregularnym rytmem perkusji i znów powracamy do zwolnienia, lecz tym razem czeka nas kolejne zaskoczenie. Riff jest bardzo ciekawy, praca perkusji bardzo zróżnicowana i momentami nawet wokal zaczyna się idealnie wpasowywać w muzykę Upir. Ten fragment tchnie psychodelią i mrocznym klimatem, a równocześnie kończy ten split.

Myślę, że połączenie tak różnych stylistycznie zespołów na jednej płycie, to było świetne posunięcie ze strony wydawcy. Mimo oczywistych różnic muzycznych pomiędzy zespołami maja one kilka wspólnych cech. Muzyka obydwóch kapel jest przede wszystkim mroczna, zagrana „od serca”, a każdy ich dźwięk śmierdzi piekielną siarką. Zdecydowanie trzeba jednak przyznać, że na „Belua Multorum Capitum” Deadthorn wypada o całe piekło lepiej niż Upir. Upirowi brakuje jeszcze odrobiny ogrania, ich kompozycje są ciągle nierówne. Ciekawe zagrania mieszają się ze sztampowym graniem, lecz co dziwne mimo dość długich utworów, czas spędzony na ich słuchaniu nie dłuży się, a nawet dość szybko mija. Pozostaje jeszcze kwestia wokali, cóż jeśli zespół celował właśnie w taki efekt, to ich sprawa, mnie to najzwyczajniej nie kupuje, a wręcz drażni. Inaczej ma się sprawa z Deadthorn. Tu kompozycje są dojrzałe, a wszystkie elementy ich muzyki spójne. Nie dziwi mnie to w sumie, gdyż w zespole udziela się dwóch muzyków, którzy znani są z innych dość znanych, lecz nieistniejących już zespołów, więc jakby nie było z nie jednego pieca chleb jedli. Oczywiście nie zamierzam zdradzać tutaj kto, co? Zainteresowanych odsyłam do Metal Archives. Zastanawia mnie tylko, kiedy panowie nagrają swój debiut, gdyż odnoszę wrażenie, że to już najwyższa pora na to.

 

 

 

Wyd. Dark Omens Production, 2014

 

 

Lista utworów:

  1. Deadthorn – Intro
  2. Deadthorn – Czarny świt
  3. Deadthorn – Błogosławiony w grzechu
  4. Deadthorn – Gnij!
  5. Deadthorn – Wieczność
  6. Upir – Gwałt na stworzeniu
  7. Upir – Studnia Awestana
  8. Upir – Psychodela owrzodzenia dusz

 

Ocena:

 

Deadthorn: +7/ 10

Upir: 6/ 10

 

 

 

 

https://www.facebook.com/pages/Deadthorn/461347570555073

https://www.facebook.com/upirrr

upir666@hotmail.com

https://www.facebook.com/darkomensdepartament

 

 

divider

polecamy

Brüdny Skürwiel – Silesian Bastards Mutilation Case – Mutilation Case Pincer Consortium – Geminus Schism Königreichssaal – Psalmen’o’delirium
divider

imprezy

Banisher, Dormant Ordeal oraz Terrordome na wspólnej  trasie jubileuszowej! Finał „Metal 2 the Masses Polska 2025″ już 21 czerwca w Chorzowie Sólstafir ponownie w Polsce – koncert w Hype Parku Machine Head i Fear Factory w Katowicach Katatonia w Warszawie – koncert w Progresji Unholy Blood Fest IV – Toruń
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Deformeathing Prod. Sklep Stronghold VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty