Nuclear Holocaust – Mutant Inferno
(31 października 2015, napisał: Paweł Denys)
No, w to mi grajcie Panowie!! Tak się jeszcze mogę drzeć bardzo długo, ale nie dziwcie się za moco, gdyż to co znajduje się na „Mutant Inferno” trafia w mój gust niemal idealnie. Cham i prostak ze mnie, a więc nic dziwnego w tym, że zawartość debiutu Nuclear Holocaust podoba mi się cholernie mocno. Muzyka prezentowana przez ten młody stażem ansambl, to nic innego jak właśnie chamska i prosta mieszanka metalu, punka i grind core’a. Krótkie strzały, sypiące się na łeb riffy i napierdalająca po głowie perkusja, która nie zna takiego słowa jak litość. Miód malina to granie. Nie ma żadnego kombinowania, jak koń pod górę, jest za to skuteczne obijanie ryja, a ten i tak się będzie cieszył jak chory psychicznie prosząc o kolejne ciosy. Te piętnaście minut, to ja mogę sobie puszczać o każdej porze dnia i nocy, a jak jakiś sąsiad będzie się burzył, to mam dla niego przygotowany środkowy palec i kolumny przystawione do ściany lub odwrócone membranami do podłogi. Nie ma żadnych kompromisów, jest brutalne rozprawianie się ze wszelakimi przejawami oporu. Brakowało mi właśnie takiej kapeli, jak opisywany tu Nuclear Holocaust. Oni głęboko w dupie mają to, że są absolutnie nieoryginalni, że grają muzykę, którą tysiące innych kapel już przed nimi zagrało. Chciałoby się wręcz rzecz, że zamknęli się w tym swoim malutkim światku i, kurwa mać!, słychać że jest im z tym wręcz zajebiście. Mi jest tak samo, za każdym razem, gdy tylko wciskam play. To nic, że jak się rozpędzę, to za cholerę nie wiem, który kawałek akurat leci. To się nie liczy. Tu ma być energia i wpierdol i tak właśnie jest. Niczego więcej nie chcę od tego zespołu. No może jedynie, jak najszybszego spłodzenia kolejnych dźwięków, bo też te piętnaście minut, to stanowczo za mało, ale w sumie lepiej czuć niedosyt niż przesyt. Tymczasem raz za razem zapodaję sobie te piętnaście minut i wciąż mi mało. Minus jest jeden, ale za to bardzo zasadniczy. Podczas słuchania „Mutant Inferno” szybko piwo mi się kończy, ale to już akurat nie jest wina zespołu, a więc się czepiać nie będę. Polecam materiał. Nie kombinujcie, tylko czym prędzej zdobądźcie debiut Nuclear Holocaust i niechaj wasze uszy zostaną zmasakrowane. Uszy sąsiadów też.
Wyd. własne, 2015
Lista utworów:
1. Total World Obliteration
2. Nuclear Holocaust
3. Church of Nuclear Satan
4. Psycho Death Punks
5. Necromaster
6. Radioactive Fallout
7. Dead Zombies
8. Atomic Spear
9. Dwelling With The Dead
10. Dawn of Earth
11. H-Bomb Drop
Ocena: +8/10
https://web.facebook.com/Nuclearmetalpunks/?fref=ts