Odraza – Kir
(23 września 2015, napisał: Paweł Denys)
Opisywanie „Kir” w odniesieniu do „Esperalem Tkane” jest z góry pozbawione sensu. Otóż „Kir” nie jest następną debiutanckiej płyty Odrazy, za pomocą której ten ansambl wszedł z buta do czołówki szeroko pojętego polskiego black metalu. Otóż ten dwudziestominutowy, instrumentalny utwór powstał na potrzeby występu, który projekt zagrał w krakowskiej Fabryce Oscara Schindlera „Emalia” i był elementem wydarzenia „Pamiętaj z Nami” organizowanego przez Muzeum Historyczne Miasta Krakowa. To na pewno pierwszy przypadek, gdy przedstawiciel metalowej sceny wziął udział w imprezie zorganizowanej przez poważną instytucją i do tego jeszcze za publiczne pieniądze. Czy to nobilitacja, czy też nie, to nie mnie roztrząsać. Zadowolony jestem, że są w tym kraju miasta, które nie boją się podejmować śmiałych kroków, a jednocześnie burzyć schematy i proponować ludziom coś nowego, świeżego. Zadowolony też jestem, że muzycy Odrazy podjęli rękawice i zdecydowali się stworzyć te dźwięki, które teraz każdy z was przy okazji wydania „Kir” może w spokoju kontemplować w domowym zaciszu. Zaznaczyć jednak trzeba od razu, że nie każdy zwolennik debiutu tego krakowskiego projektu będzie zadowolony i z łatwością przyswoi zawartość nowego wydawnictwa Odrazy. Ja cieszę się z tego, że mamy w tym kraju muzyków o wielkiej otwartości muzycznej, którzy są w stanie łamać schematy i wychodzić z przyciasnych ubrań. Wyraźnie „Kir” pokazuje, że oto obycie sceniczne, osłuchanie w przeróżne dźwięki jest dla tego projektu wielkim atutem i w przyszłości może przynieść wiele dobrego, tak dla samej Odrazy, jak i dla ludzi, którzy zdecydują się sięgnąć po kolejne wydawnictwa projektu. Tymczasem muzyka znajdująca się na opisywanej tu płycie jest wciągająca, wielowątkowa, czerpiąca z różnych źródeł i absolutnie odrzucająca kaganiec, który co bardziej zatwardziali zwolennicy metalowej muzyki mogliby chcieć jej założyć. Zastanawiam się, ile czasu zajęło muzykom skomponowanie tego kawałka, bo ewidentnie słyszę tu kilka niedociągnięć aranżacyjnych. Jednocześnie panowie otworzyli tu sobie kilka ciekawych furtek, z których mogą skorzystać podczas tworzenia kolejnej regularnej płyty. Czuję, że odnalazłby się one tam wręcz doskonale. Pozostaje na razie cieszyć się nam z tego wydawnictwa. Na jesienne wieczory jest to muzyka wprost idealna. To nic, że trwa jedynie dwadzieścia minut, bo nic nie stoi na przeszkodzie, aby zapętlić sobie album w odtwarzaczu na co najmniej kilka odtworzeń z rzędu. Na koniec dodam tylko, że na płycie znajdziecie również wizualizacje, które towarzyszyły muzykom podczas tego koncertu. Odbiór zawartości „Kir” staje się wtedy kompletny.
Wyd. Arachnophobia Records, 2015
Lista utworów:
1. Kir
Ocena: +8/10
https://www.youtube.com/channel/UC2-o2Zfv4b8i_xxHPzktRyw