ISOLATED – DEMONSS CONCLAVE
(22 sierpnia 2015, napisał: Przem "Possessed")

Dzisiaj przejdźmy do historii, a dokładnie cofnijmy się o 10 lat, kiedy to nasz rodzimy, tyski Isolated wydał swoją EP “Demonss Conclave”. Jakiś czas temu miałem nieskrywaną przyjemność pisać o ich ostatnim wydawnictwie „The Enemy Of Reason”. Oba te wydawnictwa dzieli ogromna przepaść dziesięciu lat, lecz muzyka jaką Tyszanie wykonują (a dokładnie to chłopaki siedzą w Anglii na dzień dzisiejszy), to zarówno był jak i jest kawał soczystego i osadzonego w latach 90tych death metalu. Jest tu wszystko, co taki zatwardziały metal jak ja kocha, old school, brud, świetne aranżacje i pomysły, które nie wyskakują poza ramy gatunku, lecz świetnie się w nie wpisują.
„Armageddon Fire” to utwór, który otwiera to piecio utworowe wydawnictwo. Co prawda niektórzy nazwali był to już mini albumem, lecz jak byk stoi, że to EP. Perkusja raz po raz uderza mocno w ciekawy riff, by po chwili zintensyfikować swoje dźwięki. Nagle pojawia się więcej talerzy i wracamy do blastów, które świetnie wspiera niski growl, który sprawia wrażenie totalnie odhumanizowanego. Muzyka przechodzi w średnie tempo wprasowujące słuchacza w fotel, po czym przyspiesza, na wokal nałożony jest przed moment efekt, riff wchodzi momentami w wysokie tony, a całość zabija, choć do najlepszych momentów tego materiału wciąż daleko. Riff zmienia się, perkusja gra poplątany rytm, a brzmi to zarówno monumentalnie, jak i bardzo klimatycznie, aczkolwiek nie pozbawione jest brutalności, która tu dzierży palmę pierwszeństwa. „Black Ascanation” to od początku ostra jazda. Świetny riff wspiera perkusja wykorzystując poplątany rytm stóp. Po kilku taktach to poplątanie nie zmienia się, lecz za to riff tak, nabiera chorej melodii, wprowadzając nas w świat piekła i schizofrenii. Blasty pojawiają się dość często. Riff ponownie się zmienia, a dźwięki zapętlają się, gitara zaczyna szybko piórkować, a wokal pachnie stęchlizną rozkopanych grobów. Nagle zaskakuje nas solówka, to jest majstersztyk, chore dźwięki wciągają nas w świat ze snu chorego psychicznie człowieka. A praca perkusji zaczyna oferować coraz większą ilość blastów. Muzyka wraca do dźwięków zwrotki, które kolejny raz zapętlają się i kończą ten wałek. Kolejny jest utwór tytułowy, który jest zarazem intrem, które jeszcze głębiej wprowadza nas w chorobliwy świat Isolated. Dźwięki kolejnego odjechanego riffu rozpoczynają „The Cordons Of Hatered”. Muzyka leci w średnim tempie, żeby po chwili przyspieszyć atakując nasze narządy słuchu, totalna brutalnością, riff się zmienia, niebanalna melodia przesącza się z niego, lecz już wracamy do zwolnienia w średnim tempie, które też nie trwa długo, gdyż szybka praca perkusji nie daje nam już chwili wytchnienia, zmiana riffu przynosi nam kolejną ciekawą melodię, a po chwili muzyka wraca w rejony już nam znane i kolejnym zaskoczeniem jest średnie tempo, gdzie riff zabija, a perkusja zwiększa stopień skomplikowania swojej gry, dodajmy do tego jeszcze ten świetny wokal i masakra gotowa. Dźwięki powtarzają się co chwila i nagle kolejna solówka przynosi sporo chorej melodii, a jej dźwięki są zapętlone i schizofreniczne. Zwolnienie do średniego tempa nie przynosi wytchnienia, wręcz przeciwnie coraz głębiej wciąga nas w te chore wizje. Muzyka kolejny raz przyspiesza i teraz już schemat zwrotka /refren pojawiają się na zmianę. Lecz po chwili kolejne zwolnienie, zmiana riffu na bardziej rytmiczny i ta pokręcona praca perkusji wyrywają z butów, teraz już dźwięki powtarzają się by poprowadzić nas do końca utworu. „Holy Crucifixion” to ostatni już utwór. Bardzo rytmiczny riff zwalnia, a perkusja równomiernie mu wtóruje, a riff po kilku taktach zmienia się, muzyka przyspiesza, wokal wykrzykuje frazy refrenu w szybkim tempie, zasypuje nas lawina talerzy, a muzyka wbija się niczym narzędzie do trepanacji czaszki w nasz mózg, niosąc ze sobą świetną melodię. Nagle pojawiająca się solówka dopełnia dzieła masakry, jest melodyjna, wolna z szybszymi fragmentami, a jej dźwięki co chwile się powtarzają, lecz muzyka nagle przyspiesza i solo zmienia się w szybkie i totalnie chore. Jest to najprostszy konstrukcyjnie utwór tego materiału, lecz niesamowicie złożony aranżacyjnie i kopie dupsko aż miło.
I w ten sposób doszliśmy do końca „Demonss Conclave” i zdecydowanie odczuwam duży niedosyt po wysłuchaniu już któryś raz z rzędu tego materiału. Gdyby Isolated było lepiej znanym zespołem, takie materialy szybko zaczęłyby się pojawiać na winylowym nośniku, czego życzyłby sobie niepomiernie, lecz niestety tak nie jest, to podziemny zespół, który nie rozpieszcza nas swoimi wydawnictwami. Biorąc pod uwagę umiejętności muzyków, sposób ich wykorzystania mam tylko nadzieję, że teraz już ustalili sobie priorytety i wezmą się ostro do pracy nad nowymi materiałami i zostaną wreszcie zauważeni, gdyż w pełni na to zasługuje ich muzyka. A ja tym czasem zanurzę się kolejny raz w chory świat „Demonss Conclave” i będę to czynił raz po raz….
Wyd. Independent, 2005
Lista utworów:
- Armageddon Fire
- Black Ascanation
- Demonss Conclave
- The Cordons Of Hatered
- Holy Crucifixion
Ocena: -9/ 10
https://isolated1.bandcamp.com
https://www.facebook.com/isolatedpl
https://www.reverbnation.com/isolated6
