Tristania – Ashes
(16 marca 2005, napisał: Prezes)

Dość długo, bo aż cztery lata musieliśmy czekać na kolejny album norweskiej Tristanii. Jak dla mnie to trochę za długo, ale łudziłem się, że długie czekanie zaowocuje świetnym albumem. Muszę jednak szczerze przyznać, że moje nadzieje nie zostały w stu procentach zrealizowane. Już kilka miesięcy temu, słuchając na koncercie w Krakowie niektórych nowych kawałków miałem co do nich mieszane uczucia… ale zacznijmy po kolei.
Pierwsze, co rzuca nam się na uszy to zdecydowanie ponad przeciętna liczba osób zajmujących się wokalizami. Vibeke Stene, czyli pani, która od początku zajmuje się kobiecymi wokalami w tym zespole pomagają teraz dwaj panowie: Østen Bergøy (czyste wokale, gość na poprzednim albumie) i Kjetil Ingebrethsen (wokale ekstremalne). Pomimo tak dużej ilości głosów nic tu nie miesza się ze sobą, lecz każdy z wokali ma swój czas i miejsce. Gardłowi płynnie wymieniają się rolami a w odpowiednich momentach podnoszą klimat wspólnie wyśpiewując jakieś partie. Wolałbym jednak, gdyby Kjetil częściej porykiwał, ponieważ ostrych wokali jest tu jednak mniej niż na poprzednich płytach zespołu.
Jeżeli chodzi o samą warstwę muzyczną to uległa ona niestety dość silnemu złagodzeniu i ugrzecznieniu. Przeważającą większość stanowią tu spokojne, melancholijne melodie, poparte akustycznymi gitarami, klawiszami czy skrzypcami. Na szczęście nie brakuje jednak mocniejszych momentów ("Libre", "Cirrus"), w których słychać ducha dawnych dokonań Tristanii. Utwory zgubiły również gdzieś ten symfoniczny rozmach znany z poprzednich albumów, przez co stały się bardziej bezpośrednie, ale nie mniej podniosłe.
O produkcji można w sumie też powiedzieć kilka dobrych słów. Co ważne żadne z instrumentów (w tym i wokali) nie wysuwa się na pierwszy plan, dzięki czemu przyjmujemy muzykę jako całość a nie skupiamy się na poszczególnych jej elementach.
Słucham tej płyty już jakiś czas i nadal mam co do niej mieszane uczucia. Z jednej strony zdaję sobie sprawę, że jest to bardzo dobry album i chyba rozumiem zmiany, jakie zaszły w muzyce zespołu, z drugiej jednak zupełnie inaczej wyobrażałem sobie ten krążek…
Lista utworóó
1. Libre
2. Equilibrium
3. The Wretched
4. Cure
5. Circus
6. Shadowman
7. Endogenisis
Ocena: +7/10
