BLASPHEMIC CRUELTY – CRUCIBLE OF THE INFERNUM
(8 sierpnia 2015, napisał: Przem "Possessed")
Nie tak dawno temu Perdition Temple wydało swój ostatni album i EP, a teraz przyszła pora na EP Blasphemic Cruelty. Co łączy te dwie kapele ? Oczywiście postać Gene Palubicki’ego. W zespole grają również Alex Blum, który na co dzień udziela się w Ares Kingom i Gina Ambrosio, która współpracowała z Gene przy okazji nieodżałowanego AngelCorpse. Sam skład już jest zacny, a muzyka…. To kawał świetnego death metalu w stylu lat 80/90tych, pełnego brudu i bestialstwa. Można by się zastanawiać poco tworzyć dwa zespoły skoro różnice muzyczne między Perdition Temple i Blasphemic Cruelty są nie tak duże. Ja jednak cieszę się, że Gene rozdziela swoje pomysły w tych dwóch zespołach, ponieważ Blasphemic Cruelty jest bardziej oldschoolowe i dzięki temu otrzymujemy więcej świetnej muzy do posłuchania.
„Imperium Of The Lawless One” rozpoczyna dość skomplikowany riff, w który wbija się ostro perkusja zagrana mocno i dość prosto, a do tego dochodzi krzykliwy, gardłowy, i pełen ekspresji wokal. Muzyka leci w szybkim tempie, riff zmienia się, nabiera melodii i równocześnie komplikuje się, pojawia się przejście, a praca perkusji nabiera technicznego sznytu i wracamy do fragmentu, który jest pełen jadu i mocy. Pojawia się ostra i szybko zagrana solówka, a muzyka miażdży, nie ma tu wiele kombinowania, co nie oznacza, że te dźwięki są proste do zagrania. Nagłe zwolnienie do średniego tempa miażdży ciężarem i melodią, pojawiają się w nim co chwilę świetnie wplecione przejścia perkusyjne, a muzyka aż buja całym ciałem. Kolejna solówka, a raczej solówki, które następują jedna po drugiej są już bardziej melodyjne i idealnie pasujące do bestialstwa tej muzyki, wokal zyskuje momentami pogłos, a muzyka przyspiesza i pojawia się kolejna solówka, to istna kakofonia przemyślanych dźwięków, później kolejna, a ja szczękę zbieram powoli do kupy z klawiatury. Szybkie tempo wciąż porywa nas za sobą, by przejść w bardziej melodyjny fragment. „Icons Of Revolt” jest kolejną petardą. Po kilku taktach muzyka wkręca się na wysokie obroty, nie ma tu miejsca na litość. Kolejny raz skomplikowany riff idealnie gada, a nas zasypuje lawina blastów. Pojawia się znowu bardziej melodyjny i szybki fragment, który co ciekawe wciąż zabija brutalnością. Praca perkusji zmienia się pojawiają się co raz ciekawsze patenty. Kolejne przyspieszenie skruszyłoby skały i nagle lekkie i rytmiczne zwolnienie niesie ze sobą genialne solówki. Wraz z ich zakończeniem muzyka wraca na wysokie obroty i pojawiają się kolejne sola, wszystkie zagrane w tym samym, lecz świetnym stylu, zmienia się riff, pojawia się kolejna dawka melodii, lecz to tylko zapowiedź zagłady, która następuje z kolejnym przyspieszeniem i już lecimy z „From Crypts Of Bloodlust”. Nie ma tu chwili wytchnienia. Kolejny raz riff miażdży ciekawą konstrukcją, zmienia się a wraz z nim praca perkusji, wokale nakładają się częściowo na siebie. Przejścia między bestialskimi fragmentami i tymi bardziej melodyjnymi następują szybko i niezapowiedzianie, a całość wręcz „urzeka” słuchacza, jeśli takie słowo jest na miejscu gdy mówimy o Blasphemic Cruelty. Nagle pojawiają się dwie krótkie, szybkie i urwane solówki. Muzyka zwalnia i kolejny raz na tej EP średnie tempo rozrywa słuchacza niczym dekompresja w kosmosie, pojawia się genialny riff i kolejne dwie świetne solówki, po których muzyka kolejny raz przyspiesza. Zaskoczeniem są następne solówki i możecie odnieść wrażenie, że ta muzyka skupia się na technice, lecz nie o to w tym chodzi, tu masakra i brutalność grają pierwsze skrzypce, technika jest im podporządkowana. Kolejny niesamowity riff podrywa z fotela, a muzyka wciąż pędzi na wysokich obrotach pełna blastów, niczym sernik babuni rodzynek. Kolejne dwie solówki w niczym nie odstają od poprzednich, brzmią jakby były stałym elementem gry zespołu, jeszcze tylko kilka taktów i na koniec otrzymujemy … „The Crippler”… tak, to cover Sodom, który idealnie zgrywa się z muzyką Blasphemic Cruelty, a zagrany jest na modłę Amerykanów. W refrenie pojawia się podwójny wokal, wrażenie jest powalające i gdybym nie znał tego utworu ciężko byłoby mi wyodrębnić go jako coś niespójnego, czy też innego niż muzyka, którą tworzy to trio, może dałoby mi do myślenia to, że ten utwór jest jednak bardziej melodyjny. Jakby nie było, jest to jeden z tych coverów, które nie brzmią identycznie jak oryginał, przez co radość z ich słuchania jest tym większa.
Te 21 minut z „Crucible Of The Infernum” przelatuje niepostrzeżenie. Dla mnie to cios między oczy, muzyka bezkompromisowa, która potrafi w idealnych proporcjach połączyć brutalność, technikę i odpowiednią dawkę melodii. Po każdym przesłuchaniu tego materiału mam ochotę włączyć go ponownie, co dość często czynię i wkurzam się, że to zaledwie EP, oraz zastanawiając się kiedy drugi album Amerykanów ujrzy światło dzienne. Póki co wciąż powracam do tych dźwięków i daję się mordować raz po raz z masochistyczna przyjemnością.
Wyd. Hells Headbengers, 2015
Lista utworów:
- Imperium Of The Lawless One
- Icons Of Revolt
- From Crypts Of Bloodlust
- The Crippler (Sodom cover)
Ocena: 9/ 10
https://www.facebook.com/pages/Blasphemic-Cruelty/209892552380438?fref=ts
http://shop-hellsheadbangers.com/