AUTOKRATOR – AUTOKRATOR
(19 lipca 2015, napisał: Przem "Possessed")

Francja nie raz zaskakiwała nas ciekawymi zespołami, które w dziedzinie metalu miały może nie tyle coś nowego do powiedzenia, lecz ich spojrzenie na temat było nieco inne niż reszty świata i dokładały swoje własne często dość oryginalne cegiełki do dziedzictwa metalu. Autokrator jest jednym z takich zespołów. Natomiast określić co grają, to już nie tak prosta sprawa. Jest tu dużo z black / death metalu, drone, czy też doom, a wszystkie te elementy są spojone w konglomerat, który jest przystępny nie dla każdego fana metalu. „Autokrator” to album, który może dotrzeć tylko do maniaków, którzy lubią ciężką muzykę, w której prostota przekłada się na apokaliptyczny klimat, który jest kwintesencją utworów na tej płycie. Ciężko tu rozpatrywać każdy utwór w oderwaniu od reszty, ponieważ album jest bardzo spójny. Dodać jeszcze trzeba, że zespół powstał w 2014 roku, nagrał album, który zamieścił w sieci, a teraz mamy już dwa wydania CD, kasetę i vinyl. Co będzie dalej, czas pokaże.
„Act 1 : The Tenth Persecution” od razu przyciąga uwagę nisko strojonymi gitarami, prostym riffem i ciężką pracą perkusji, a wszystko to podane jest w wolnym tempie. Nagle pojawia się wokal, który ciężarem w niczym nie ustępuje reszcie instrumentów, a w dodatku ma dodany pogłos. Szczerze mówiąc to jedno z najcięższych brzmień jakie w życiu słyszałem. W perkusji szybko pracują tylko stopy. Powtarzający się riff wprowadza w trans, wokalista zaczyna deklamować, by przejść w nałożone na siebie ryki. Riff się zmienia staje się jeszcze bardziej prosty i monotonny, lecz nie o kombinacje tu chodzi, lecz tą przytłaczającą atmosferę. Gdzieś w tle pojawiają się sample rozbudowujące tylko wrażenie apokalipsy, a kolejne sample rozpoczynają już „Act 2 : Exsuperator”. W jednej chwili pojawia się całe instrumentarium wraz z wokalem, gdyż pełni on w muzyce Autokrator również rolę instrumentu.. Na początku tempo jest dość szybkie, perkusja nieco cofnięta gra szybko, riff zmienia się, staje się dość melodyjny, a całość zwalnia. Pojawiają się ciekawe patenty zagrane na perkusji, by po chwili znów przyspieszyć do znanych nam już temp. Sytuacja się powtarza. Nagle muzyka cichnie i słyszymy same sample niczym z filmu grozy, klimatem przypominające dokonania MZ 412, bo tylko takich sampli Autokrator używa by spotęgować nastrój w swoich utworach. „Act 3 : The Filth Pig Of Rome” rozpoczyna się w średnim tempie. Riff gada monotonnie, praca perkusji brzmi ciekawie, a wokal wreszcie wiem co mi przypomina. Pamiętacie pierwsze nagrania Beherit ? To obniżcie sobie tamte wokale i to dużo, a dostaniecie coś zbliżonego do tego co robią tutaj wokaliści. Tak wokaliści ponieważ jest ich tutaj dwóch. Pojawia się drugi wokal brzmiący czysto i deklamujący coś w tle, riff zmienia się płynie wolnymi dźwiękami otaczając nas swoją hipnotyczna aurą. Ciche dźwięki w tle zostają przerwane przez głośniejsze sample z perkusją wybijającą jakiś wojenny rytm, pojawia się wokal recytujący coś po łacinie, za co otrzymuje brawa zgromadzonego tłumu. Sample cichną powoli i to właśnie jest „Act 4 : Autokrator”. Kolejne sample rozpoczynają „Act 5 : Qualis Artifex Pereo”. Równocześnie wchodzi gitara i perkusja. Riff ciągnie się monotonnie, praca perkusji zmienia się, pojawiają się przejścia i akcentowanie, lecz wraz z wejściem wokalu perkusja przyspiesza swoją pracę. Wokale wymienią się, praca perkusji ulega nieznacznym zmianom, to pojawiają się talerze, to milkną, lecz najwięcej dzieje się tu pod względem wokalnym. Muzyka cichnie powoli by zrobić miejsce dla „Act 6 : Sit Divus, Modo Non Vivus”. Tu praca perkusji jest dość monotonna, szybkie stopy z rzadka pojawiające się talerze, riff bazujący na kilku dźwiękach wtłacza w ziemię ciężkością. Nagle słyszymy już dźwięki samej gitary, pojawia się ryk wokalisty i wracamy do „melodii”, która rozpoczął się ten utwór. Wokale nakładają się, wymieniją i znowu możemy posłuchać samej gitary przez moment po którym wraz z wokalem powraca reszta instrumentów. Brzmi to wszystko bardzo gęsto i cholernie ciężko. Muzyka cichnie i pojawiają się kolejne sample, jakieś chore wycia… i rozpoczyna się „Act 7 : Imperial Whore”. Marszowe sample szybko zostają przerwane uderzeniem perkusji i riffem, który mimo małej melodyjności sam buja głową, pojawia się wokal dokładając kolejną cegiełkę do dzieła zniszczenia. Praca perkusji nieznacznie się zmienia. Nagle dźwięki zapętlają się, nawet wokal wydobywa z siebie wciąż ta samą frazę. Wszystko to zostaje przerwane samplem rozpoczynającym utwór. „Act8 : Optimus Princeps”. Potęgujący się dźwięk gitary i wtórująca jej w marszowym tempie perkusja brzmią jak intro, pojawiają się wokale nałożone na siebie. Nie wiem jakich efektów wokalnych używają chłopaki, lecz efekt jest wyśmienity. Nagle utwór zwalnia, perkusja milknie, pojawia się w tle czysty wokal. Wraz z powrotem perkusji wraca „normalny” wokal i niesamowity ciężar tej muzyki.
Jak już wspominałem nie jest to materiał dla każdego fana metalu, zapewne większość wyłączy ten album po pierwszych dwóch utworach, natomiast inny zakochają się w tych dźwiękach bezgranicznie. Na pierwszym planie mamy tu wokale i najwięcej też dzieje się tu w warstwie wokalnej. Utwory oparte są na jednym, dwóch riffach, a praca perkusji dość często ulega zmianom, lecz jest nieco schowana z tyłu. Mimo dość klarownego brzmienia, trzeba się wsłuchać w dźwięki sączące się z płyty by wyodrębnić poszczególne instrumenty, a mimo to wokal jest bardzo mało czytelny. Może pomyślicie, ze to wady tego albumu, lecz zapewniam Was, że tak nie jest. Dzięki takiemu nagraniu ten album uzyskał wręcz niesamowitą ciężkość, co w połączeniu z przeważającymi wolnymi i średnimi tempami miażdży nie gorzej niż prasa hydrauliczna samochody na złomowisku. Dodatkowo jeśli nie odrzuci kogoś taki sposób grania po pierwszych minutach słuchania, to zmusi go to do wsłuchania się w dźwięki płynące z „Autokrator”, a wtedy okaże się, że mimo monotonnego grania dzieje się tam dużo, że wszystko jest zaaranżowane z pomysłem i nie ma tu miejsca na żadną przypadkowość. Dla mnie to cholernie mocna pozycja w tym roku, a Wy posłuchajcie i przekonajcie się sami, czy to muzyka dla Was czy wręcz przeciwnie.
Wyd. Inferna Profundus Records (Kaseta) 2015
Iron Bonehead Productions (12” vinyl) 2015
Third Eye Temple / Godz Ov War Productions (CD) 2015
Lista utworów:
- Act 1 : The Tenth Persecution
- Act 2 : Exsuperator
- Act 3 : The Filth Pig Of Rome
- Act 4 : Autokrator
- Act 5 : Qualis Artifex Pereo
- Act 6 : Sit Divus, Modo Non Vivus
- Act 7 : Imperial Whore
- Act8 : Optimus Princeps
Ocena: 9/ 10
https://autokrator.bandcamp.com/releases
https://www.facebook.com/autokratormetal
https://www.facebook.com/ipr666
https://ironboneheadproductions.bandcamp.com/
https://www.facebook.com/IronBoneheadProductions
https://www.facebook.com/thirdeyetemple
http://www.thirdeyetemple.com/
http://thirdeyetemple.com/shop/pl/
https://www.facebook.com/GodzOvWar
