Heaving Earth – Denoucing The Holy Throne
(18 lipca 2015, napisał: Paweł Denys)

Jeden z mocniej wyczekiwanych albumów tegorocznych przez mnie. Doskonale pamiętam, jak mocno posiekał mnie poprzedni krążek Heaving Earth, a więc względem nowego dzieła miałem niezwykle wygórowane oczekiwania. To, że jest to dla mnie obecnie jeden z najlepiej rokujących zespołów na death metalowej scenie to jedno, ale drugie to czeski ansambl musiał to jeszcze potwierdzić nową płytą. Od razu napiszę bez krygowania, że potwierdził i to z ogromną siłą. Takiej płyty od nich oczekiwałem i nie zawiodłem się nawet sekundą tego materiału. Ten album, to wielkie pieprzone monstrum, które podczas pierwszych przesłuchań potrafi przytłoczyć ilością nagromadzonych patentów, ale im dalej w las tym mocniej człowiek się do tego przyzwyczaja i zaczyna odkrywać drugie dno. Zachwytom nie ma tu końca. Nieważne, czy mowa tu o znakomitych aranżach, czy też np. fenomenalnej pracy gitarowych, której nie powstydziliby się sami muzycy Immolation. Wszystko jest tu dopracowane, dopięte na ostatni guzik, ubrane w znakomite brzmienie i poraża jako całość. Death metal serwowany przez Heaving Earth jest chory, jest zwichrowany i nosi wyraźne znamiona Immolation i Morbid Angel. Kilka motywów wręcz brzmi, jak wyjęte z płyt w/w wykonawców, ale mi to wcale nie przeszkadza. Nie, nie dlatego, że lubię powtórki z rozrywki, ale dlatego, że dodaje to całości materiału wręcz niesamowitego kopa. To co dzieje się na tej płycie to istne misterium dźwięków. Praktycznie każdy kawałek do popisówka, w której aż roi się od powykręcanych momentów, które emanują tak potężną chorobą, że uwierzcie mi na słowo, nie będziecie w stanie się przed tym bronić. Zresztą, o jakiej obronie my tu mówimy? Tu nie ma przed czym się bronić, tu trzeba poddać się dźwiękom, wniknąć w nie i zachwycić się ich kunsztem. To nic, że album jest w stanie zgnieść każdego maniaka niczym muchę. Czy to właśnie nie o to chodzi? Jasne, że właśnie o to i Heaving Earth doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Zarówno te maksymalnie rozpędzone momenty, potężne doły, czy też klimatyczne przerywniki są w stanie zawładnąć umysłami od pierwszych sekund. Jeszcze jedna rzecz przemawia na wielką korzyść tej płyty. Nie jest ona wcale krótka, a i same kawałki są dość skomplikowane formalnie, ale wszystko tu pięknie płynie. Każdy fragment wynika z drugiego, a do tego całości słucha się niemal jednym tchem. Fakt, oryginalność nie jest najmocniejszą stroną kapeli, ale o tym, i jak na to patrzę, już tu wspomniałem i się powtarzać nie będę. W czasach, gdy Morbid Angel zapuściło się w nowe rejony, a nowej płyty Immolation na razie nie ma, to właśnie Heaving Earth powinno bez żadnych problemów zaspokoić apetyt maniaków. Może to i trochę krzywdzące dla samego zespołu, ale nie brałbym tego tak mocno do siebie. „Denoucing The Holy Throne” to cholernie dobry album, który udowadnia, że oto na czeskiej scenie rodzi się zespół, który ma wszelkie predyspozycje, aby wejść do grona największych zawodników na Starym Kontynencie. Koniecznie sprawdźcie ten album. Polecam!
Wyd. Lavadome Productions, 2015
Lista utworów:
1. The Final Crowing
2. Nailed To Perpetual Anguish
3. Doomed Before Inception
4. And The Mighty Shall Fall……
5. Worms of Rusted Congregation
6. …Into The Sea of Fire…..
7. Forging Arcane Heresy
8. I Am Nothing
9. Into The Depths of Abomination
10. …Where The Purified Essence Descends Ablaze
11. Jesus Died
12. Endless Procession of The Holy Martyrs – Final Termination
Ocena: +8/10
https://www.facebook.com/heavingearth
