Grey Season – Invidia
(18 czerwca 2015, napisał: Pudel)

Grey Season to niemiecki (choć wokalista ma jakoś dziwnie swojsko brzmiące personalia hehe) kwintet parający się graniem ciężkim i raczej nowoczesnym. „Invidia” z kolei to ich debiutancki album, wydany w barwach Noizgate records. Muzycznie mamy tutaj do czynienia z dosyć ciekawą mieszanką – wolne, sludżowo – post metalowe dźwięki mieszają się z… dźwiękami bliskimi metalcora i to zdecydowanie nie tego najcięższego. Przyznam szczerze, że o ile pierwszy z wymienionych elementów składowych lubię bardzo, tak z kolejnymi było mi trochę nie po drodze i przy pierwszym odsłuchu gdy do głosu już w pierwszym numerze doszedł wysoki screamowaty wokal obawiałem się, że to będzie baaaaardzo długie 60 minut z hakiem. Na szczęście całkiem miło się rozczarowałem. Po pierwsze album jest naprawdę mocno zróżnicowany i choć do tych melodyjniejszych i wrzeszczących wokali się nie przekonam i już to jednak nie raz i nie dwa potrafią one zaskoczyć – jednocześnie wszytko trzyma się jednak kupy. Grupa ma w składzie osobnego człowieka od klawiszy, nie są one jakoś szczególnie wyeksponowane ale w tle dzieją się za ich sprawą całkiem ciekawe rzeczy. Jak już wspominałem, nie potrafię się przekonać do wokalu, w mocniejszych partiach jest jak najbardziej ok ale w tych melodyjniejszych słychać jakąś nie wiem, niepewność? A przecież to nagranie studyjne gdzie na pewno był czas na poprawki i takie tam… no ale nieważne, dramatu nie ma ale mogłoby być lepiej w tym względzie po prostu. Najciekawsza jak dla mnie jest końcówka płyty, w długaśnych utworach „Red Forest” i „black seas of infinity” (szczególnie w tym drugim) słychać echa rocka progresywnego (a może raczej skandynawskiego podejścia do prog metalu – Opeth…), w ogóle nie czuć że te numery są tak „potężne” jeśli chodzi o czas trwania. Na płycie czai się ponadto kilka naprawdę sympatycznych „smaczków”, które naprawdę znacząco podnoszą moją ocenę tego materiału – nie będę jednak ich zdradzał, żeby nie psuć niespodzianki. Bo że z albumem zapoznać się warto, to chyba oczywiste. Z tego co widzę to recenzenci oszaleli na punkcie tej płyty, mnie ona może na kolana nie powaliła, ale nie da się ukryć że kilka solidnych razów od niej dostałem.
Wyd. Noizgate records, 2015
Lista utworów:
01. Inferiors
02. Reflections
03. Reclusive Years
04. Maere
05. Invidia
06. Captain Trips
07. Pandemic Winter
08. Red Forest
09. Black Seas of Infinity
10. Venenum
Ocena: +7/10
https://www.facebook.com/greyseasonmetal
