Cave of Swimmers – Reflection
(12 maja 2015, napisał: Pudel)

Na początek troszkę edukacji: Cave of Swimmers, czyli „Jaskinia pływaków” to jaskinia która „została odkryta w 1933 roku przez węgierskiego badacza Laszlo Almasy. Jaskinia posiada wspaniałe malowidła naskalne przedstawiające pływających ludzi. Obrazy mają ponad 10.000 lat.” Natomiast zespół muzyczny o tej nazwie działa sobie od kilku lat w Miami – ale obydwaj członkowie tego duetu są Wenezuelczykami. „Reflection” to drugi album tego zespołu, wydanego dwa lata temu debiutu oczywiście nie słyszałem, ale tegoroczne wydawnictwo robi całkiem niezłe wrażenie. Ale po kolei. Panowie zaprezentowali na „Reflection” tylko cztery kompozycje ( piąty numer to skrócona wersja pierwszego), przy czym dwie pierwsze to dziesięciominutowe potwory, kolejne dwie są krótsze i bardziej żwawe – nie wiem czy akurat taka kolejność była zamierzona, ale ma to swój sens, bo po początkowej dawce „progresji” dostajemy granie ciut bardziej żwawe. Sama muzyka zawarta na „Reflection” to mieszanka dosyć pospolitych składników, z której jednak udało się wytworzyć wcale nie takie oczywiste „danie”. Łączą się tutaj wpływy doomowe, może nawet sludżowe, z nowocześniejszym alternatywnym graniem a’la nawet Tool, odrobiną psychodelii i… heavy metalowymi momentami, nawet zaryzykowałbym twierdzenie, że nieco epickimi. Na ten ostatni trop prowadzi wokal, który jest, hm, specyficzny, coś między gościem ze Slough Feg a Messiah Marcolinem – tylko to jeszcze nie ta liga, momentami balansuje ten śpiew na granicy parodii – a chyba nie o to się zespołowi rozchodziło… W każdym razie całościowo brzmi to zupełnie dobrze, wprawdzie momentami motywy jakby średnio do siebie przystawały, ale akurat tutaj jakoś mi to nie przeszkadza – przy wolniejszych tempach „element zaskoczenia” czasem wręcz ma zbawienny wpływ na odbiór, hehe. Najbardziej chyba spodobał mi się trzeci numer, „Still running”, brzmiący jak Black Sabbath z okresu „Dehumanizer”(ale z Marcolinem za mikrofonem – czyli trochę też jak Candlemass z „białego albumu”). Ogólnie rzecz biorąc Cave of Swimmers nagrało naprawdę niezły, z jednej strony jednorodny brzmieniowo ale z drugiej całkiem zróżnicowany muzycznie. Do ekstraklasy jeszcze może trochę brakuje, ale wstydu nie ma na pewno. Jeśli przebrniecie przez wokal to myślę, że raczej nikt nie powinien być tym albumem zawiedziony.
Wyd. własne zespołu, 2015
Lista utworów:
1. The prince of the power of the air
2. The skull
3. Still running
4. Reflection
5. The prince of the power of the air (radio edit)
Ocena: +7/10
https://www.facebook.com/caveofswimmers
