HORRENDOUS REBIRTH – DEVOURING CHAOS
(5 maja 2015, napisał: Przem "Possessed")

Zazwyczaj gdy słyszę hasło brutalny death metal, to wszystko się we mnie przewraca, bo większość zespołów z tego gatunku, które słyszałem najzwyczajniej w świecie stawia na pierwszym miejscu brutalność przekazu, bo więcej nic do powiedzenia nie mają, a ich muzyka jest słaba i w 100% procentach przewidywalna. Inaczej sprawa się ma z Horrendous Rebirth, którzy mimo, że nie przecierają nowych szlaków, lecz obracają się w dobrze znanej nam stylistyce, to potrafią zrobić to w taki sposób, że ich muzyka nie męczy, a wręcz przeciwnie słucha się jej z przyjemnością. Dodatkowo pod względem technicznym też potrafią zgrabnie sobie poradzić. Jedyne co mnie wkurza u tych Włochów, to pojawiające się co jakiś czas „świniaki” na wokalu. Cóż co kto lubi, ja nie lubię i moje prawo. Na szczęście nie pojawiają się one na tyle często, żeby popsuć mi przyjemność ze słuchania „Devouring Chaos”.
„This New War” rozpoczyna intro wywołujące atmosferę horroru gore. Gdy wchodzą instrumenty zaczyna się robić ciekawie, średnie tempo, połamane rytmy perkusji, ciekawy riff, dobry growl. Muzyka przyspiesza riff staje się melodyjniejszy, a łamańce perkusyjne pojawiają się co chwilę. Tak, zdecydowanie jest dobrze, może brakuje tu odrobiny różnorodności, lecz brzmi to dobrze i fajnie przemawia do słuchacza. Nagłe zwolnienie jak z Morbid Angel przerywa ten marazm, kilka szybkich taktów i tempo zwalnia do średniego, pojawia się ciekawie zagrana solówka, która przyspiesza wraz z muzyką by urwać się raptownie. A muzyka wraca na stare tory znane nam już z tego utworu. „Haunted” od początku wycina pokręconymi riffami w szybkim tempie. Pojawia się co jakiś czas rytmiczny fragment, a przy przyspieszeniu ten nieszczęsny „świniak” potrafi zaryczeć kilka razy. Ciekawe przejście na gitarze poprzedza kombinacje perkusyjne w średnim tempie. Całość przyspiesza, pojawia się kilka fragmentów z pokręconą gitarą i perkusja, lecz już nadchodzi w średnim tempie „They Devour” . Kilka taktów i robi się ciekawie, Riff gada świetnie, swoimi połamańcami wspiera go sekcja, by na chwile zostawić gitarę samotnie grającą. Gdy powraca reszta instrumentarium muzyka staje się bardziej rytmiczna, riffy tną równo, by po chwili rozpętać tornado z pomocą perkusji. Jeszcze przejście i solówka zatrzymana w połowie rozpędza się wraz z muzyką. Muszę przyznać, że zagrana jest z polotem i ten fragment brzmi świetnie. Po chwili wracamy do rytmicznego grania z bardzo fajnym riffem. „Mechanical Evisceration” zaczyna się bardzo gitarowo, by po chwili w prace gitar wtargnęła brutalna i szybka perkusja. W tym szybkim tempie pojawiają się przejścia, a po chwili muzyka zwalnia na chwile i wtłacza słuchacza w fotel. Nie trwa to długo, gdyż muzyka przyspiesza i pojawia się szybka, chaotyczna solówka, która dla odmiany zwalnia wraz z muzyką i staje się bardziej melodyjna. Zwolnienie ciągnie nas za sobą niczym TIR na łańcuchu by nagle wskoczyć na obroty i znowu mamy do czynienia z kanonadą perkusji, połamanymi rytmami i riffami. I wszystko byłoby dobrze, gdyby znowu nie pojawił się ten wokalny „świniak”, lecz rekompensują mi go ciekawe zagrywki gitarowe. Kolejne zwolnienie nie trwa długo, lecz cieszy ucho ciekawym riffem. Pojawia się solówka, chora, miejscami melodyjna, wybijająca się na pierwszy plan i ciągnąca się długo wraz z pokręcona grą drugiej gitary i perkusji. „Extinction” zaczyna się dość typowym graniem w średnim tempie, które po kilku taktach przyspiesza na chwilę. Riff ciekawie gada, a perkusista dwoi się za zestawem. Tak swoją drogą musi mieć gość zdrowie do takiej szybkiej, połamanej i technicznej gry. Kilka zmian tempa i dochodzimy do fragmentu zagranego w średnim tempie, gdzie pojawiają się dwie solówki jedna melodyjna, druga bardziej chaotyczna, a wraz z nimi kończy się utwór. „Brainless” zaskakuje łamańcami perkusji w pierwszych taktach. Muzyka przyspiesza, riff jest równie połamany, nagłe zwolnienie kolejny raz wypycha nam z płuc resztki powietrza. Zmiany tempa szybko następują po sobie. Pojawia się fragment, w którym słychać tylko riff i pojedyncze uderzenia perkusji, lecz nie trwa to długo, włącza się reszta instrumentów, by przy kolejnym przyspieszeniu zabić nas kolejna długą i chorą solówką, pod koniec, której dźwięki perkusji gęstnieją. „Nailed” to ostatni już utwór na tej płycie. Rozpoczyna go zagrany w średnim tempie hipnotyczny riff, dochodzi do tego perkusja przyspieszając tempo, lecz hipnotyczne wrażenie pozostaje. Riff mimo swej prostoty, a może właśnie dzięki niej jest świetny. Tempo zmienia się, perkusja staje się bardziej oszczędna, lecz jak to w przypadku innych utworów nie trwa długo, pojawiające się przejścia i chwilowe zwolnienia miażdżą skutecznie narządy słuchu. Pojawia się średnie i rytmiczne tempo, w którym zespół wydaje się najlepiej sprawdzać, gitary świetnie się uzupełniają, a solówka po kilku dźwiękach milknie na chwilę by podjąć swoją chorą melodię. Tym razem nie jest skomplikowana, lecz przesącza się do mózgu niczym kwas akumulatorowy. Muzyka cichnie stopniowo i to już konie debiutu Włochów.
Muszę przyznać, że muzyki Horrendous Rebirth słucham z przyjemnością, co prawda mógłbym wymienić kilka zespołów, w których pewne rozwiązania przez nich wykorzystywane już wcześniej słyszałem. Tylko po co ? Skoro „Devouring Chaos” to kawał solidnie zagranego death metalu, w którym najciekawsze rzeczy dzieją się za zestawem i w sferze gitary solowej. Myślę, że na ten zespół warto mieć oko, bo w przyszłości mogą zagrać jeszcze dużo ciekawej muzy, a maniakom brutalnego death metalu ten materiał i tak przypadnie do gustu i łykną go bez popitki, bo mimo wszystko to kawał dobrej muzy.
Wyd. Rotten Music, 2015
Lista utworów:
- This New War
- Haunted
- They Devour
- Mechanical Evisceration
- Extinction
- Brainless
- Nailed
Ocena : +7/ 10
https://horrendousrebirth.bandcamp.com/
https://www.facebook.com/horrendous.rebirth
http://www.reverbnation.com/horrendousrebirth?profile_view_source=header_icon_nav
https://www.facebook.com/rottenmusic.net
