Salviction – Grief-Stricken
(8 kwietnia 2015, napisał: Paweł Denys)

Debiutanckie demo tego zespołu z 2012 roku zrobiło na mnie pozytywne wrażenie. Miałem też kilka krytycznych uwag. Z tym większą ochotą zabrałem się za słuchanie i recenzowanie pełnoprawnego debiutu Salviction, który nazywa się „Grief-Stricken”. Muzyczne rejony, w których obraca się ten trójmiejski zespół, pozostały bez zmian. Wciąż jest to post-metalowa stylistyka, ale tym razem całość prezentuje się o wiele lepiej. Przede wszystkim słychać dużo większe dopracowanie poszczególnych fragmentów. Utwory zdecydowanie swobodniej się rozwijają raz za razem ujawniając pokłady kreatywności, które udało się zespołowi w nich zawrzeć. Praktycznie każdy kawałek ma w sobie coś interesującego, co każe na chwilę się przy nim zatrzymać i uważniej posłuchać. To bez dwóch zdań jest plus. Materiał się nie nudzi i choć jest dość jednorodny stylistycznie, to jest na tyle sprawnie zagrany i zaaranżowany, że jest dobrze, a momentami nawet bardzo dobrze. Wszystko swobodnie się rozwija i atakuje naprawdę zróżnicowaną paletą barw. Raz to masywny riff wychodzi na pierwszy plan, innym razem atmosfera i uczucie pustki wiedzie prym. Nie brakuje tu wyraźnych wpływów, ale tym razem daruję sobie wyliczankę i podawanie nazw kapel, które podczas odsłuchu materiału przewijają mi się w myślach. W niektórych kawałkach przewijają się nawet inspiracje muzyką hard core’ową, ale spokojnie, to nie ta bajka. Mam tu na myśli jedynie pewną specyficzną budowę riffów. Mniej za to na tym wydawnictwie klawiszowych plam. Oczywiście one się pojawiają, ale raczej w oszczędnej formie i jedynie tam, gdzie są naprawdę niezbędne. Nie żebym jakoś nad tym faktem ubolewał. Jest wręcz odwrotnie. Przy okazji debiutu trochę na wykorzystanie tego instrumentu narzekałem, a tutaj za bardzo nie mam się do czego przyczepić. Jest za to jeden element, który ewidentnie psuje mi swobodny odbiór płyty. Tym elementem jest wokal. Jednostajny, by nie powiedzieć, że wręcz nudny. Czasami odnoszę wrażenie, że muzyka sobie, a wokal sobie. Przydałoby się więcej urozmaicenia, więcej ekspresji. Ten element jest do poprawy. Tak jakoś po prostu średnio pasuje mi tu do całości. Wszystko pozostałe się zgadza. Może nie jest to jeszcze jakiś szczyt, ale Salviction potwierdza tym materiałem, że jest bardzo obiecującym zespołem, po którym spodziewam się w przyszłości wielu znakomitych rzeczy. W końcu sąsiedztwo Blindead do czegoś zobowiązuje. Ekipa Havoc’a udała się w inne muzyczne rejony, a więc na post-metalowej mapie kraju zrobiło się jedno wolne miejsce. Życzę Salviction, aby to właśnie oni je zajęli. Poważny krok w tą stronę właśnie wykonali. Co będzie dalej? A no czas pokaże, ale przekonany jestem, że będzie co najmniej dobrze.
Wyd. własne, 2015
Lista utworów:
1. At The End There Is Only Silence
2. The Pattern of God’s Truth
3. There Will Be Blood
4. Black Sunday
5. No Salvation
6. Sun No Longer Rises
7. Waking Up
Ocena: 8/10
https://www.facebook.com/Salviction?fref=ts
