Insepulto – The Necrodex
(23 marca 2015, napisał: Paweł Denys)
Czekałem na ten krążek. Debiut Insepulto mocno utkwił mi w pamięci, a i dziś zdarza mi się do niego często wracać. Duże nadzieje wiązałem więc z „The Necrodex”. To musiała być po prostu dobra płyta. W innym przypadku poczułbym się rozczarowany. Na całe szczęście nic takiego nie będzie tu miało miejsca. Dlaczego? Ponieważ Insepulto nagrało płytę, która wchodzi mi bez żadnej popitki i którą jestem w stanie słuchać raz za razem. Taki death metal, to ja szczerze uwielbiam. Zero zbędnego kombinowania, zero bratania się z innymi gatunkami. Czysta, pieprzona esencja gatunku, który swoje najlepsze rzeczy wypuścił już dawno temu, a które po dzień dzisiejszy stanowią niewyczerpane źródło inspiracji dla tuzinów kapel. Tak samo sprawy mają się z tym kostarykańskim ansamblem. Nie ma przecież sensu udowadnianie, że to jakiś super oryginalny twór. Nic z tych rzeczy. Wpływy na „The Necrodex” są słyszalne od samego początku, ale absolutnie nie rzutuje to na pozytywny obiór całości. Jest wręcz odwrotnie. Zasadniczą różnicą pomiędzy poprzednim materiałem, a tym najnowszym jest tempo całości. Insepulto wyraźnie zwolniło, choć ja skłaniam się bardziej ku twierdzeniu, że po prostu dojrzało. Tym razem wszystko, no prawie wszystko, oparte jest o bardzo wyrazisty riff. Miażdżący, charakteryzujący się doskonałym wyczuciem. W tych wolnych fragmentach niemal namacalnie można poczuć jego moc. Pod tym względem zespół poszedł mocno do przodu i mi to wybornie pasuje. Jestem w stanie słuchać tego materiału raz za razem i to kilka razy pod rząd. Początkowo wydawało mi się to niemożliwe, bo to wcale nie jest krótki materiał, ale jest tak cholernie wciągający i świetnie zróżnicowany, że nie ma żadnej mowy o nudzie. Nawet bardzo wyraźne wpływy Six Feet Under, Cannibal Corpse i Benediction, czy też bardzo chwytliwe partie solowe nie psują mi radości ze słuchania tej płyty. Dodają raczej jej dodatkowych punktów. Wszak nie od dziś wiadomo, że umiejętnie wykorzystane inspiracje potrafią działać znakomicie na potencjalnego słuchacza. Tak właśnie dzieje się ze mną, gdy tylko zdecyduję się odpalić album, a że ostatnio robię to z wielką częstotliwością, to już inna bajka. Nie ma sensu tu więcej pisać. Wszyscy zakochani w prawdziwym death metalu powinni ten album poznać i się nim katować bez przerwy. W zalewie szwedzkiego grania lub nachalnego komplikowania, taki materiał jak „The Necrocodex” działa niczym najlepsze remedium. Nie mam też wątpliwości, że dzięki tej płycie Insepulto przygarnie do siebie kilka zgłodniałych duszyczek. Świetna płyta, choć wcale nie oryginalna. Czort jednak z tym. Słuchajcie tego głośno.
Wyd. Memento Mori, 2015
Lista utworów:
1. Intro
2. The Return of The Impious
3. Cremated Alive (Together We Will Forever Be)
4. Glorious and Grotesque
5. Ars Magna In Evisceratus
6. Apocalyptic Godless Intervention
7. Grand Black Messiah
8. Shadows In Disgraceful Portrait
9. Requiem Aeternae
10. The Chaos The Ancient Spoke Of
11. The Morbid Spawn of Resurrection
12. Odor Mortis
Ocena: 9/10
https://www.facebook.com/insepultocr