Sventoyar – Unity
(16 lutego 2015, napisał: Pudel)

Opisywana w tym miejscu kaseta to wydana wspólnymi siłami przez Black Death prod. i Werewolf promotion re-edycja trzeciego długograja ukraińskiej formacji Sventoyar. Album zawiera dziewięć utworów, co ciekawe są to utwory oparte na tradycyjnych, ludowych melodiach z Ukrainy, Białorusi i Rosji. Podobno wybrano taki repertuar, żeby pokazać jedność Słowian… cóż, jak ta jedność wygląda w praktyce to widać po włączeniu jakiegokolwiek serwisu informacyjnego… ale dobra, przejdźmy do muzyki. Ta taśma to mój pierwszy kontakt z twórczością grupy, spotkałem się w różnych zakątkach internetu ze stwierdzeniem, jakoby Sventoyar łączył folkowe brzmienia z death metalem. Cóż, może na wcześniejszych materiałach tak było, tutaj dominuje zdecydowanie folk a metal też jak najbardziej jest, ale na pewno nie żaden death. Ten folk reprezentują tutaj przeróżne instrumenty ludowe, jakieś fujarki, flety, piszczałki, bałałajki itd., oraz przede wszystkim wokal. Śpiewa pani i Jej partie to duży atut materiału – wokal jest mocny, zadziorny i ma w sobie ten charakterystyczny, wschodni urok. Metal reprezentują oczywiście gitary i w sumie spektrum brzmieniowe jest w tej płaszczyźnie spore – są fragmenty którym blisko do pagan czy też viking metalu, są fragmenty bardziej heavymetalowe, te najbardziej skoczne i żywiołowe numery mogą się skojarzyć nawet z folk – punkiem czy graniem z okolic Skyclad. Trochę ciężko mi pisać o tym albumie, bo to zupełnie nie mój klimat, niemniej jednak słucha mi się tego nieźle – choć przyznam, że były momenty, w których wkradało się lekkie ziewanie, hehe. Myślę jednak, że propozycja Sventoyar może trafić do ludzi, którym nie po drodze ani z tymi najbardziej leśnymi z leśnych paganów, ani z drugiej strony z wesołkowatym folk – metalem dla studentów. Mam problem z oceną tego materiału, przyznam że po pierwszych odsłuchach daleki byłem od zachwytu, jednak dosyć szybko materiał „zaskoczył”, może nie chodzę i nie podśpiewuję tych melodii pod nosem podczas codziennych zakupów, ale też wracam do tej taśmy dosyć chętnie a jak już napisałem szczególnym entuzjastą takiego grania nie jestem. Także troszkę na zachętę daję siódemkę, ale też zachęcam do zapoznania się z tą kasetą i wyrobienia własnego zdania. Jeszcze słówko o wydaniu – wnętrze bookletu robi jak najlepsze wrażenie, ale obrazek zdobiący okładkę wyglądający jak skopiowany żywcem z jakiegoś kalendarza rolniczego ze „złotych lat” stalinizmu to jak dla mnie lekkie przegięcie – już lepiej było jakieś kurhany wrzucić czy coś takiego, haha.
Wyd. Werewolf/Black Death, 2014
Lista utworów:
01.Травушка
02.Ой чом, чому конопелюшка
03.Вячераць, мамко
04.А за лесом-лесом
05.Ключы
06.Ой давно-давно
07.На горе калина
08.Страла
09.Ой там на горі
Ocema: -7/10
https://www.facebook.com/sventoyar?fref=ts
