EMBRIONAL – THE DEVIL INSIDE

(15 lutego 2015, napisał: Przem "Possessed")


EMBRIONAL – THE DEVIL INSIDE

No i 2015 rok zaczął nam się pięknie. Następnym zespołem, który dowalił nam nowym materiałem, jest Embrional. Ich „Devil Inside” rozpieprzył mi czachę na miliony kawałków. Już od czasów ich pierwszego dema „Cusp Of Evil” Embrionale prezentowali wysoki poziom, lecz ostatni ich materiał, to lekkie przegięcie. Ten drugi w ich dorobku długograj miażdży brzmieniem i feelingiem, ta muzyka mimo, że naładowana technicznymi zagrywkami oddycha i to pełną piersią. Porywa ze sobą, miażdży i wypluwa pozostałości. Tutaj nie ma słabych momentów, złych aranży, czy innego pitolenia. Album otwiera utwór tytułowy „Devil Inside”, który w zasadzie jest intrem. Otwierają się ze skrzypieniem drzwi, słychać opętane głosy i to właśnie jest… prywatne piekło z Waszym własnym diabłem w środku !!! „Evil’s Mucus” od pierwszych dźwięków oferuje nam dźwiękową anihilację. Szybkie tempo, dobrze skomponowane riffy, gęsta praca perkusji i ten charakterystyczny zachrypnięty wokal !!!! Nagle fragment przypominający nam stare Pestilence, świetne wykorzystanie talerzy, średnie tempo i znowu ostra jazda przerwana ciągnącym się gitarowym riffem, będącym zaledwie tłem do popisów perkusyjnych… Nagłe zwolnienie szarpie nami niczym ludzką marionetką wyrwaną z fotela pasażera przy kraksie samochodowej. We wspaniałą pracę gitar wbijają się niczym rozżarzony nóż opętane śmiechy i … miażdżącym walcem rozpoczyna się „Funeral March”. Praca gitar ciągle ulega zmianom, aranżacja perkusji dopełniają tylko dzieła zniszczenia. Przeplatające się solówki gitarowe po prostu zachwycają. Każdy ich dźwięk zarówno tych wolnych jak i szybkich jest przepełniony zgniłym smrodem krypt i ludzkim szaleństwem. Kolejne przyspieszenie zwalnia… growl schodzi do szeptu, Riffy stają się co raz bardziej chore. „The Abyss” rozpoczyna się charakterystycznym riffem ciągnącym się w średnim tempie, bujającym głową i wżerającym się w mózg niczym rak w ludzkie ciało. Nagłe przyspieszenie, zmiana riffów i… jestem pozamiatany. „Sadness” to gitarowe intro idealnie pogłębiające nastrój alienacji i choroby umysłowej, które niczym brzytwą zostaje przerwane przez brutalne dźwięki „In Darkness”. Wolne tempo tego utworu jest mocno podkreślane pracą perkusji. Zmiany tonacji, riffy i urywane dźwięki gitar wprowadzają zeschizowany klimat do tego utworu. Krótkie przyspieszenia chłoszczą nasze narządy słuchu ścianą dźwięku, a pełen emocji wokal dopełnia klimat. Świetny riff rozpoczyna „Behind The Mask Of Sanity” , a przez tą ścianę dźwięku przebijają się mocno skomplikowane partie basu. Rytmiczne, urywane piórkowanie wprowadza nastrój niepokoju. Nagle pojawiają się solówki. Zaczynają się wolno, technicznie, przyspieszają, a co najważniejsze skomponowane są z pomysłem. Szybkie partie muzyki miażdżą brutalnością i wykorzystują w dużym stopniu pracę talerzy. Nagle jakby w tle pojawiają się nałożone na siebie wycia opętanych głosów. Muzyka nie zwalnia, dochodzi do punktu kulminacyjnego i pojawiają się pierwsze dźwięki „910”. Embrional nie daje nam odetchnąć, rzuca nam w twarz brutalne tempo, które zwalnia dopiero przy solówkach. Riffy się zmieniają, praca perkusji też, a solówki ciągną się dalej wciąż na pierwszym planie. Muzyka znowu przyspiesza, miażdży kości nie gorzej niż rozpędzony tir samochody na swojej drodze. Pojawiające się średnie tempo rozpoczyna się bardzo rytmicznie, by przejść w łamańce a’la Pestilence, przy czym nic nie traci na swej brutalności. Dźwięki talerzy i chorej gitary rozpoczynają „Madman’s Curse” . Wchodzi druga gitara, bas i wokal, a stworzony w ten sposób walec przetacza się po nas porywając nas za sobą. Gitary przyspieszają na chwilę, niedługo potem powraca pierwszy riff z talerzami, tym razem wtóruje mu również wokal, pojawiają się mocne stopy i solówka gitarowa, która wciąga nas w wir szaleństwa. Muzyka przyspiesza, staje się prostsza, pojawiają się poplątane perkusyjne motywy i nagle wszystko cichnie. Sekunda przerwy i już rozpoczyna się „Callousness”. Poplątane rytmy przerywane są co chwila prostszymi fragmentami, przejścia, zmiany riffów, gry perkusji i już kończy się ten krótki utwór. Dźwięki latających much rozpoczynają „Venom” . Po pierwszych delikatnych taktach gitary i talerzy uderza w nas pełne instrumentarium. Po chwili muzyka zwalnia, buja nas transowo i wokal wydaje się pełnić przez chwilę główną rolę. Mocne przyspieszenie brutalnie roztrzaskuje resztki naszego zdrowia psychicznego, gdy muzyka zwalnia i łagodnieje na moment, zdajemy już sobie sprawę, że to zaledwie cisza przed burzą. I faktycznie zaraz pojawia się szybszy fragment mocno akcentowany pracą perkusji i jeszcze na koniec pozostaje nam „Whores, Drugs And Brain Dead”. Utwór ten znamy w wersji live z ubiegłorocznej kompilacji „Annihilation 2007 + Live”. Rozpoczyna się płaczem i zawodzeniem jakiejś kobiety by po chwili walnąć w nas ostro i szybko by dobić tych, którzy jeszcze ostali się przy życiu.

„The Devil Inside” to cholernie mocny materiał, który z jednej strony jest niesamowicie techniczny, a z drugiej wchodzi od pierwszego przesłuchania niczym dobrze zmrożona wódka. Lecz nie dajcie się zwieść, ta muzyka jest wymagająca nie tylko od muzyków, ale i od odbiorców. To materiał, w który należy się wgryźć, wsłuchać w każdy dźwięk płynący z głośników, by w pełni docenić wszystkie wypełniające ją smaczki i rozwiązania aranżacyjne. Utwory mimo dużej brutalności nie stronią również od melodii, a melodie jakie są każdy słyszy… Pierwsze co rzuca się w uszy przy słuchaniu tego materiału to świetnie wywołany klimat schizofrenii, spójność tego albumu i niesamowita technika muzyków, która nie zaciemnia przekazu muzycznego, a tylko w umiejętny sposób go podkreśla. Mogę zaryzykować stwierdzenie, że chłopaki nagrywając ten album pokazali światowy poziom death metalu, a ich muzyka jest bardzo charakterystyczna, i nie da się przejść obok niej obojętnie. Na koniec mogę Wam już tylko życzyć zmierzenia się z szaleństwem, które wydobyło się z głów muzyków Embrional. A ja puszczam „Devil Inside” kolejny raz i kolejny……

 

 

Wyd. Old Temple, 2015

         Hellthrasher Production, 2015

         Godz Ov War Productions, 2015

 

Lista utworów:

  1. The Devil Inside
  2. Evil’s Mucus
  3. Funeral March
  4. The Abyss
  5. Sadness
  6. In Darkness
  7. Behind The Mask Of Sanity
  8. 910
  9. Madman’s Curse
  10. Callousness
  11. Venom
  12. Whores, Drugs And Brain Dead

 

Ocena: 9+ / 10

 

 

embrional@op.pl

https://www.facebook.com/Embrional

http://www.oldtempleshop.pl/

http://hellthrasher.com

https://www.facebook.com/GodzOvWar

 

 

divider

polecamy

Ironbound – Serpent’s Kiss Königreichssaal – Psalmen’o’delirium Meat Spreader – Mental Disease Transmitted by Radioactive Fear Three Eyes of the Void – The Atheist
divider

imprezy

Łysa Góra wystąpi w Krakowie – koncert promujący album „W Ogniu Świat” Festiwal Tribute to GlamRock Vibes Hard Crack Fest: Embrional, Perversity, Putrid Evil, Hegony SOKOŁOWSKI w Krakowie! Powrót zimowy: Blindead 23 i Obscure Sphinx razem w trasie Miserere Luminis, Givre i Halny w Krakowie koncerty Mercurius Dark Funeral na jedynym koncercie w Polsce! Wizjonerzy z Blood Incantation wystąpią w Warszawie i Krakowie! Furia, Gaahls Wyrd i Aluk Todolo na czterech koncertach w Polsce! Heavymetalowe legendy z Saxon ponownie zagrają w Polsce Maledictio Tour 2024 Discrusade tour The Unholy Trinity Tour 2025 17/11/2024 Kings Of Thrash & Dieth Europejska trasa ULCERATE z polskimi przystankami Legendy niemieckiego thrashu z Assassin zagrają dwukrotnie w Polsce! Sepultura po raz ostatni w Polsce!
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Deformeathing Prod. Sklep Stronghold VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty