Mordschlag – Scholastic Nihilism
(2 lutego 2015, napisał: Paweł Denys)
Kolejny zupełnie nieznany mi zespół wyskakuje, jak królik z kapelusza ze swoimi dźwiękami. W przypadku Mordschlag, zespołu pochodzącego z Rzeszowa, mowa od razu o pełnym albumie wydanym w zagranicznej wytwórni. Zespół to dla mnie enigmatyczny na maksa, i myślę że nie tylko dla mnie, bo nawet wszystko wiedząca strona Metal-Archives nie podaje składu kapeli. Nic to, najważniejsza jest sama muzyka, a ta zamyka się w ośmiu kawałkach i niecałych czterdziestu minutach. Same dźwięki to nic innego, jak black metal, a raczej wariacja na temat tego stylu. Dlaczego wariacja? A no dlatego, że Mordschlag zdaje się nie hołduje jedynej słusznej wizji tej muzyki i miesza wiele odcieni black metalowego grania, które na przestrzeni wielu lat wykształciło sporo różnych odnóg. Pierwszy kawałek na płycie sugeruje wręcz, że możemy mieć do czynienia z black/thrashową jazdą na najwyższych obrotach. Dobre wrażenie ten otwieracz robi, a riffy w nim zawarte bez większego problemu spowodują u was szybsze krążenie krwi w żyłach. Im dalej jednak w las, tym Mordschlag mocniej kombinuje. W większości pozostałych utworów równie wielką rolę, jak podstawowe instrumentarium odgrywają klawisze. Nie generują jednak jakiś pseudo-klasycznych rzeczy, a bardziej zbliżają muzykę zespołu do dokonań takiego Old Man’s Child. Dużo punktów stycznych z twórczością Galdera tutaj słyszę. Nie czynię jednak z tego wielkiego zarzutu, bo też nie zamierzam się kryć z tym, że często zdarza mi się wracać do najlepszych dokonań OMC. Jest to więc black metal, który z jednej strony pokazuje pazurki, ale z drugiej jest na tyle wygładzony i łatwo przystępny, że nie będzie większego problemu, aby z taką muzyką dotrzeć do szerokiego grona odbiorców. No chyba, że ktoś ma wielką alergię na brak oryginalności. Tej tutaj nie ma wcale. Wszystko to już w tej muzyce było i to zagrane przez wiele kapel. Trochę się obawiam, że może ta muzyka trafić w próżnię, ale jeśli wytwórnia nie spierniczy sprawy i we właściwy sposób zajmie się promocją albumu, to może on w miarę szybko wywindować Mordschlag na półki i do głów maniaków, za to niekoniecznie przyswoi go stara gwardia zapatrzona w początki tego grania. W sumie po tym, co tutaj usłyszałem będę się z zaciekawieniem przyglądał dalszym krokom zespołu. Mogą być z nich ludzie. Na razie czuję w tej muzyce power, ale przeszkadzają mi nachalnie powracające skojarzenia z twórczością m.in. w/w zespołu. Ten element jest ewidentnie do poprawy. Niemniej, słyszę tu zespół, który ma jasno obrany cel i dobrze wie, jak pisać ciekawe kawałki. Jak na debiut tyle wystarczy, ale w przyszłości oczekuję czegoś więcej.
Wyd. Christhunt Productions, 2014
Lista utworów:
1. Non-existent Saviour
2. Hatecrusade
3. Perfidious Fate and Glory of Battle
4. Sardonic Doom
5. Charge of Armored Wings
6. Tyrants of Annihilation
7. Carnivorous
8. Scream Rape Cross
Ocena: +7/10
https://myspace.com/mordschlag