Flesh Disgorged – A Pulchritudinous Macabre
(25 stycznia 2015, napisał: Paweł Denys)

Flesh Disrorged pochodzi z Singapuru i gra goregrind. Czyli wszystko jasne? No ja myślę, bo też nie ma co się spodziewać wymyślnych rzeczy w tego rodzaju graniu. Wiadomym niemal od początku jest, czego można się spodziewać i raczej nie zanotujecie pudła przy zgadywaniu, co też na albumie zostało zamieszczone. W przeważającej większości „A Pulchritudinous Macabre” to album brutalny, łamiący kości, wypruwający flaki i wylewający z siebie hektolitry posoki. Nic w tym oryginalnego, ani nic zaskakującego. Najważniejsze jednak jest to, że w całym tym syfie udało się zespołowi poupychać dobre motywy, które sklejone w całość dają dobre i ożywcze utwory. Kapitalnie słucha mi się tego materiału z rana, gdy ledwo co ropnia wyleciała z oka, a kawa nie zdążyła jeszcze wybudzić z letargu. Zresztą połączenie tej muzyki z poranną kawą to jest moc okrutna. Sam zespół nawet nie próbuje wyłamywać się ze sztywnych ram definiujących ten gatunek , i w sumie to bardzo dobrze, bo takie granie zwyczajnie dobrze im wychodzi. Cechuje się ta płyta sporą wyrazistością. Każdy pojedynczy kawałek ma w sobie jakiś element, który go wyróżnia. Raz to będzie gniotące zwolnienie, innym razem będzie to riff zakorzeniony w death metalu, a jeszcze innym razem ciekawa melodyka, która powinna bez problemu zmusić was do potupania nogą lub machnięcia kilka razy bańką. Najlepsze jest w tym to, że słychać tu wyraźnie techniczne zaawansowanie poszczególnych członków zespołu, ale panowie potrafią robić z tego znakomity użytek. Zapomnijcie o bulgotach i zupełnie niezrozumiałych erupcjach brutalności. To FD zostawia innym kapelom, którym nie chce się zwyczajnie pisać dobrych kawałków. W większości tego typu estetyka opiera się na samplach z najróżniejszych horrorów i jakichś pierdach muzycznych pomiędzy nimi. Tu jest zupełnie odwrotnie. Są aż trzy wstawki z szlachtowania ludzi, ale to są oddzielne byty i zawsze możecie przerzucić na kolejny kawałek. Gdy jednak zdecydujecie się wysłuchać całości, to te króciutkie przerywniki absolutnie nie przeszkodzą w pozytywnym odbiorze całości materiału. Jestem naprawdę pozytywnie tym materiałem zaskoczony. Czasami odczuwam wielką potrzebę zatopienia się w takich dźwiękach, wkurwienia wszystkich dookoła i niemyślenia o niczym innym. FD zaspokaja mój apetyt w tym względzie znakomicie. „A Pulchritudinous Macabre” to płyta warta polecenia. Okazuje się, że nawet w tak bardzo hermetycznej muzyce można nagrać rzeczy ciekawe i przeznaczone do wielokrotnego użytku. Singapurczycy pokazują klasę i coś mi się wydaje, że w goregrindzie szybko urosną do rangi poważnego gracza. Płyta miód malina.
Wyd. Bizarre Leprous Production, 2014
Lista utworów:
1. Rejected To Self-Mutilation
2. Screams of Forced Agony
3. Exenteration of The Rectal Carcinoma
4. Indulging In Fecal Debauchery
5. Sweet Flesh Solder
6. Disservering The Pustule Sarcoma
7. Daging Terburai
8. Erectile Disfunction of The Blue Balls Effect
9. Slit The Clit
10. No No No
11. Perverse Elegance of Butchery
12. Abattoir’s Choice of Dismemberment
13. Forced Extirpation of Carconigenic Stoma
Ocena: 8/10
https://www.facebook.com/fleshdisgorged?sk=wall
