Dim Aura – The Negation of Existence
(24 stycznia 2015, napisał: Paweł Denys)

Izrael to nie jest najpopularniejszy kierunek moich muzycznych poszukiwań, no ale skoro właśnie z tego kraju trafił mi się materiał do recenzji, to nie pozostaje nic innego, jak posłuchać i parę zdań spłodzić. Dim Aura to stosunkowo młody zespół. Powstali w 2010 roku, na koncie mieli dotychczas jedynie jedną ep-kę, a teraz atakują pełnym albumem. Żadnej rewelacji się nie spodziewałem i w sumie zgadłem bez pudła. Muzyka, którą para się ten ansambl to czysty black metal. Żadnych naleciałości z innych rejonów tu nie znajdziecie. Wszystko zostało tu podporządkowane mocno konserwatywnemu spojrzeniu na ten gatunek metalowego łojenia. W sumie to dobrze, ale też nie do końca. Jak doskonale wiecie, trudno jest w tej materii coś nowego stworzyć i zagrać tak, aby nachalne skojarzenia nie wyskakiwały co chwilkę podczas słuchania płyty. Dim Aura taka sztuka się jeszcze nie udaje. Praktycznie nie ma tutaj fragmentu, który nie przywoływałby na myśl innych, znacznie bardziej doświadczonych i popularniejszych kapel. Tak więc bez żadnego problemu wyłapiecie elementy zaczerpnięte z twórczości Mayhem ze starszego okresu, Emperor z tym małym zastrzeżeniem, że DA nie używa klawiszy w swojej twórczości, czy np. Watain, co objawia się w w pewnym specyficznym transie kilku fragmentów. Zresztą momentami zespół sięga jeszcze głębiej, żeby tylko wspomnieć o wpływach Venom i Bathory ( na ten przykład np. kawałek „Scarred Flesh Supremacy”). Sami więc doskonale widzicie, że nic nowego tu nie usłyszycie. Ta muzyka jest cholernie wtórna, ale jednocześnie nie jest to wielką przeszkodą. Dlaczego? A no dlatego, że udało się Izraelczykom stworzyć z tych bardzo zgranych patentów utwory, które przyjemnie wchodzą w głowę. Gro tych kawałków zawiera w sobie fajne, lekko wpadające w ucho motywy. Nie nastręczy wam wielkich problemów zapamiętanie i rozróżnienie poszczególnych fragmentów całości. To samo w sobie świadczy całkiem dobrze o zespole. Czy tyle wystarczy? Z pewnością dla niektórych tak, ale gotów jestem założyć się, że większość jednak przejdzie obok tego materiału z obojętną miną. Takich kapel, jak Dim Aura było i jest na scenie multum i naprawdę poprawność i wybitnie odtwórcza forma niekoniecznie muszą wystarczyć. Musicie sami sobie odpowiedzieć na pytanie, czy takie coś wam wystarcza, czy też niekoniecznie. Myślę jednak, a nawet jestem pewien, że gdy tylko zdecydujecie się posłuchać tej płyty, to dostarczy wam ona kilku przyjemnych momentów. To nic, że po kilku przesłuchaniach o niej zapomnicie. Czasami i takie zespoły, jak i płyty, są potrzebne.
Wyd. self released, 2013
Lista utworów:
1. Gods of The Undying Darkness
2. The Golden Tombs
3. Scarred Flesh Supremacy
4. Rev 17:5
5. Pissed and Infernal
6. Thus Negating All Existence
7. Black Aeon
8. Black Metal Genocide
Ocena: 7/10
https://www.facebook.com/dimaurabm
