Antigone Project – Antigone Project
(14 stycznia 2015, napisał: Pudel)

To jest aż niesamowite, jak dziwne rzeczy czasem znajdują drogę do naszej redakcji. Do wszelkich corowo – rockowo – nowoczesnych kapel już przywykliśmy, tak samo jak do przeróżnych leśnych ambientów granych na mchu i paproci. Jednak takiej muzyki jaką gra francuski Antigone Project to jeszcze – za mojej „kadencji” przynajmniej – nie przerabialiśmy. Od razu zaznaczę, że miałem ogromną pokusę, żeby po jednym przesłuchaniu po prostu zapomnieć o istnieniu tej płytki i olać temat – ale że płytka przyszła w „fizycznej” postaci, to chociaż napomknąć o niej wypada. Nie będę się też wielce wyzłośliwiał na kapelę, bo nie ludzie z zespołu nam te promo podesłali, tylko ich „promotor”. No dobrze, ale co też gra ten twór, ktoś zapyta. Ano proszę państwa – Antigone Project gra lekki „electro rock”, mający dużo wspólnego ze wszystkim, tylko nie z metalem. Ok, teraz podobnie jak pod koniec poprzedniego stulecia mroczne dzieciaki lubią „klimatyczną” elektronikę (i potem mordują rodziców swoich sympatii), ale to jeszcze chyba nie powód żeby zamęczać metalowe ziny takim graniem… Dobra, przejdźmy w końcu do rzeczy: pierwszy kawałek nawet fajnie się zaczyna, lekkimi, zwiewnymi dźwiękami a’la Ozric Tentacles, ale potem już wchodzi takie również raczej lekkie, troszkę momentami mroczne granie z klawiszami na pierwszym planie, wyrazistym bitem i basem oraz omdlewająco – smętnym wokalem. Kojarzy mi się to z takimi hordami jak Depeche Mode, New Order, Talk Talk… w tych „mroczniejszych” momentach gdzieś by można się doszukać jakichś punktów wspólnych z Deine Laiken(napisał dupny znawca, który słyszał aż jeden album tego projektu). Nie słucha się tego źle, motywy przewodnie kawałków są całkiem ok, brakuje za to ciekawych refrenów, mniej więcej w połowie zaczyna się to wszystko zlewać w jedną wielką dźwiękową bezsmakową pulpę. Obawiam się, że pełnego albumu z takim graniem bym nie zdzierżył. Absolutnie nie czuję się na siłach, żeby oceniać wartość tej EPki, wydaje mi się że fani szeroko pojętej „alternatywy” coś tu dla siebie znajdą… natomiast dla mnie ta płytka też ma pewien plus – czasem, przyznaję, czuje się już zmęczony tym całym metalem, ale jak mam okazję przesłuchać takie coś to od razu nabieram chęci na puszczenie sobie jakiegoś Incantation czy innego Venoma. No, to tyle, papa.
Wyd. Samla Music, 2014
Lista utworów:
1. Alphabot
2. Lux Machinae
3. Egolist
4. The Voyager
Ocena: ???/10
