Red Mourning – Where Stone and Water Meet
(13 stycznia 2015, napisał: mielony)
Metal z naleciałościami muzyki czarnych niewolników i wokalami w stylu Phila Anselmo? Po kolejnym obejrzeniu Django Unchained jak najbardziej „yes, please!”, coby w klimacie pozostać i jeszcze trochę radochy z niego zaczerpnąć. Choć to wprawdzie już trzecia płyta paryskich „żałobników”, to ja spotykam się z nimi po raz pierwszy. Wszak nie stoi za nimi żadna wielka wytwórnia czy bijący rekordy popularności klip w internatach. Ale mimo to dalej robią swoje i wygląda na to, że mają przy tym ubaw, no chyba co najmniej nie z tej ziemi. Wpada w ucho oraz kopie w dupę, do tego zmusza do ruszenia banią i stopą. Pełna energii, bujająca rzecz, na której warto zawiesić ucho. Ten łatwopalny materiał rozłożony został na trzynaście, w dużej mierze niedługich, kawałków. Są tam pomiędzy nimi jakieś spokojniejsze dodatki, może to i dobrze, że urozmaicają „mięso”, dając chwilę oddechu. A może to niedobrze? Ogólnie nie jestem miłośnikiem zaśmiecania płyt krótkimi trackami, ale jakoś wkurwu większego tu nie zaliczyłem i nie myślałem po raz kolejny, że następna kapela dorzuca jakieś zapchajdziury. Człowiek się starzeje i odpuszcza takie drobiazgi, hyhy. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że idzie się przy tym stonero-sludge’owo-murzyńskim albumie dobrze bawić. Lekko wchodzi, nie śmierdzi i z miejsca potrafi się spodobać. Dobre granie.
Wyd. Bad Reputation, 2014
02. The Sound Of Flies
03. Gun Blue
04. Rabid Dogs & Twisted Bitches
05. Emily
06. White Line
07. The Simple Truth
08. Work Song
09. Over The Rail
10. Candlelight
11. Touched By Grace
12. There Goes The Chair
13. Where Stone And Water Meet
