Sliver – demo
(7 stycznia 2015, napisał: Prezes)

Nie wiem czy to z wiekiem dzieje się już coś złego z moimi oczami, ale przez długi czas myślałem że ten zespół, którego nazwa widnieje na kartonowym pudełku promówki to „Silver”… Tak czy inaczej było to moje pierwsze spotkanie z muzyką tej kapeli, podchodziłem więc do tego na chłodno. Wydanie jest typowo demówkowe (oczywiście jak na obecne standardy), czyli schludne kartonowe pudełko, na nim garść niezbędnych informacji, a w środku cd z nadrukiem, zawierający trzy kawałki, razem nieco ponad 12 minut muzyki. Już przy pierwszym odsłuchaniu rzuciło mi się na uszy, że brzmienie tego materiału jest naprawdę dobre. Świetnie brzmiące, ciężkie gitary, żywa i dynamiczna perkusja, wszystko słychać jak należy… Nie ma się jednak co dziwić, skoro za mixy i mastering odpowiedzialne jest ZED Studio. Co do samej muzyki, to mamy tu całkiem niezłe, odpowiednio bujające połączenie ciężkiego rocka i metalu. Już pierwsze dźwięki „Without Unnecessary Words” pokazują że będzie mocno i energetycznie. W ogóle ten pierwszy numer chyba najbardziej przypadł mi do gustu. Obok agresywnych i ciężkich riffów jest też miejsce dla fajnego, klimatycznego zwolnienia, czy też naprawdę dobrej, klasycznie brzmiącej solóweczki. Później także pojawia się sporo dobrego gitarowego grania, czasem nowoczesnego core’owego, a czasem typowo hard rockowego. Trisz, czyli wokalistka razem z gitarami wysuwa się tutaj na pierwszy plan. Śpiewa całkiem nieźle, czysto i stara się też urozmaicać swoje partie jakimiś wrzaskami czy nawet growlami. Jedne wokale wychodzą jej lepiej, inne nieco gorzej, ale ogólnie na pewno biedy nie ma. Te trzy kawałki przyjąłem bezboleśnie, a nawet z przyjemnością, co przecież nie było tak oczywiste biorąc pod uwagę, że to „rock/metal z babeczką na wokalu”.
Wyd. zespół, 2014
Lista utworów:
1. Without Unnecessary Words
2. Spark
3. Tuff
Ocena: 7/10
