ZOM – FLESH ASSIMILATION

(5 stycznia 2015, napisał: Przem "Possessed")


ZOM – FLESH ASSIMILATION

Słysząc wcześniej demo i EP tych Irlandczyków już zacierałem ręce na ich debiutancki album. I nie zawiodłem się, chociaż zostałem poważnie zaskoczony. Ich black/ death uzyskał całkiem nowy wymiar za sprawą doomowych fragmentów, które wpletli w swoją muzykę i wyszło im to tak dobrze, że wciąż nie mogę wyjść z podziwu. Otwierający album utwór „Tombs Of The Void” rozpoczyna się od ciekawych efektów wokalnych, które przerywa dźwięk gitary i galopady perkusyjnej. Wokal wydobywający się z głębi trzewi jest nieco cofnięty względem gitar, czasami unosi się do krzyku, muzyka zwalnia, zmienia się rytmika, a melodia sama buja głową. Lecz nie bójcie się, to nie jest granie dla dzieciaków, tutaj brutalność i ciężar grają pierwsze skrzypce. Nagle na pierwszy plan wybija się gitara , po czym następuje zmiana, instrumenty przyspieszają ciągnąc nas ku zagładzie w głębi piekła. Jeszcze coś w rodzaju krótkiego outro płynnie przechodzącego w „Hordes From The Cursed Realms”. Wolne riffy gitarowe, mocna perkusja przyspieszają do średniego tempa, a dźwięki sączące się z głośników porażają swoim ciężarem. Pogłos na wokalu tylko potęguje atmosferę muzyki ZOM. Przejście i rozpętuje się soniczne piekło, pojawia się kolejny raz gitara na pierwszym planie, kolejne przejście i wolne tempo miażdży słuchacza swoim ciężarem. „Gates To Beyond” również jest oddzielony od poprzedniego utworu poprzez intro/ outro, po którym pojawiająca się melodia wwierca się powoli w umysł słuchacza. Pojawiają się pojedyncze dźwięki, słychać pracę basu i nagle wściekły atak instrumentów przerywa ten walcowaty rytm, lecz nie jest ani trochę mniej ciekawie, w tej muzyce siedzi sam diabeł i miesza, pojawia się masa smaczków, które ciężko wychwycić przy pierwszym przesłuchaniu. Kolejny kosmiczny przerywnik i już rozpoczyna się „Conquist”. A rozpoczyna się niesamowitym walcem, którego ciężar mogę porównać chyba tylko do wolnych fragmentów Hellhammer. Lecz jest to tylko wprowadzenie do masakry, która przetacza się przez nasze uszy, tempo zwalnia dając złudną chwilę wytchnienia, tu nie ma litości, to jeden z najlepszych numerów tego albumu. Wokal wciąż głęboko z tyłu sprawia wrażenie dodatkowego instrumentu. Nagle muzyka zwalnia do Hellhammer’owego tempa, które nieco przypomina mi utwór „Messiah”. Pojedyncze uderzenia w struny, oszczędna perkusja, a na tle tego wszystkiego pojawiają się dodatkowe dźwięki, czasem trudne do rozszyfrowania, lecz dodające niesamowitego ciężaru tej kompozycji. „Illbeings Unspeak” rozpoczyna się w średnim tempie, gitary wygrywają świetnie skonstruowane rytmy, muzyka zamiera na chwilę. Jest to cisza przed burzą, gdyż zaraz po niej następuje dzieło zniszczenia, kakofonia dźwięków zaprojektowana tak by zabić. Jeszcze trochę „kosmicznych” dźwięków i „Dead Worlds” rozpoczyna się wolno zagranym, lecz bardzo charakterystycznym riffem, po Slayer’owych zagrywkach muzyka nabiera tempa, gitary tną równo, zmienia się sposób gry perkusji i nagle wstawka, taka bardzo Slayer’owa zachowana w średnim tempie. Aranżacja sprawia, że gada to świetnie, po chwili wszystko przyspiesza, pojawia się solówka z powtarzającym się motywem, po której następuje kolejna dawka przerywnika, w który wbija się bardzo melodyjny riff, taki bardzo Slayer’owy, lecz nie trwa to długo. Następuje przejście i muzyka wchodzi w szybkie tempo, by po chwili zwolnić do średniego, perkusja sieje zniszczenie mocnymi uderzeniami. Na koniec pozostaje nam jeszcze utwór tytułowy „Flesh Assimilation” . Dźwięki perkusji mieszają się z kolejnym intrem i nagle wchodzą ostro mielące gitary. Prosty riff jest powtarzany w kółko, praca perkusji zmienia się dopiero po przyspieszeniu. Następuje fragment gdy z całego instrumentarium słyszymy tylko pracę basu i przesterowaną gitarę. Gdy muzyka wchodzi na szybsze obroty pojawia się solówka, zagrana niejako w tle. Tempo zwalnia do średniego i po kilku umiejętnie wplecionych przejściach pojawia się drugie gitarowe solo ciągnące się do końca utworu. Szczerze przyznam się Wam, że spodziewałem się po ZOM dobrego albumu, lecz to co zaprezentowali na „Flesh Assimilation” nie można nazwać dobrym, ten album jest świetny. Pełen zła, oryginalności (na miarę gatunku) i świetnych aranży. Z każdym usłyszanym dźwiękiem jestem co raz pewniejszy, że Oni już odnaleźli swoją muzyczną tożsamość i wyróżniają się wśród wielu innych zespołów tego gatunku. Teraz już oczekuję tylko na wersję winylową tego albumu, żeby się w nią zaopatrzyć.

 

Wyd. Invictus Productions / Dark Descent Rec., 2014

 

Lista utworów:

  1. Tombs Of The Void
  2. Hordes From The Cursed Realms
  3. Gates To Beyond
  4. Conquest
  5. Illbeings Unspeak
  6. Dead Worlds
  7. The Depths
  8. Flesh Assimilation

 

Ocena: 9/ 10

 

http://zom666.bandcamp.com/

https://www.facebook.com/pages/ZOM/195971213790266

http://invictusproductions.net/

 

 

divider

polecamy

Druga solowa płyta Roba Bandita !!! Exul – Path To The Unknown Faust – Cisza Po Tobie Stillborn – Cultura de la muerte Jad – Ból
divider

imprezy

KALT VINDUR, DARGOR, LAMENT PATOPOLKA Snake Eyes / Manacled / Rät King Angelfall Festival Black Waves Fest vol. 8 wspólne koncerty Snake Eyes i Semprah Urgehal w POLSCE Christ’s Death vol.3 – Warfist, Crippling Madness, Okrutnik, Atonement, Rat King wiosenne koncerty Death Denied GdyniaROCKZ! 2023 Tribute To Seattle koncert Praise the Sun tour • The Proffer of Light TRAUMA: „35th Anniversary Tour 2023″ Meshuggah i Exodus na przyszłorocznym Mystic Festival
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Sklep Stronghold Musick Magazine nr 31 VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho Hellthrasher Productions SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty