FIDES INVERSA – MYSTERIUM TREMENDUM ET FASCINANS

(14 grudnia 2014, napisał: Przem "Possessed")


FIDES INVERSA – MYSTERIUM TREMENDUM ET FASCINANS

Kto by pomyślał, że ze słonecznych Włoch przyjdzie nam posłuchać tak zimnych black metalowych dźwięków. A że jest czego posłuchać zaręczam, ponieważ muzycy Fides Inversa spłodzili swój drugi album i to nie byle jaki. We wspaniały sposób mieszają się w nim dzikie fragmenty, pełne nienawiści, z bardziej melancholijnymi wstawkami, a wszystko to zaaranżowane jest na wysokim poziomie. Zróżnicowane wokale i ciekawe, niebanalne riffy decydują o sile tego materiału, lecz co będę się tu rozwodził po próżnicy, przejdźmy do albumu. Utwory nie posiadają tytułów, lecz są tylko ponumerowane, numer I rozpoczyna riff, w który wbija się mocnymi uderzeniami perkusja i już te pierwsze dźwięki zapowiadają ciekawą muzykę, jest wolno, muzyka sączy się leniwie i riffy zmieniają się wygrywając smutną melodię. Jest to niejako wstęp do albumu, którego kontynuacją jest II. Muzyka przyspiesza, gitarzysta szybko piórkuje, a perkusista sprawia wrażenie jakby chciał rozwalić swój zestaw. Pojawia się wokal, niby o typowej dla gatunku barwie, lecz jego modulacja wciąż się zmienia. Melodia jest agresywna, brutalna. Szybkie melodyjne przejście i nie mamy żadnych wątpliwości, że chłopaki grają dla rogatego, tak by był z nich dumny. Nakładające się wokale Omega AD podnoszą się do krzyku, pełno w nich ekspresji i nagłe zatrzymanie, delikatne gitary i ryki wokalisty, melodia pełna emocji, ciekawa praca perkusji i już przechodzimy do III. Wolna melodia sama płynie, a na jej tle obłąkany wokal i wtrącane zagrywki gitar, lekkie przyspieszenie, zmiany rytmiki. Nie ma tu miejsca na jakieś galopady, a muzyka przesiąknięta jest emocjami. Dopiero pod koniec stopy zaczynają młócić ostro, a utwór płynnie przechodzi w IV. Tu od początku jest mocne uderzenie, zmiana tonacji, a gdzieś w tym wszystkim melodia sączy się niezauważalnie wwiercając się w mózg. Zmiana tempa i nagle pojawia się ciekawa melodia odegrana na tle galopującej perkusji. W połowie utworu muzyka cichnie, pojawia się męski chór śpiewający jakąś wolną melodię, lecz to tylko cisza przed apokalipsą. Nagle ostre uderzenie gitar i perkusji. Stopy atakują ostro, lecz po chwili melodia zmienia się, zwalnia, lecz perkusja wciąż leci na wysokich obrotach. Kolejny raz wszystko nabiera tempa, a wokalista wykrzykuje frazy pełnym zaangażowania głosem. Zwolnienie w niczym nie zmniejsza emocjonalnego przekazu muzyki, a pojawiający się na koniec riff trafia w mózg niczym w 10tkę na tarczy. V rozpoczynają szepty i wolna melodia niczym ze szwedzkich produkcji. Gitarowe riffy osadzone są mocno w dźwiękach keyboardu, a na ich tle pojawiają się okrzyki i wycia Omegi, perkusja przyspiesza momentami, pojawia się melodeklamacja, a wytworzony w ten sposób depresyjny klimat jest zarazem bardzo zeschizowany. Muzyka stopniowo cichnie by jej miejsce zajął monumentalny fragment wyrwany z muzyki klasycznej. Zabieg ten wspaniale uzupełnia klimat tej kompozycji. VI to już szybsze uderzenie, gdzie rytmy zmieniają się szybko. W wolnym fragmencie perkusista używa jedynie talerzy, a na pierwszy plan wysuwa się gitara i wokal. Muzyka przyspiesza, melodia jest pełna dzikości, by znowu powrócić do poprzedniego zwolnienia, a sposób śpiewania wokalisty sprawia, że ciary gonią po plecach, nagle obłąkany śmiech i muzyka toczy się wolno wgniatając w asfalt wszystko na swojej drodze. Nagłe przyspieszenie wprowadza mocny kontrast do muzyki, po chwili tempo zwalnia a dźwięki zagęszczają się, lecz zespół nigdzie po drodze nie gubi melodii, wręcz przeciwnie sączy się ona na swój charakterystyczny sposób z głośników. VII rozpoczyna się szybko, by po chwili zwolnić. Riff jest monotonny, prawie transowy, a przy tym tak chory, że nikt przy zdrowych zmysłach nie mógłby go wymyślić. Nawet przyspieszenia w niczym nie zmieniają chorobliwej aury unoszącej się nad tymi dźwiękami. Kolejny raz przejścia gitarowe zaskakują, sprawiają wrażenie dysharmonii, lecz po prostu są genialnie zaaranżowane. Współpraca gitar zagęszcza atmosferę, każda z nich gra co innego, doskonale się uzupełniając. Pod koniec utworu pojawia się solówka gitarowa, która przez długi czas płynie sobie swoim rytmem, nie wybija się na pierwszy plan, lecz raczej uzupełnia dźwięki wygrywane przez resztę instrumentów. Niejeden zespół stara się stworzyć atmosferę w swojej muzyce, używając do tego różnych środków. Nie każdemu się to udaje, lecz Fides Inversa robią to znakomicie, używając jedynie standardowego instrumentarium. Każdy dźwięk jaki wychodzi z ich instrumentów jest pełen emocji płynących wprost z serca, a w połączeniu ze świetnymi pomysłami i aranżacjami daje to niesamowitą mieszankę. Mimo długiego czasu trwania albumu (52 minuty) wciąż w ich muzyce coś się dzieje, a ja muszę przyznać, ze to jeden z najlepszych black metalowych albumów tego roku, który przemówi zarówno do ortodoksów, jak i tych, którzy wciąż poszukują czegoś nowego w muzyce.

 

Wyd. World Terror Committee, 2014

 

Lista utworów:

 

  1. I
  2. II
  3. III
  4. IV
  5. V
  6. VI
  7. VII

 

Ocena: 9/ 10

 

Fides Inversa @ Facebook

 

 

divider

polecamy

Pincer Consortium – Geminus Schism Ironbound – Serpent’s Kiss Königreichssaal – Psalmen’o’delirium Meat Spreader – Mental Disease Transmitted by Radioactive Fear
divider

imprezy

Tankard, Defiance i Accu§er w Jablunkovie – thrash metalowa uczta tuż przy polskiej granicy Forever Nu! Festival 2025 – hołd dla legend nu metalu w Krakowie Death Confession 1349 i ich goście w Krakowie Unholy Blood Fest IV – Toruń Furor Gallico w Krakowie Dom Zły w Krakowie – koncert w Klubie Gwarek EXEGI MONUMENTUM tour HOSTIA mini trasa koncertowa koncerty Mercurius Wizjonerzy z Blood Incantation wystąpią w Warszawie i Krakowie! The Unholy Trinity Tour 2025
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Deformeathing Prod. Sklep Stronghold VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty