PUTRID EVOCATION – Echoes of Death
(8 grudnia 2014, napisał: Paweł Denys)
Ten pochodzący z Chile zespół istnieje zaledwie trzy lata, a już zdążył wydać na świat trzy dema, jedną ep-kę, a teraz debiutuje z dużym albumem w barwach hiszpańskiej Xtreem Music. Trzeba przyznać otwarcie, że tempo jest niezłe. No ale skoro tak szanowana wytwórnia zdecydowała się w nich zainwestować, to coś ciekawego musieli w tej muzyce dostrzec. Putrid Evocation gra death metal i to trzeba od razu zaznaczyć. Z jednej strony ten ich death metal jest napakowany wpływami europejskiej szkoły, w której najwięcej do powiedzenia mają dźwięki stworzone w Północnej Europie, a z drugiej strony pełno tu tego specyficznego jadu i chaosu, który z kolei jest tak mocno charakterystyczny dla kapel pochodzących z Ameryki Południowej. W sumie na tym można by tą recenzję skończyć. Nic więcej na tej płycie nie znajdziecie. Nie ma najmniejszych szans, że ktoś kto nie lubuje się w takich dźwiękach się tym zainteresuje. Putrid Evocation przedstawia na „Echoes of Death” mocno zdeklarowaną muzykę i zdaje się, że jest im z tym doskonale. Wnioskuję to po sile, z jaką te dźwięki są odegrane. Pełne zaangażowanie wyczuwalne jest od pierwszych dźwięków. Czuć wyraźnie, że takie granie płynie w ich żyłach. Tu nikt nawet na moment nie próbuje niczego udawać. Ma być death metalowo w starym stylu i jest. Są grobowe riffy, które swoją drogą są jak najbardziej chwytliwe, są wolne lub średnie tempa, które bez trudu was rozruszają, jest wokal z krypty, ba są nawet wybitnie jazgotliwe solówki, które przywołuję na myśl popisy tak często obecne w muzyce Slayer’a i naszego Vader’a. Tak, nic tu oryginalnego. Nie ma nawet sekundy materiału, która nie kojarzyłaby się z kimś innym. Okazuje się jednak, że to nie jest wielka wada. Tego materiału słucha się naprawdę dobrze. Posiada on co prawda kilka mankamentów ( niepotrzebne dłużyzny w niektórych kawałkach, kilka ewidentnie nietrafionych partii wokalnych), ale w ostatecznym rozrachunku można ten debiut zaliczyć do udanych. Na razie to taka solidna druga liga. Tylko od samego zespołu zależy, czy coś większego z nich będzie. Nawet biorąc pod uwagę same Chile kilka lepszych kapel by się znalazło ( np. Death Vomit). Na dzień dzisiejszy słucha mi się tej płytki fajnie, ale wiem, że gdy tylko ją odstawię, to pewnie szybciutko do niej nie wrócę. Za mało tu dla mnie własnego „ja”, a za dużo naleciałości. To się sprawdza podczas kilku pierwszych przesłuchań, a potem zwyczajnie zaczyna nużyć. Zawsze przecież lepiej wziąć i posłuchać płyt prekursorów lub równie młodych kapel, jak Putrid Evocation, które jednak mają w sobie coś absolutnie indywidualnego. Ten zespół jeszcze tego nie ma. Na razie jest za dużo chaosu, a za mało dobrej muzyki. Cover Convulse okazuje się tu jedynie miłym dodatkiem.
Wyd. Xtreem Music, 2014
Lista utworów:
1. Intro (Horror From The Cemetery)
2. Echoes of Death
3. Revelation of hell’s Apocalypse
4. Vengeance From The Crypts
5. Morbid Sacrilegious
6. Unquenchable Flame
7. Horrible Disease
8. Total Death
9. Putrid Intercourse (Convulse cover)
Ocena: 7/10
https://www.facebook.com/PutridEvocation