Na ten koncert czekałem z ogromną niecierpliwością, ponieważ ostatni album szwajcarskich mistrzów z Samael skutecznie miażdży moje receptory słuchowe już od jakiegoś czasu. Zanim jednak mogłem przekonać się o aktualnej formie kosmicznych grajków musiałem wysłuchać dwóch supportujących zespołów. Jako pierwszy na deskach katowickiego Mega Clubu pojawił się rodzimy StromoussHeld. Moim zdaniem organizatorzy wybierając spośród polskich wykonawców mających grać przed Samael nie mogli trafić lepiej! Świetna muzyka, poparta niesamowitymi samplami i klimatem była fantastyczną rozgrzewką dla późniejszych poczynań Szwajcarów. Nie można tu również nie wspomnieć o bardzo dobrym brzmieniu, co nie zdarza się zbyt często w przypadku supportów na takich koncertach.
Kolejnym zespołem był niemiecki Flowing Tears. Ich gotycki rock-metal średnio rozbawił publike albe było widać, że sam zespół bawi się świetnie. Sympatyczna dosyć wokalistka (o czym mogłem się przekonać przed i po koncercie:]) wesoło podrygiwała na scenie w rytm swojej muzyki. Ogólnie to koncert podobał mi się bardziej niż ten sprzed kilku lat na Metalmanii, ale bez żadnych rewelacji.
Po kilkunastu (-dziesięciu?) minutach spędzonych na przygotowywaniu sprzętu wreszcie przyszła pora na danie główne. Muzycy Samael pojawili się na scenie i show się rozpoczął. Xytras jak zwykle miał do dyspozycji masę sprzętu: od syntezatorów i samplerów na zestawie blach i bębnów skończywszy. Za nim na telebimie gość siedzący obok mnie na balkonie technicznym cały czas puszczał animacje luźno związane z tematyką i klimatem szczególnych utworów. Brzmienie niestety mogłoby być lepsze, choć wokal Vormaxa i sample były w miare czytelne. Światła były w miarę profesjonalnie zrealizowane i skutecznie podkręcały i tak już niesamowity klimat. Jeżeli chodzi o samą muzykę to zespół w głównej mierze oparł się na swoich nowych dokonaniach. Ku mojej uciesze poleciała ponad połowa utworów z najnowszego "Reign Of Light" (o ile nie popieprzyłem nic były to: "Inch’Allah", "High Above", "Reign Of Light", "Telepath", "Moongate" i "On Earth"). Znalazło się jednak miejsce także dla kilku starszych utworów z "Eternal" i "Passage" (był mój ulubiony "Year Zero"!) a także tych całkiem prehistorycznych jaknp. "Baphomet’s Throne". Ogólnie jak dla mnie set był dobrany dobrze ale rozumiem, że fani starszych dokonań zespołu mogli być "trochę" zawiedzeni.
Zdecydowanie bardziej podobał mi się tegoroczny występ Samael niż ten z zeszłorocznej edycji Metalmanii. Chyba ciasne i zadymione kluby im służą. Szczerze mówiąc to trochę bałem się tego koncertu. Jak tak fantastyczne nowe utwory sprawdzą się na żywo? Moje obawy były jak najbardziej nieuzasadnione. Sprawdziły się świetnie! Samael powrócił i jest w wysokiej formie!