„Nie promujemy jedynej słusznej muzyki, nie interesują nas podziały na tych, co słuchają metalu, i na tych co lubią eksperymenty. Nasz świat to Muzyka.”- tak o muzyce Thaw przy okazji wydania albumu „Thaw” powiedział w pewnym wywiadzie niejaki P. Te słowa przypominały mi się kilkukrotnie przy okazji słuchania „Earth Ground”. Tak jak poprzednio, tak również teraz w wizerunku muzycznym tego sosnowieckiego ansamblu najważniejsza jest sama muzyka. Nie ma dla mnie większego sensu roztrząsanie kwestii, czy to jakaś moda, czy też może jeszcze coś innego, ale faktem niezbitym jest, że Thaw produkuje dźwięki wysokiej jakości. Niby to wszystko w głównej mierze oparte jest na black metalowych resorach, ale nie ma tu lasu i roju komarów. Nie tędy droga i gotów jestem założyć się, że takie coś nigdy nie znajdzie miejsca w tym zespole. Tu absolutnie chodzi o coś innego. Oczywiście gro pomysłów jest zaczerpnięte z black metalu, ale nie tego w wykonaniu norweskich idoli z lat 90-tych, a zdecydowanie bliżej im do tego, co dzieje się obecnie choćby na francuskiej scenie. To taki mały drogowskaz, który w gruncie rzeczy jest jedynie ułomną próbą nakierowania potencjalnego odbiorcy na to, czego może się spodziewać, gdy już zdecyduje się na odpalenie „Earth Ground”. To też nie jest jedyny kierunek, który interesuje ten zespół. Może na tej płycie mniej jest odjazdów w inne rejony, ale one również się pojawiają. Pełno tu hałasu, dysonansów i innych zabaw z dźwiękiem, które zespolone w jedną całość potrafią przygnieść słuchacza na bardzo długi czas. Początkowo ta płyta wydaje się oparta jedynie na pomyśle robienia hałasu, ale im dłużej z nią obcuję, tym mocniej odkrywam drugie dno. Thaw umiejętnie bawi się pewnymi konwencjami, dodaje do tego dużo własnej tożsamości i w głębokim poważaniu ma to, co o tym wszystkim powiedzą ortodoksi. To nie do nich jest ten album adresowany. „Earth Ground” to płyta, która jest bardzo na czasie, ale jednocześnie zespół dość wyraźnie zerwał ze wszelkimi post zabawami i skupił się na przyłożeniu. Robi to naprawdę niesamowite wrażenie, gdyż tak spójnej i jasnej deklaracji jeszcze w ich wykonaniu nie było. Nie musi to wcale oznaczać, że teraz będę coraz mocniej szli w stronę ekstremy i nic więcej nie będzie ich interesować. Teraz jednak mieli taki pomysł na siebie i mam wrażenie, że zrobili to z dużą premedytacją, aby podkreślić swoje oderwanie od panoszących się mód. Mogło być odwrotnie, ale ujawniła się tu przewrotna dusza tego zespołu, co mam nadzieję wyjdzie wszystkim na dobre. „Earth Ground” to niezbity dowód, że Thaw jest zespołem nietuzinkowym, który tworzą ludzie z szeroką perspektywa i wyraźnym pomysłem na siebie. Rozwój tego zespołu jest iście imponujący. Strach się bać co przyniesie przyszłość. Tego jednak dowiemy się dopiero za jakiś czas, a tymczasem należy słuchać „Earth Ground” z wielką częstotliwością, bo to zdecydowanie jedna z najlepszych, najciekawszych płyt, jakie polska scena metalowa wypuściła w tym roku. Czapki z głów!

Lista utworów:

1. First Day
2. Afterkingdom
3. Sun
4. No Light
5. Second Day
6. Soil
7. Winter’s Bone
8. Last Day

Ocena: 9/10

https://www.facebook.com/THAWnoise