Entropia – Vesper
(5 listopada 2014, napisał: mielony)
Internety niezwykle się obsrały z podjarki tym albumem. „Będzie o nich głośno”, „świetne połączenie post-blacku, sludge i shoegaze”, „wyważone brzmienie” i inne takie duperele można poczytać tu i ówdzie na temat pełniaka Entropii, ale nigdzie nie trafiłem na siurka, który śmiałby kręcić nosem. Ja tam sobie pokręce, bo „Vesper” śmierdzi mi trochę mdłą melancholią i wisi gdzieś pomiędzy nakurwianiem black metalu a generowaniem alternatorowych smutów dla naćpanych poszukiwaczy klimatycznej muzy. W pewnym sensie jest to, powiedzmy, coś świeżego, bo łączy odległe bieguny i na pewno taka mieszanka znajdzie swoje grono zapaleńców, choćby wśród tych co piszą o nich w superlatywach, ale ja średnio jestem w stanie to przełknąć. Nie jestem zamknięty na eksperymenty, mieszanie czy inne kombinowanie, ale w tej formule jest akurat coś, co z każdym kolejnym kawałkiem mówi mi, żeby się stąd zawijać. Jak będę chciał wyhodować waginę i przy lampce wspaniałego czerwonego wina rozpływać się przy shoegaze’owym mamrotaniu, to sięgnę po coś, co takiego klimatu właśnie konsekwentnie się trzyma. Z drugiej strony jeśli zechcę pomalować ryj i jak nawiedzony biegać z gołą klatą po śniegu w styczniowym lesie, to sięgnę po coś iście norweskiego. Jedno z drugim mi zwyczajnie nie wchodzi. Ale przecie ile typków, tyle opinii. I tak, album brzmi rzeczywiście dobrze, owszem, są to zdolne i pomysłowe chłopaki, napracowali się, to dyskusji nie podlega. Ale dla mnie to coś te ich danie, hehe, jakieś nieostre. Ja nie wiem jak wy możecie jeść takie mdłe.
Wyd. Hellthrasher Productions, 2014
Lista utworów:
1. Dante
2. Gauss
3. Pascal
4. Vesper
5. Tesla
6. Marat
Ocena: 6/10