Edenkaiser – Doomsday Juggernaut
(15 września 2014, napisał: Prezes)

Gdybym przejmował się czymś takim jak nazewnictwo poszczególnych wydawnictw (pełna płyta, demo, mlp, etc.) to ten młody zespół z Hiszpanii mocno by mnie wpienił. Szumnie nazywają oni bowiem swoje ostatnie wydawnictwo „EP”, podczas gdy ja słyszę tutaj tylko pospolite demko. A dlaczego? A dlatego, że nagrane to to jest naprawdę parszywie, a w dodatku, nie prezentuje jakiejś specjalnie wysokiej jakości ani dojrzałości muzycznej. Nie ważne są jednak te wszystkie łatki i nazwy, bo to przecież nie one świadczą o sile danego materiału i niezależnie od nich „Doomsday Juggernaut” po prostu dupy nie urywa. Ot, jest to taki raczej przeciętny black metalowy wyziew jakich setki albo i tysiące w podziemiu. Średnie i wolne tempa, jakiś tam snujący się riff przewodni i charcząca babka na wokalu. Momentami nawet może i robi się trochę ciekawie, ale trzeba się dość mocno wsłuchiwać w całość, bo jak już wyżej wspomniałem brzmienie do najczystszych niestety nie należy. Wiem, że metal to nie rurki z kremem i ma być ostro i chamsko, ale „ostro i chamsko” to nie to samo co niechlujnie. Momentami słychać, że instrumentaliści nie starali się nawet poprawiać jakichś ewidentnie skopanych motywów. Cóż, może tak miało być? Do mnie przemawia ten materiał średnio, choć słuchało się już znacznie gorszych black metalowych „wynalazków”.
Wyd. zespół, 2014
Lista utworów:
1. Obsidian (Intro)
2. Enter Mephisto
3. Inner Kingdom
4. A Jewel in My Skull
5. Kill for the Crown
Ocena: -5/10
