Coldwar – Pantheist
(5 września 2014, napisał: mielony)
W dzisiejszym odcinku „Podróży z Muzyką Śmierci” udamy się na wyspę przez niejednego uznawaną za raj na ziemi. Jako jeden z niewielu Polaków, którzy jeszcze nie wyjechali do przewspaniałej Irlandii, niestety nie mam okazji posłuchać Coldwar na miejscu, ale nic straconego, bo ichni materiał tak czy siak nam się dostał. Sprawa jest o tyle ciekawa, że w moim wyobrażeniu Candlelight jest i było jedną z bardziej znanych wytwórni. Spodziewałem się zatem mnóstwa obejrzeń najnowszego klipu Coldwar, młynu na „fejsiku”, a tu… Nic. Taki hidden gem. Lubię takie niespodzianki. Bo to, że płyta faktycznie daje radę, nie podlega żadnej dyskusji. No dobrze, dyskutować można, ale nic mojego dobrego zdania i tak nie zmieni. Tłusty przezeń zrodzony death metal to spory kawał muzy, w dodatku takiej z „sensem”. Nie jest to na pewno dzika rąbanka w amerykańskim stylu, kompozycje są zacnie pomyślane, „zapamiętywalne”, nie służą jedynie generowaniu hałasu. Chłopaki budują przy tym dość mroczny klimacik, a dodatkowo te ich kawaliny w żadnym wypadku nie męczą czy nudzą, mimo tego, że niektóre trwają nawet koło sześciu czy ośmiu minut. Złego słowa nie powiem. No, może na początku trzeba trochę tym stuffem nasiąknąć, by móc zacząć odkrywać jego uroki, ale zapewniam że się opłaca. Tymczasem dobranoc się z Państwem i zapraszam do kolejnej odsłony naszego cyklu. Jaki zakątek globu odwiedzimy tym razem? To wie tylko nie kto inny jak sam Prezes.
Wyd. Candlelight, 2014
Ocena: 8/10