Preludium – Redemption
(27 sierpnia 2014, napisał: Paweł Denys)

Czwarty duży album Preludium udowadnia jedną rzecz. Mianowicie, że oto ten ansambl może spokojnie być wymieniany wśród tych, który death metal wsparty blackowymi naleciałościami podnoszą bardzo umiejętnie w naszym kraju do rangi sztuki. Sztuki, która daleko w nosie ma podążanie za trendami, czy też mamienie słuchacza efektownymi sztuczkami. Na „Redemption” nie ma nic nudnego, nic zwyczajnego czy też oklepanego do granic możliwości. Oczywiście nie ma też mowy o czymś niezwykle nowatorskim, bo też dość trudno w dzisiejszych czasach zaproponować coś zupełnie nowego w tej konkretnej działce stylistycznej. Niemniej, jak się okazuje, można korzystać z pewnych znanych i lubianych rozwiązań, ale wystarczy podejść do tego z głową pełną nietuzinkowych pomysłów i powstaje coś, co jest w stanie każdego zmiażdżyć. Przede wszystkim na tej płycie dominuje wyraźnie death metal. Silnie zainspirowany takimi tworami, jak Immolation i stary Morbid Angel. Sporo tu więc transowych i wgniatających w fotel riffów, które z oczywistością mają raczej mało wspólnego. Ich faktura jest w miarę przejrzysta, jednak odpowiednie ich zaaranżowanie i brak obaw przed różnego rodzaju odjazdami powoduje uczucie nasycenia. Także strona rytmiczna albumu prezentuje się potężnie. To nie jest proste napierdalanie w baniaki. Tu jest sporo zakrętów, sporo połamanych rzeczy, a najlepsze w tym jest to, że to cholernie mocno żre. Wgryza się w człowieka i niczym okrutna larwa infekuje cały organizm, który absolutnie nie jest w stanie się bronić. Mniej więcej tak właśnie jest z „Redemption”. Z tym, że ten album jeszcze do tego dusi z mocno zaciśniętymi dłońmi na szyi. Cholernie dawno nie słuchałem tak dusznej płyty, która swoją atmosferą potrafi porazić do szpiku kości. Jestem pełen podziwu dla zespołu, który przez cztery lata, które upłynęły od poprzedniej płyty, nie zasypywał gruszek w popiele i bardzo solidnie przyłożył się do roboty. Dzięki temu mam wrażenie, że doprowadzili swoją miksturę niemal do perfekcji. Nie ma tu żadnego słabego momentu, a słuchania jest co najmniej na kilkanaście przesłuchań. Trudno jest w dzisiejszych czasach czymś zaskoczyć, ale coś czuję, że Preludium ma ku temu wszelkie predyspozycje. „Redemption” lśni mocnym blaskiem i uwierzcie mi, zbyt szybko nie wyblaknie. No chyba, że zespół szybciej niż za kolejne cztery lata coś nowego wyda.
Wyd. Transcending Obscurity, 2014
Lista utworów:
1. Soul Torment
2. Altars of Redemption
3. Incarnations
4. Root of Suffering
5. Cicrle of Life
6. The Seven Gates of Hell
7. Destiny of Mortals
8. Arena of Souls
9. Hatred Breeds Suffering
10. Sins of Mankind
Ocena: +8/10
https://www.facebook.com/preludiumband
