Diskord – Oscillations
(16 sierpnia 2014, napisał: Paweł Denys)
To niby tylko ep-ka. Tak przynajmniej tytułuje ten materiał wydawca, jak i sam zespół. Niemniej jeśli to tylko pomniejsze wydawnictwo, to wypada głęboko schylić głowę przed Diskord. Ten norweski twór raczej zawsze daleko w poważaniu miał proste rozwiązania i podążanie prostą drogą. Nie inaczej jest na „Oscillations”. To co tutaj się wyrabia można określić jedynie mianem szaleństwa, a to i tak nie jest pełnia prawdy. Zanim zabierzecie się za to wydawnictwo lepiej odpowiednio się przygotujcie i zabezpieczcie. Diskord bez żadnego ostrzeżenia wjedzie w was z kopyta i nie podniesiecie się z ziemi do końca trwania płyty. Udało się tym skurczybykom po raz kolejny stworzyć materiał, który swoją złożonością poraża zwoje mózgowe. Trudno się z tą gęstwiną oswoić nawet po wielu przesłuchaniach. Tutaj nic nie jest proste i oczywiste. Materiał jest powykręcany w różne strony i skręca czasem w bardzo zaskakujące rejony. Już sama klasyfikacja tych dźwięków nastręcza mnóstwo problemów, a oswojenie czysto dźwiękowej materii i przebicie się przez nią jeszcze więcej tych problemów przynosi. Niby podstawą jest tu death metal, ale trudno brać to za ułatwienie, bo też ten gatunek jest przez zespół solidnie gwałcony. Brzmienie czy też niektóre riffy absolutnie się pod w/w pojęciem mieszczą, ale to nie jest esencja tej płyty. Tu się stawia na niczym nieskrępowaną twórczą wolność, która wydaje się przejmować kontrolę nad muzykami i prowadzić ich przez najróżniejsze ścieżki. Niektóre z nich są w miarę proste i czytelne, inne za to są wyboiste i powykręcane jak cholera. Dlatego też doświadczycie tu istnego bólu głowy. Mnóstwo tu zmian, które wydają się wręcz rządzić nikomu nie znanymi prawami. Pojawiają się w najmniej oczekiwanych momentach i oprócz gwałtownej burzy dźwięków potrafią przynieść ukojenie. Nie co jednak za mocno przywiązywać się do poszczególnych fragmentów, bo też tak szybko jak się pojawiają tak samo szybko znikają. Istną kopalnią pomysłów jest „Oscillations”. Nie wiem w jaki sposób zespół to wszystko okiełznał, ale udało im się to jakoś. Przynajmniej na tyle, żeby złożyć z tego utwory, które zaręczam wam są w stanie powalić nawet najtwardszych zawodników. Pełno tu ostrych krawędzi, od których zostają głębokie razy i to zarówno na ciele, jak i na umyśle. Nie jestem w stanie do końca tej płyty rozumieć. Być może o to właśnie zespołowi chodziło, aby zostawić w głowie słuchacza chaos? Jeśli taki był ich zamiar, to ze mną udało im się wyśmienicie. „Oscillations” to trudny materiał, ale też posiada wyraźne znamiona wizjonerstwa, które bez dwóch zdań tkwi w tym zespole. Musicie sami się o tym przekonać i w pełnym rynsztunku bojowym zmierzyć się z tą płytą. Nie musi to wcale dla was oznaczać pełnego zwycięstwa, ale uczucie zadowolenia z obcowania z nowym wypiekiem Diskord powinno się prędzej niż później pojawić. Czas jest tu ewidentnie potrzebny, ale warto go tej płycie dać.
Wyd. Hellthrasher Productions, 2014
Lista utworów:
1. Lethargic Regresion
2. Hermit Dream
3. Elytrous Oscillations
4. Symbiotic Whims
5. A Downward Spire
Ocena: 8/10
https://www.facebook.com/DiskordNorway