Wolfrider – Wolfrider
(14 sierpnia 2014, napisał: Pudel)
No proszę, proszę. Jakiś czas temu chwaliłem płytkę wrocławskiego heavy metalowego bandu Clairvoyant i bardzo byłem ciekaw, co też panowie zaprezentują na kolejnym wydawnictwie. Tymczasem zespół (po wymianie wokalisty) wziął i zmienił nazwę, także zamiast Clairvoyanta mamy teraz Wolfrider. Pierwsze co rzuca się w oczy to… bardziej dojrzała oprawa graficzna płytki. Podobnie jest też z muzyką. Oczywiście, goście nie zaczęli nagle grać fusion z elementami industrialu i gruzińskiego folku, ciągle jest to heavy metal. Ale kawałki są lepiej zaaranżowane, nie ma już tak oczywistych zapożyczeń od wielkich klasyków. Także brzmienie jest jakieś takie mocniejsze i konkretniejsze. Sekcja gra ciekawie i miejscami rzeczy grane przez basistę czy bębniarza naprawdę przykuwają uwagę (choć oczywiście gitary są na pierwszym planie). Żeby nie było tak super, to pomarudzę trochę, że nie ma tutaj hiciorów na miarę „Conana” z repertuaru Clairvoyant, ale nie jest to wielką wadą, powiem całościowo materiał jest bardzo równy i w zasadzie dla wielbicieli klasycznych odmian metalu płytka Wolfrider to pozycja obowiązkowa. I to nie tylko dlatego, że konkurencji wielkiej w swojej kategorii wagowej panowie (w kraju) nie mają. Oczywiście, ktoś powie, że to już wszystko było, albo że wokalista jednak Brucem Dickinsonem nie jest – i będzie miał rację. Jednak płyty po prostu dobrze się słucha, dobrze się przy niej także pije piwo i nie trzeba tłumaczyć znajomym, że „jak na polskie warunki to niezła kapela” – bo to po postu JEST dobra kapela, która nagrała dobrą, heavy metalową płytkę. Która może nie wchodzi do łba za pierwszym razem, ale z każdym kolejnym odsłuchem jest lepiej i co najważniejsze – naprawdę chce się do „Wolfrider” wracać. Także zamiast kolejnego DVD Manowar czy Iron Maiden warto napisać do chłopaków po swoją kopie ich najnowszego wydawnictwa.
Wyd. własne zespołu, 2014
Lista utworów:
1. Holy Knights
2. Hearts of iron
3. Rise of NOW
4. Wolfrider
Ocena: 8/10