Overdrive – The Final Nightmare
(14 lipca 2014, napisał: Pudel)
Brytyjskie Overdrive miało u nas swoje pięć minut za sprawą nieistniejącego już pisma Hard Rocker, które do jednego z numerów dołączyło składankę z nagraniami tych weteranów NWOBHM. Dodajmy, że ci weterani „w epoce” zbyt wielkich sukcesów nie odnieśli – ot, popełnili jednego singla a potem po niemal dekadzie kilka wydawnictw albo wydanych samodzielnie, albo nagranych dla jakiś oficyn spod ciemnej gwiazdy(Boring Grantham Record – mówi to coś komuś?!). Dopiero w XXI wieku grupa znalazła swoją niszę i co jakiś czas wypuszcza kolejne wydawnictwa, przeznaczone głównie dla nieco już podtatusiałej niemiecko – brytyjskiej publiki. Heavy metal grany przez Overdrive jest dosyć specyficzny – jest to granie niepozbawione przysłowiowego pazura, świetnie wypadające na żywo – Overdrive zagrało na pierwszej edycji Hard Rocker festiwalu w Bielsku w 2008 roku, gdzie aż miło było popatrzeć jak ci nie najmłodsi i jednocześnie bardzo sympatyczni panowie o aparycji bywalców podrzędnych angielskich pubów zdeklasowali „gwiazdy” w rodzaju Omen czy Sacred Steel! Z drugiej jednak strony pod wieloma względami bliżej tej muzyce do starego dobrego hard rocka z lat siedemdziesiątych niż do jakiegokolwiek metalu. A wszędobylskie klawisze tylko potwierdzają ten trop. Jeśli miałbym porównać Overdrive do jakiejś konkretnej kapeli, to byłby to chyba brytyjski Demon, szczególnie z drugiej płyty(„Unexpected guest”). Przy czym na „The Final Nightmare” Overdrive brzmi jakby nieco… mężniej niż na poprzednich wydawnictwach. Klawisze to w przeważającej mierze organy Hammonda, których charakterystyczny bulgot wypełnia w zasadzie wszystkie kawałki. Także nieco „zmęczony” wokal Steve’a Farmera wypada jakoś lepiej niż na poprzednich wydawnictwach. Ogólnie naprawdę nie mam się tutaj do czego przyczepić – to jest po prostu bardzo dobry krążek z rejonów hard’n’heavy. Oczywiście – znajmy proporcje. Gitarzysta nie gra z polotem Ritchiego Blackmore’a a i klawiszowiec Jonem Lordem czy Kenem Hensleyem nie jest. Ale też nie o jakąś wirtuozerie tutaj chodzi. Overdrive to po prostu paczka starych chłopów, którzy po robocie poza piciem piwa postanowili sobie pograć jeszcze trochę dobrej, rasowej muzy. I idzie im to całkiem nieźle – i naprawdę nieważne, czy nazwiemy to heavy metalem, czy hard rockiem czy AOR. „Final Nightmare” to po prostu zbiór udanych, mocnych i cudownie wręcz niedzisiejszych kawałków. Ja to kupuję z całym „dobrodziejstwem” inwentarza. A i Wam polecam w ramach przypomnienia sobie o co w tym całym rocku kiedyś chodziło…
Wyd. Pure Rock Records, 2014
Lista utworów:
1. Invited to Hell
2. Twice Shy
3. Glass Game
4. Twisting My Mind
5. Wasted
6. Lost On A Mountain
7. Nightwalker
8. Taken Young (Ben’s Song)
9. Final Nightmare
Ocena: 8/10