Dies Irae, Vader, Spinal Cord – Novy

(2 stycznia 2005, napisał: FATMAN)


Dies Irae, Vader, Spinal Cord – Novy

Już w czasie ostatniego press tour obiecywałem sobie, że złapię i namówię Novy’ego na długą rozmowę, bo nie da się ukryć, że jest on ciekawą postacią na polskiej scenie. Fakt, iż nie udziela on zbyt wielu wywiadów na pewno też mobilizował mnie do tego. Niestety, skubaniec uciekł do Krakowa i musiałem zadowolić się bardzo długą rozmową z Mauserem. Jednak, co się odwlecze, to nie uciecze i teraz możecie przeczytać sporą i mam nadzieję, że ciekawą rozmowę z Novym…

No i maszyna ruszyła. Jak na razie oceniasz Blitzkrieg II?

Jest to wspaniała impreza. Jest bardzo zawodowo zorganizowana. Wozimy ze sobą ogromną ilość sprzętu – nagłośnienie, oprawę graficzną. Wszystko prezentuje się bardzo okazale, a i trzeba wspomnieć o ludziach, którzy są niesamowici i o frekwencji, która jest znacznie wyższa niż w tamtym roku.

Wspomniałeś o ludziach. Zdarza ci się zapamiętywać twarze ludzi i nagle łapać się na tym, ej ja go już kiedyś widziałem?

Tak, oczywiście. Mnóstwo razy. Najgorsze jest jednak to, że jest ich tak wiele, że nie jestem sobie w stanie przypomnieć gdzie i kiedy ich poznałem. Żałuję, że nie pamiętam jak mają na imię, ale wiesz przy takiej ilości koncertów jest to po prostu niemożliwe.

Starałeś się kiedyś tak orientacyjnie szacować ilu macie fanów?

Nie. Podejrzewam, że ci, co przychodzą na koncerty to nie są wszyscy. Zresztą wydaje mi się, że część ludzi przychodzi na inne zespoły.

Nie będę ukrywał, że przyszedłem na Ceti i Lost Soul, bo was widziałem już nieraz…

No widzisz.

Który z waszych gości zrobił na tobie największe wrażenie? W tym roku jest zdecydowanie zróżnicowany zestaw.

Znałem wszystkie zespoły, które z nami grają, ale muszę przyznać, że odkryłem Ceti. Z wszystkimi kapelami grałem już nieraz. Znamy się od lat i mam do nich duży szacunek. Zwłaszcza jak zauważyłeś każdy z gości prezentuje inny rodzaj metalu. Podobają mi się wszystkie grupy. Każda jest inna, każda inaczej wygląda, ma inny show. Jest ciekawie, oglądanie wszystkich kapel sprawia mi przyjemność.

Czy na dzisiejszy wieczór przewidzieliście jakieś niespodzianki? Ponoć w czasie trasy macie zagrać jakieś covery. Czy jest szansa, że będzie można usłyszeć „I Feel You” z repertuaru Depeche Mode?

Nie, nie. Były plany by zagrać ze dwa, może trzy covery, ale stwierdziliśmy, że musimy skupić się na naszym materiale. Promujemy nową płytę i musimy się skupić na naszym materiale.

Trasa już ruszyła i miejmy nadzieję, że takim samym składzie odegra wszystkie sztuki. Czy teraz, kiedy sytuacja jest opanowana możesz powiedzieć tak na 100% szczerze jak duże było niebezpieczeństwo odwołania tego tour?

Istniało bardzo duże prawdopodobieństwo, że ta trasa niedojdzie do skutku. Peter odniósł kontuzję na trasie po Skandynawii. Zobaczył go lekarz to powiedział, że Peter nie jedzie dalej, ale jedzie do domu. Jakimś cudem dograliśmy do końca te koncerty, bo Peter tak postanowił. To, że Blitzkrieg się odbył jest tylko zasługą silnej woli i siły Petera. Jak poważne było to niebezpieczeństwo? Świadczy o tym sam fakt, że odwołaliśmy trasę po Stanach. To już świadczy o tym, że to nie jest taka prosta sprawa i jest to duży problem. W styczniu Peter będzie miał operację.

Kilka tygodni temu ukazała się ostatnia płyta Vader „The Beast” Jak wspominasz pracę nad tym albumem?

Było bardzo dużo zamieszania. Kontuzja Docenta pomieszała nam szyki, więc musieliśmy szukać pierwszego wolnego terminu, który nie koliduje z koncertami. Nie mieliśmy też dużo czasu w studiu. Jednak samo miejsce i sam fakt, że można tam było pracować dużo nam dał. Mam nadzieję, że jednak w przyszłości wszystko będzie odbywało się trochę spokojniej.

Kiedy odszedłeś z Behemoth, Peter napisał oświadczenie, w którym stwierdził, że odezwał się w tobie duch death metalowca. Znając „The Beast” i „Demigod” Behemoth brzmi to trochę dziwnie, ponieważ ta druga produkcja jest znacznie mocniejsza…

To są tylko spekulacje. W Behemoth byłem muzykiem sesyjnym i trzeba o tym pamiętać. Od początku wiadomo było, to że przestanę z nimi współpracować. Nie będę ukrywał, że świetnym pretekstem do odejścia z Behemoth była właśnie propozycja Vader. Zresztą już po odejściu Shamba miałem propozycje z Vader, ale byłem zbyt zawalony pracą i nie umiałem się zdecydować. Później propozycja została ponowiona, a ja z niej skorzystałem. Co do duszy death metalowca, to fakt faktem, że wychowałem się na takiej muzyce. Zresztą miałem swój zespół, w którym grałem death metal. Wiesz, nie chcę powiedzieć, że bardziej przekonuje mnie ta muzyka, bo w Behemoth się świetnie realizowałem. Nabrałem tam dużo doświadczenia, świetnie mi się z nimi współpracowało i grało. Zresztą tak jak mówisz, ja też uważam, że Behemoth jest teraz znacznie bardziej death niż black metalowy, ale po co komu te szufladki w tym momencie?

Masz może jakiś ulubiony kawałek z nowej płyty?

Na pewno „Dark Transmission”.

Do „Dark Transsmision” został nakręcony teledysk. Moim zdaniem jest on raczej mierny. W każdym razie nie o to chodzi. Kim jest ta zamaskowana postać z teledysku?

Ha, to jest tajemnicza postać i tyle (śmiech)! Tak musi zostać (śmiech)! A co do obrazka musisz pamiętać o tym, że to nie jest teledysk, który będzie promował płytę. Jest to zrobione raczej na zasadzie zabawy, takich dodatkowych materiałów, które miały być na zasadzie ciekawostki. Pełnoprawny wideoklip dopiero będzie zrobiony, więc nie należy rozstrzygać, czy jest on zrobiony zawodowo czy też nie.

Mógłbyś pokusić się o porównanie „The Beast” i ostatniej produkcji Dies Irae? Którą z tych płyt słuchasz z większą przyjemnością?

Nie. Abstrakcją jest porównywanie tych dwóch płyt i tych dwóch zespołów. Jak ukazała się pierwsza płyta Dies Irae to mówili Vadera w niej czuć jak cholera. Rzeczywiście to była taka Vaderowska płyta, ale należy pamiętać o tym, że zespół się po prostu rozwija i to była nasza pierwsza płyta. To był jeszcze inny sposób myślenia i jako muzycy tak naprawdę do końca się jeszcze nie znaliśmy. Myślę, że przy trzeciej płycie Dies Irae na tyle ewoluowało, że ja bym się nie doszukiwał jakiś porównań, co jest lepsze, a co gorsze. To są dwa różne zespoły i dwie różne techniki grania. Bardzo lubię zarówno ostatnią płytę Vader jak i Dies Irae.

Nie będę ukrywał, że jeszcze nie dane mi było usłyszeć ostatni długograj Dies Irae. Czy możesz mi coś o nim opowiedzieć, biorąc sobie za punkt odniesienia znany mi „The Sin War”?

To jest diametralnie inna płyta. Każda z trzech płyt Dies Irae różni się bardzo. Zaczynając od pierwszej płyty, a na „Sculpture Of Stone” kończąc. Myślę, że jest to nasza najbardziej dojrzała płyta, bo wiesz był taki okres, kiedy doskonale rozumieliśmy się, co kto chce zrobić w muzyce Dies Irae. Przede wszystkim płyta jest wolniejsza. Jest więcej średnich temp, jest znacznie więcej melodii. Bardzo dużo jest melodyjnych zagrywek, melodyjnych solówek. Poza tym trochę poeksperymentowałem z wokalami, więc sądzę, że jest to bardzo ciekawa płyta. Zresztą dawno nie byłem tak zadowolony z nagrania własnej płyty jak po tym albumie. Jest na niej mnóstwo smaczków, jest świetny klimat, ale trudno jest ją porównać do naszych wcześniejszych produkcji. Polecam, należy przesłuchać.

Wiem, że „Sculpture Of Stone” nagrywaliście w obleganym do granic przyzwoitości Hertz’u. Mam wrażenie, że jesteście na tyle dużą marką, że mogliście sobie pozwolić na coś lepszego. Może Hendrix…

Były wstępne plany, aby choćby po części zrealizować ten materiał gdzie indziej, np. w Hendrixie. Jednak pierwsza sprawa, to jesteśmy bardzo mocno zawaleni pracą z Vaderem i kiedy chcieliśmy realizować płytę Dies Irae to musieliśmy brać pierwsze lepsze terminy. Nie mieliśmy czasu na jakieś eksperymenty, na jeżdżenie po Polsce. Hertz był wtedy optymalnym wyjściem, zaproponowali nam konkretne warunki, konkretny czas, w którym musieliśmy się zmieścić. Być może przy następnej płycie będziemy myśleli o zmianie studia, ale nie na zasadzie, że nam Hertz nie odpowiada, ale na zasadzie jakiegoś eksperymentu brzmieniowego. Nadal uważam to studio za świetne i jeżeli ktoś mówi, ze oni robią produkcję taśmową to ja się z tym nie zgadzam. Fakt, że przychodzi kupę zespołów, które nie mają sprecyzowane tego jak chcą brzmieć albo nie mają pomysłu na siebie i dlatego potem chłopaki robią to tak, a nie inaczej. Jeżeli zespół nie umie się określić brzmieniowo, to oni to robią niejako po swojemu. Jeżeli byś nie wiedział, że to było tam nagrywane, to sądzę, że nie rozpoznałbyś skąd jest ta produkcja, bo mieliśmy swoją koncepcję, którą zrealizowaliśmy. Na dziesięć studio nagrań, które mają ten sam sprzęt można powiedzieć, że każde z nich jest charakterystyczne, ale można też wyciągnąć zupełnie, co innego.

Skończyliście współpracę z Metal Blade. Teraz waszym wydawcą jest Metal Mind Productions. Sądzisz, że ta Polska stajnia będzie w stanie wypromować was poza granicami kraju?

To wygląda w ten sposób, że to nie było zerwanie kontraktu, a obopólne rozwiązanie go. Metal Blade nie robił dla nas zbyt wiele, a było to spowodowane tym, że Dies Irae nie grało koncertów. Oni chcieli nas nawet promować, ale nie byliśmy w stanie jeździć w takiej ilości na koncerty, ze względu na intensywne życie koncertowe Vader. Wybór padł na Metal Mind Productions, ponieważ zaproponowali nam najuczciwsze warunki. Podali nam konkrety, które zresztą mamy na papierze i jak na razie jesteśmy zadowoleni. Trzeba jednak podkreślić, że jest to kontrakt na jedną płytę i zobaczymy, co z tego wyniknie. Owszem mamy zapewnienia promocji zespołu na zachodzie, ale to musi być również wykonane w praktyce. Dochodzą do nas sygnały, że zza granicą płyta jest całkiem nieźle promowana. Zresztą sam fakt, że w przyszłym roku pojedziemy po raz pierwszy na trasę zagraniczną jest sygnałem, że coś się w tej kwestii dzieje.

Wiem, że z Dies Irae przed końcem roku planujecie zagrać trasę zagraniczną. Jak wygląda ta kwestia?

Ma być kilkanaście koncertów. Na razie nie ma jeszcze ustalonych takich konkretów jak daty. Chcemy rozpocząć i zakończyć ten tour w Polsce. Zaczynać będziemy chyba w Łodzi, a kończyć w nagrywając DVD. Wiem, że mamy pojechać z Decapitated i Hate oraz z kimś tam jeszcze.

Spotykałem się z opinią, że ty, Docent i Mauser w Dies Irae tak naprawdę realizujecie swoje, zupełnie inne spojrzenie na Vader, w którym wyłączność na tworzenie nowych kompozycji już dawno zastrzegł sobie Peter…

Dies Irae tak jak wspomniałem jest zespołem zupełnie innym, w którym my się realizujemy muzycznie. Jest to taka odskocznia. Nie zgodziłbym się z tym, że jest to nasz pomysł na Vader. Jest to wykorzystanie swoich pomysłów w zupełnie innym zespole, na zupełnie inny sposób.

Związałeś się z polską firmą Mayones… A jak w ogóle spisuje się twój „Otwieracz”?

Nie, „Otwieracz” jest niezawodny. To jest gitara, z którą zjeździłem niemalże cały świat. Jest niemalże moim talizmanem. Z Mayonesem rzeczywiście zacząłem współpracę i jak na razie mam u nich zamówioną już pierwszą gitarę, ale w praktyce dopiero wyjdzie czy to był dobry wybór.

Na „Otwieraczu” grało ponoć kilka znanych person…

Tak. Przy okazji grania trasy z Morbid Angel to Steve Tucker poprosił mnie czy mógłby sobie zagrać na mojej gitarze na koncercie. Był zachwycony, zresztą mam nawet na video jak gra 3 numery na mojej gitarze. Kto jeszcze? John z Nile i parę innych znanych osób.

Wiem, że to może dziwnie zabrzmieć, ale z tego, co wiem sprawą kluczową dla promocji Dies Irae jest zakup przez was laptopów. Masz już może jakąś maszynę na oku?

Tak. Ja na komputerach znam się słabo, choć rzeczywiście laptopy są nam niezbędne, bo bardzo dużo jeździmy i w takich chwilach, gdy czekam na wyjście na scenę i nie mamy, co z sobą zrobić taki laptop jest świetny by robić np. muzykę. Mam plan, aby odkupić go od Petera, bo on czatuje już na jakiś nowszy model. W sumie komputer potrzebny mi jest w celach muzycznych, choć nie będę ukrywał, że przyda się też do celów rozrywkowych (śmiech).

Jak ważny w twoim codziennym życiu jest komputer i internet?

Nie mam komputera (śmiech). Dopiero w tamtych roku nauczyłem się wysyłać maile. W życiu wysłałem ze 20 wiadomości (śmiech). W sieci prawie nie siedzę, praktycznie się na tym nie znam, więc śmiało mogę powiedzieć, że komputer i internet nie mają na mnie żadnego wpływu. Jednak wkrótce może to się zmienić (śmiech).

Wróćmy do muzyki. Niedawno w Metal Hammerze ukazała się wkładka dotycząca death metalu. W owym artykule znalazła się wypowiedź Mausera, w której to miał spore problemy z zdefiniowaniem tego, czym jest death metal. Może ty byś spróbował?

Staram się unikać definicji i szufladkowania muzyki. Dla mnie ważny jest ładunek emocji, jaki niosą ze sobą poszczególne dźwięki, a nie to, do czego ja to porównam i jak ja to zdefiniuję. Zresztą jest to sprawa względna, ponieważ każdy może mieć na ten temat inne zdanie. Nie podejmę się tego zadania, bo w jakim celu mam to zrobić? W jakim celu ma się wypowiedzieć dziesięć osób i powiedzieć dziesięć sformułowań na temat tej samej muzyki. Czemu to służy?

Może lepszemu zrozumieniu swoich idoli przez fanów? Dość z tym. Udało ci się wykreować bardzo wyrazisty wizerunek sceniczny. Taki image przyszedł naturalnie czy może też nad nim pracowałeś? Długo i starannie obmyślałeś gesty sceniczne, zapowiedzi kolejnych utworów, itd.

Nie. To wynika z samych emocji. Doświadczenia na scenie. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, co i jak mam w danym momencie robić na scenie. Nie bez znaczenia ma fakt, że oglądam inne zespoły i czerpię z tego jakąś inspirację. Oczywiście, że nie robię jednak tego w ten sposób: „o, on zrobił tak, ja też tak będę, bo to fajnie wygląda.”. Jeśli czasem widzę jakiś fajny ubiór to sobie myślę, o może bym sobie coś takiego sobie uknuł. Wiesz, jakieś dziwne spodnie, koszulki czy coś. Rzeczywiście czasem się nad tym zastanawiam. Zresztą dzisiaj na koncercie zobaczysz, jaki sobie nowy skafanderek uszyłem (śmiech). Jeśli myślisz, że stawałem przed lustrem i ćwiczyłem jakieś miny (śmiech), to nic z tych rzeczy. Nie można się wszystkiego nauczyć, bo na koncercie dzieje się tyle rzeczy. Tak, to jest teatr, ale nie na zasadzie, że ma się napisany scenariusz. Trzeba się zachowywać naturalnie i czuć, co się robi.

Wielu młodych fanów wzoruje się na swoich idolach. Naśladuje ich sposób ubierania, stara się upodobnić też do nich fizycznie poprzez podobne fryzury czy inne eksperymenty ze swoim ciałem. Spotkałeś już może swoją kopię?

Nie zastanawiałem się nad tym, może nie zauważyłem… Nigdy nie zwróciłem na to uwagi.

A jeśli spotkałbyś taką osobę, uraziłoby to cię w jakiś sposób?

Nie, na pewno byłoby to miłe, że jestem dla kogoś wzorcem w takiej czy innej kwestii.

Tak w ogóle to czy lubisz udzielać wywiadów? Głaszcze to tydzień jakiś sposób twoje ego?

Lubię udzielać wywiadów w momencie, kiedy przychodzą ludzie i wiedzą, o co pytają, dlaczego pytają i co chcą się ode mnie dowiedzieć. Jeżeli natomiast przychodzi jakiś głąb i klepie jakieś formułki to rzeczywiście tydzień mojej strony wygląda to podobnie. Nie robię tego na zasadzie, że lansuję siebie tylko promuję płytę, więc nie można powiedzieć, że odnoszę się do mojego ego. Lubię to i nie traktuję tego nawet na zasadzie wywiadów, a bardziej rozmowy, wymiany poglądów.

Z tydzień temu rozmawiałem z Mauserem i wtedy on sprytnie wywinął mi się od jasnej odpowiedz na pytania o problem alkoholizmu wśród muzyków poprzez stwierdzenie, że alkohol towarzyszył sztuce zawsze. Jaka jest twoja opinia na ten temat? Nie uważasz, że wielu muzyków myli dobrą zabawę z uzależnieniem, z chorobą?

Na pewno jest jakaś granica, którą posiada każdy. W momencie, kiedy ją przekroczysz to już zaczyna się problem. Odnosząc to nie tylko do alkoholu, ale wszystkich używek w momencie, w którym nie potrafisz już się bez nich bawić to znaczy, że już jest problem. Nie ukrywajmy, że na koncertach jest wesoło, raczej się używa i należy robić to z głową. Był okres w moim życiu, kiedy nie robiłem tego z głową dosyć intensywnie.

A jak wygląda sprawa z innymi używkami?

Są tacy, co preferują i nie preferują. Są tacy, którzy robią to bardzo intensywnie i robią to tylko dla zabawy.

Z własnego doświadczenia wiem, że opinia osoby rozrywkowej nie zawsze jest przyjemna. W czasie swojej kariery wywinąłeś już kilka słynnych numerów, jak choćby skok z 3 piętra bodajże w białostockim hotelu. Czy czasem piętno osoby, z którą zawsze jest wesoło ci nie przeszkadza? Czy czasem nie zdarza ci się, że jesteś wręcz prowokowany przez innych do zachowań, których następnego dnia po imprezie już byś nie powtórzył?

Tak, swego czasu byłem bardzo rozrywkową i kontrowersyjną osobą. Przychodzi czas, że trzeba zastopować, bo tak naprawdę ileż można. W pewnym momencie zdążyłem się opamiętać i bogu, dzięki, bo zrobiłbym sobie lub komuś krzywdę. Ja jestem przede wszystkim muzykiem, a nie awanturnikiem. Chodzą za mną jeszcze te błędy przeszłości…

Często są ci przypominane?

Dosyć. Zwykle nawiązuje się lub opowiada różne historie ze mną związane.

Większość waszych słuchaczy uczęszcza do szkół średnich. Sądzę, że ciekawi ich jak to z wami było. Byłeś prymusem czy raczej miałeś problemy z nauką? Byłeś aniołkiem czy też może dawałeś w kość belfrom?

W podstawówce byłem wrednym i awanturniczym gościem. Robiłem przekręt za przekrętem i kilka razy chciano mnie ze szkoły usunąć. Z kolej w szkole średniej, na początku studiów byłem zupełnie innym gościem. Byłem spokojny i trzymałem się z boku, ale to było raczej związane z tym, że zacząłem grać, miałem już jakieś plany muzyczne i robiłem coś innego. Byłem jakby poza całą klasa i nie szukałem wspólnego tematu.

Wcześniej rozmawiałem też o tym z Muserem, ale chciałbym poznać i twoją opinię na tą sprawę. 22 września 2004 roku przypadkiem byłem w EMPIKu, w czasie, gdy podpisywaliście nową płytę. To, co zobaczyłem mnie po prostu zszokowało…

To znaczy?

Na przykład dwóch gości stało od was ze 10 metrów i robiło sobie zdjęcia na tle kolejki oraz was w oddali. Wątpię, aby na tych fotkach było was widać… Miałem wrażenie, że to nie jest już jakaś sympatia dla zespołu muzycznego, ale fanatyzm. Nie boisz się, że to może być niezdrowe?

Popadasz w skrajności. Nie fanatycy, a po prostu fani. Jak to Peter kiedyś powiedział: „Vader ma nie tylko swoich fanów, ale ma również swoich wyznawców”. Są to ludzie, którzy są naprawdę wiernymi fanami, ale nie fanatykami. Nie róbmy z tego tragedii. Możemy im coś od siebie dać i zaproponować. To jest miłe, że my jesteśmy dla nich, możemy z nimi być, ale nie zapominajmy o tym, że oni są również dla nas. Kimbyś my byli gdyby ich nie było?

Teraz na myśl przychodzi mi przykład Lennona. Jego morderca też był jego fanem. Nie boisz się tego?

Nie, ten człowiek był psychopatą.

Tak, ale skąd wiesz, że wśród waszych zwolenników takich nie ma?

Równie dobrze młpaść pod samochód wychodząc z Mega Clubu. To jest taka zbędna polemika. Nigdy nie wiesz czy trafisz na wariata czy nie.

Na koniec parę pytań związanych ze Spinal Cord. Korespondowałem ostatnio z Barneyem i dowiedziałem się, że wasz drugi album jest na ukończeniu.

Płyta jest już na ukończeniu, bo do nagrania została jeszcze tylko gitara basowa i wokal. Miałem to robić, przed wyjazdem na tą trasę, ale miałem za mało czasu by to zrobić, a byłem zmuszony na początku, aby to zrobić, bo mieliśmy jeszcze jechać do Stanów. Wiesz, 3 trasy pod rząd, więc w domu byłbym koło 19 grudnia. Jestem w składzie, pracuję z chłopakami i będę nagrywał album. Przez to, że nie jedziemy do USA mogłem przenieść sobie tą sesję. Z Barneyem planujemy abym też trochę pośpiewał.

Czyli jesteś pełnoprawnym członkiem Spinal Cord?

Tak, oczywiście. Przykro mi, że nie możemy grać regularnie razem. Jest tam za mnie chłopak w zastępstwie, ale tak na prawdę to w zastępstwie jestem tam ja. Szkoda, że czas mi na to nie pozwala, ale mam nadzieję, że w przyszłości jakoś to odrobię. Czuję się dobrze w tym zespole i chcę w nim grać dalej.

Czy twoje częste nieobecności nie odbijają się na twoich relacjach z resztą zespołu?

Nie, oni mieli pełną świadomość tego jak jestem nie dyspozycyjny czasowo i to zaakceptowali. Jeśli doszliby do wniosku, że bez sensu jest to, że jestem w składzie, jeśli mnie ciągle nie ma to już dawno bym z nimi nie grał. Cieszę się, że nie zrezygnowali ze mnie, bo dalej chcę z nimi grać.

Przeczytałem kiedyś twoją wypowiedź, że w Spinal Cord bije serce Devilyn…

To jest prawda. Chodzi o to, aby udowodnić, kto tak naprawdę był Devilyn. Przede wszystkim ja zakładałem Devilyn. Ja byłem tam szefem i tak naprawdę ja byłem Devilyn. Skład się zmieniał. Co prawda cały czas był ze mną gitarzysta, z którym założyłem ten zespół, ale tak naprawdę on tam niewiele działał. Stała się rzecz, jaka się stała. Gość nawywijał trochę problemów, zrobił sobie swój Devilyn i zrobił to za naszymi plecami.

Chcecie nawiązać do muzyki tamtego zespołu?

Można powiedzieć, że w tym zespole będziemy realizować pewne rzeczy związane z Devilyn, ale Spinal Cord jest zespołem inaczej myślącym muzycznie, więc trudno o czymś takim mówić.

Na koniec mam dla ciebie najtrudniejszą przeprawę, która już chyba na stałe zagości w wywiadach przeze mnie przeprowadzanych. Udzielasz się na scenie od lat. Powiedziałeś w wywiadach prawie wszystko o sobie, zatem czy istnieje takie pytanie, którego nikt ci jeszcze nie zadał, a bardzo chciałbyś, aby wreszcie ktoś wypowiedział te słowa?

Musiałbym się bardzo długo nad tym zastanowić. Byłem pytany o wiele rzeczy, czasem bardzo dziwnych, więc w tej chwili nic mi nie przychodzi do głowy, o co mnie jeszcze nie zapytano. Może o jakieś wulgarne rzeczy, ale z kolej o to nie chciałbym zostać zapytany. Musiałbym siąść i solidnie się nad tym zastanowić.

Dziękuję za poświęcony mi czas. Mam nadzieję, że dzisiaj skopiecie nie jeden tyłek.

Również dziękuję. Damy z siebie wszystko (śmiech)!

Mimo, że ostatnie płytowe propozycje Vader jakoś specjalnie mi nie podchodziły, to zaświadczam, że skopali niejeden…

divider

polecamy

Pincer Consortium – Geminus Schism Ironbound – Serpent’s Kiss Königreichssaal – Psalmen’o’delirium Meat Spreader – Mental Disease Transmitted by Radioactive Fear
divider

imprezy

Grima w Krakowie – Nightside Tour 2025 Sólstafir ponownie w Polsce – koncert w Hype Parku Imperial Age w Krakowie – symfoniczny metal w Klubie Gwarek Esprit D’Air – koncert w Klubie Studio Machine Head i Fear Factory w Katowicach Katatonia w Warszawie – koncert w Progresji Kierunek: Północ – Taake i goście na trzech koncertach w Polsce Death Confession 1349 i ich goście w Krakowie Unholy Blood Fest IV – Toruń Wizjonerzy z Blood Incantation wystąpią w Warszawie i Krakowie! The Unholy Trinity Tour 2025
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Deformeathing Prod. Sklep Stronghold VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty